Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aga z dirrtytown clothing: "Stworzyłam te ubrania, bo sama chciałam mieć tatuaż" [Rozmowa NaM]

Sonia Tulczyńska
Aga z dirrtytown clothing:"Stworzyłam te ubrania, bo sama chciałam mieć tatuaż" [Rozmowa NaM]
Aga z dirrtytown clothing:"Stworzyłam te ubrania, bo sama chciałam mieć tatuaż" [Rozmowa NaM] red/mat. pras.
Nazwa firmy wzięła się od tytułu piosenki Christiny Aguilery. Jak podkreśla pomysłodawczyni marki "dirrtytown clothing" ubrania, które imitują prawdziwe tatuaże, pozwalają wydobyć bardziej szaloną lub mroczną osobowość - z pozoru nieśmiałych osób.

No to zacznijmy od początku.
Na pomysł tworzenia ubrań dających złudzenie prawdziwych tatuaży wpadłam, bo sama bardzo chciałam mieć tatuaż, ale nie mogłam się zdecydować jak dokładnie miałby wyglądać i gdzie chciałabym go mieć. Dodatkową inspiracją okazała się też pewna trylogia przygodowa, bo na okładce każdej kolejnej części tej trylogii był motyw tatuażu, który wyjątkowo mi się podobał i to on okazał się taką właśnie „kropką nad i”.

Jak wyglądał ten tatuaż?
To był bardzo duży motyw tribal z różą, który bohaterka wspomnianej trylogii miała na plecach. Za duży żebym się na niego zdecydowała, ale o mniejszym wariancie nie chciałam myśleć, bo to nie byłoby to samo. No więc zaczęłam kombinować jak mogę „mieć ciastko i zjeść ciasto”, czyli jak mogę spełnić swoje marzenie o tatuażu, ale nie musieć się tatuować. Wtedy narodziła się w mojej głowie koncepcja, że fajnie byłoby móc założyć na siebie coś, co imituje tatuaż, taką formę transparentnego ubrania. Coś takiego nie wymagałoby decyzji na całe życie i dziarania się w bólu... no i można byłoby taki tatuaż w dowolnym momencie zmienić.

Jak wyglądały początki Twojej działalności?
Pomysł zakiełkował ok. cztery lata temu. Na początku myślałam po prostu o tym jak zrobić taki ciuch imitujący tatuaż dla siebie, ale później zaczęłam zastanawiać się nad całą ideą. Wydało mi się wtedy, że dużo osób może być takich jak ja – takich, które chciałyby mieć tatuaż ale które nie mogą sobie na niego pozwolić np. ze względów społecznych, zdrowotnych czy zawodowych. Pomyślałam też o kobietach, które lubią dodatki do ubrań, lubią się wyróżniać i eksperymentować ze swoim wyglądem, a czasami chcą po prostu pokazać swoją inną, niecodzienną twarz. I tak zaczęłam rozwijać koncepcję własnych ubrań z tatuażem pod kątem biznesowym.

Jak?
Kluczowym etapem było poszukiwanie odpowiedniego materiału imitującego skórę i opracowanie całego „know how” w zakresie produkcji ubrań. Ten etap trwał bardzo długo, bo dodatkowo pracowałam na pełen etat jako account manager w branży reklamowej i tymi dodatkowymi tematami zajmowałam się po godzinach. Miałam spore doświadczenie w realizowaniu różnych projektów w Internecie, ale doświadczenie w kwestiach związanych z projektowaniem, szyciem, krojeniem, nadrukami na ubraniach zdobywałam od zera. Tu nieoceniona okazała się pomoc mojego męża, któremu bardzo spodobał się mój pomysł i postanowił mi pomóc go urzeczywistnić. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu i wzajemnemu wsparciu udało nam się wypracować wszystkie elementy produkcji i mogliśmy wreszcie pokazać nasz projekt światu.

I pojawiały się obawy.
Od początku działałam bardzo intuicyjnie, niemal w ciemno. Nie miałam pewności czy nasz produkt się przyjmie i jak zostanie przyjęty na rynku – to nie jest w końcu prawdziwy tatuaż. Miałam obawy, że nasze ubrania imitujące tatuaż mogą rodzić hejt, bo będą się kojarzyć z pójściem na łatwiznę lub obciachem. Na szczęście takich reakcji jest bardzo niewiele i jeśli w ogóle się pojawiają to zazwyczaj wyłącznie w Internecie. Osoby, które widziały nasz produkt na żywo są bardzo pozytywnie zaskoczone i często nawet gratulują nam oryginalnego, świeżego pomysłu. A co najważniejsze – chcą ubierać nasze ciuchy!
Jestem mile zaskoczona, bo okazuje się, że Polacy są bardzo odważni i otwarci na niekonwencjonalne rozwiązania.

Czy posiadacie wersje dla większych „bladziochów”?
Mamy jedną opcję kolorystyczną materiału, który w naszych ubraniach imituje skórę. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego, jak uniwersalny kolor skóry, dlatego na podstawie różnych próbek beżu, opracowaliśmy taki wariant, który świetnie pasuje do różnych odcieni karnacji, zarówno tych jaśniejszych jak i ciemniejszych. Dzięki temu nawet z bardzo bliskiej odległości ludzie mają wrażenie, że to co widzą, to jest prawdziwy tatuaż i nie zauważają samego materiału.

Opowiedz o tym, jak to się robi.
Cóż, kluczową rolę pełni sam nadruk, który w naszych ubraniach imituje tatuaże na ciele. Wykonujemy go metodą termotransferu. To metoda która zapewnia bardzo dużą trwałość, nadruki oprócz tego, że są niewyczuwalne, nie spierają się, a kolory nie tracą wyrazistości.

Wykonujecie rękaw na zamówienie?
Tak, możemy przygotować dedykowany produkt na zamówienie. Wiąże się to jednak z innymi kosztami. Koszty w ramach indywidualnych zamówień zależą m.in. od samego wzoru – czy dostajemy od klienta gotową grafikę, czy też musimy ją sami przygotować, oraz od stopnia modyfikacji kroju produktu.

Można u was zamówić tatuaże Amy Winehouse?
Miałam taki pomysł, żeby odtwarzać tatuaże celebrytów, ale jeszcze nie mam pewności jak to wygląda od strony praw autorskich. Może i na to nadejdzie czas.

Kto decyduje o wzorach?
Razem z mężem współpracujemy na stałe z bardzo utalentowaną rysowniczką. W praktyce wygląda to tak, że tworzę dla niej listę motywów, które chciałabym przygotować, omawiamy je, ewentualnie uzupełniamy o dodatkowe pomysły. Potem patrzymy, jak taki przygotowany już wzór układa się na ręce i jeśli trzeba zmieniamy lub przestawiamy pewne rzeczy, dopracowujemy kolory i tak powstaje finalny produkt.

Skąd bierzecie materiały?
Wszystkie materiały z których szyjemy nasze ubrania z tatuażem pozyskujemy bezpośrednio od producentów. Przy czym staramy się jak najwięcej zamawiać od polskich producentów, bo uważamy, że nasza rodzima jakość produkcji jest bardzo dobra i warto ją wspierać. Ogólnie mamy taką filozofię, aby wspierać się wzajemnie z innymi polskimi przedsiębiorcami, dlatego w zasadzie wszystkie elementy produkcji naszych ubrań wykonujemy lokalnie.

Pomysły to jest 10% biznesu... Tak kiedyś powiedziała mi jedna z projektantek.
Pomysł to mały procent, a potem musi iść za tym cała machina produkcyjna i sprzedaż. Realizacja prac od pomysłu do przygotowania prototypu, a następnie finalnych produktów do sprzedaży zajmuje nam bardzo dużo czasu, podobnie jak bieżące działania związane z promocją marki i budowaniem świadomości naszych produktów.
Niestety nie możemy za bardzo liczyć na to, że ktoś będzie nas poszukiwał, bo takiej kategorii ubrań jak nasza w zasadzie nie ma. Ludzie często nie wiedzą, że coś takiego istnieje lub może istnieć. Dlatego musimy ten pomysł wypromować.
Dodatkowo wiele pracy muszę włożyć w budowanie kanałów sprzedaży dla naszych produktów. To również mocno pochłania czas. Są oczywiście gotowe platformy sprzedażowe dla projektantów, czy też gotowe rozwiązania sklepów internetowych, ale nawet w takich przypadkach trzeba je na bieżąco aktualizować i optymalizować, zintegrować z innymi systemami, uzupełnić o wiele tekstów i opisów produktowych. Te ostatnie oczywiście musiałam przygotować po polsku i po angielsku.

Po angielsku?
Rynek zagraniczny to podstawa naszej działalności. Zanim zaistnieliśmy w Polsce, byliśmy już obecni na zagranicznych platformach. Nasze ubrania z tatuażem wysłaliśmy już m.in. do Stanów, Kanady, Australii, Nowej Zelandii, Rosji oraz do wielu krajów w Europie.

Uważasz się za projektantkę, bizneswoman?
Czasami się nad tym zastanawiam i chyba nie określam siebie w ten sposób. Jestem staroświecka, bo dla mnie projektant to ktoś, kto przede wszystkim samodzielnie przygotowuje wykroje swoich ubrań, mocno siedzi w świecie mody współtworząc światowe trendy i systematycznie pokazuje swoje kolekcje na wybiegach. Jestem po prostu osobą, która realizuje swoją nieoczekiwaną pasję, a powoli rośnie z tego także biznes. Na początku nawet nie do końca wierzyłam, że uda mi się urzeczywistnić ten pomysł. To była sfera marzenia, które potrzebowało czasu, aby dojrzeć do realizacji.

Można kogoś nabrać.
Tak, ludzie bardzo często zwracają uwagę na nasze ubrania myśląc, że to prawdziwy tatuaż. Są zaskoczeni, że ktoś odważył się na tak duże dziary. Czasami z mężem robimy „uliczny eksperyment” – zakładam jedną z naszych koszulek lub legginsy z tatuażem i idę przodem, a on idzie kilka kroków za mną i obserwuje reakcje ludzi. Wiele osób się ogląda, a niektórzy nawet zatrzymują się na chwilę i pokazują mnie znajomym, tak duże zainteresowanie budzą za każdym razem nasze ubrania.

Kto nosi „ubrania z tatuażami”?
Rozwijając swój pomysł myślałam o zwariowanych, szalonych nastolatkach i osobach 20+, które często imprezują i lubią się wyróżniać. O dziwo, bardzo często nasze produkty kupują też osoby w średnim, czy nawet w starszym wieku, które mają ochotę zaszaleć lub zaskoczyć swoją rodzinę. Dla nich to idealne rozwiązanie – tatuowanie w starszym wieku to nie lada wyzwanie. Dodatkową zaletą jest też to, że ubranie z tatuażem odmładza, nadając bardzo młodzieżowy charakter niezależnie od wieku.
Nasze ubrania z tatuażem świetnie nadają się też dla osób, określanych jako tzw. „ciche wody”. Dzięki nim osoby te mogą dać wyraz bardziej szalonej lub mrocznej części swojej osobowości i pokazać swoją drugą twarz. Ja sama jestem tego świetnym przykładem – mam łagodne rysy twarzy i wyglądam – jak wiele osób to określa - „grzecznie”. Nagle taka „grzeczna” dziewczyna pojawia się z mega dużymi dziarami i to szokuje.
Nasze ciuchy w zaskakujący i oryginalny sposób odmieniają każdego.

Plany na przyszłość?
Cały czas się rozwijamy. Wdrażamy nowe kanały sprzedaży oraz rozwijamy ofertę produktową. Z uwagi na wiele zapytań od naszych klientów już za moment wprowadzimy linię produktów dedykowanych dla mężczyzn. Będą to koszulki-bezrękawniki, w których nadruk tatuażu będzie zaczynać się już na ramieniu. Na potrzeby tej linii przygotowaliśmy zupełnie nowe wzory. Jest też pomysł stworzenia linii dziecięcej, mamy już nawet pierwszy prototyp koszulki dla maluchów. Niedługo w naszej ofercie pojawią się także rajstopy z tatuażem, jesteśmy obecnie na etapie testowania nowych wzorów.
Tak naprawdę jesteśmy bardzo otwarci na sugestie i pomysły naszych klientów, jeśli tylko dowiadujemy się, że jest potrzeba jakiegoś konkretnego produktu, staramy się go jak najszybciej wprowadzić.

Gdzie kupimy dirrtytown clothing?
Działamy globalnie w obszarze Internetu. W Polsce można nas dodatkowo spotkać na targach modowych, które cyklicznie odbywają się z Warszawie, np. na Grand Bazar czy Slow Weekend. Fajne jest to, że w Polsce możemy nasz produkt pokazać na żywo, każdy może przymierzyć nasze ubrania z tatuażem i przekonać się, jak w nich wygląda. Jest to o ile istotne, że od wielu osób usłyszeliśmy, że nasze produkty na żywo robią jeszcze lepsze wrażenie, niż na zdjęciach.

Standardowa cena koszulki z tatuażem to 149 zł, rękawka z tatuażem – 59 zł, legginsów z tatuażem - 139 zł a „ciążówek" z tatuażem 129 zł. Nieco drożej jest na platformach zakupowych typu DaWanda czy Pakamera.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto