Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marta Roman: Mężczyźni to mniej problematyczni klienci

Joanna Tybura
Marta Roman
Marta Roman Fot. Iwona Grzywacz
Czemu postrzegamy figurę w kształcie klepsydry jako idealną? Czy na ładnym wyglądzie zbudujemy poczucie własnej wartości? – na te i inne pytania odpowiada stylistka – psycholog Marta Roman.

Joanna Tybura: Ubieramy się dla siebie czy dla innych?
Marta Roman: - My jesteśmy jednak zwierzętami społecznymi i przeglądamy się przede wszystkim w lustrze społecznym, czyli postrzegamy siebie przez pryzmat tego jak widzą nas inni – niestety. To jest jednocześnie taka samospełniająca się przepowiednia – jeśli wystroję się dla samej siebie i dzięki temu, patrząc na swoje odbicie, poczuję się atrakcyjna, to zmieniam swoje nastawienie do świata, dzięki czemu inni też mnie postrzegają jako osobę interesującą. Wobec tego, zaryzykowałabym tezę, że myśląc, iż ubieramy się dla siebie, to tak naprawdę robimy to też trochę dla innych. Żyjemy w społeczeństwie, więc takie interakcje są nieuniknione. Najpierw ważne jest dla nas, jak widzą nas rodzice, następnie rówieśnicy, a później partner, koledzy, koleżanki czy współpracownicy. Ciągle więc przeglądając się w tym lustrze weryfikujemy poczucie własnej wartości. Fajnie byłoby wyjść z okresu dojrzewania z tak mocno ugruntowanym poczuciem własnej wartości, by ubierać się tylko dla siebie. Takich osób jest niestety bardzo mało.

Boimy się na przykład założyć coś odważniejszego, żeby inni o nas źle nie pomyśleli?
- Powiedziałabym raczej, że ubieramy się tak, by inni myśleli o nas dobrze. Staramy się po prostu wyglądać ładnie, by inni odbierali nas jako osoby atrakcyjne. Szczególnie dotyczy to kobiet, które, jak wskazują badania wiążą poczucie własnej wartości z wyglądem. U mężczyzn nie ma tak dużej korelacji.

Czyli chcemy podobać się innym
- Tak, dokładnie. Niestety świat jest okrutny, a badania pokazują, że osobom atrakcyjnym częściej przypisujemy pozytywne cechy. Osoba ładnie wyglądająca jest postrzegana jako dobra, inteligentna czy uprzejma. Ciekawe badania zrobiono w przedszkolu. Co interesujące, ich wyniki wskazywały, że dzieci spędzają więcej czasu z rówieśnikami ładnymi, niż tymi, które obiektywnie zostały ocenione jako brzydkie. Nieco inaczej sprawa wygląda u mężczyzn. Panowie swoją atrakcyjność i poczucie własnej wartości wiążą bardziej ze sprawnością intelektualną, z sukcesami zawodowymi, a mniej z wyglądem.

Do mężczyzn i ich podejścia do własnego wyglądu jeszcze wrócimy, gdyż najpierw, muszę przyznać zainteresowałaś mnie tym, co powiedziałaś o przypisywaniu pozytywnych cech osobom ładnie wyglądającym. A co z zazdrością, która przecież pojawia się w stosunku do atrakcyjnych osób?
- Rzeczywiście, szczególnie w świecie kobiet, czasem pojawia się zawiść, ale należy tutaj postawić pytanie, kto tak naprawdę zazdrości? Najczęściej te osoby, które mają problem same ze sobą. Najbardziej zawistne to te, które nie są pogodzone z własnym wyglądem. Jeśli natomiast dobrze się czuję we własnym ciele, to widząc osobę fajnie ubraną, ładnie wyglądającą, to powiem jej komplement, a może nawet zaczerpnę jakąś inspirację dla siebie.

No właśnie, w świecie kobiet, a co się dzieje w świecie mężczyzn? Czemu nam kobietom bardziej zależy na wyglądzie?
- To trochę taki atawizm. W myśl teorii ewolucji, mężczyźni zawsze dobierali partnerkę ze względu na cechy zewnętrzne. Zwracano przede wszystkim uwagę na duży biust i proporcjonalne biodra.

Czytaj także: Marta Roman: Nie podążajmy ślepo za modą!

Dzięki szerokim biodrom kobieta wyda na świat potomstwo, a duże piersi je wykarmią?
- Dokładnie! Ten dobór partnerki związany był z rozrodczością, a wspomniane cechy gwarantowały, że taka kobieta będzie dobrą żoną. Natomiast dla kobiet wygląd mężczyzn liczył się już mniej. Ważniejszy był status materialny. Facet miał być zaradny, a jego zadaniem było utrzymanie rodziny. Coś z tej teorii w nas zostało. Dlatego kobiety ciągle czują, że muszą być ładne.

Twoim zdaniem tylko dla męża, czy dla siebie również?
- I dla męża i dla siebie. Zauważ, że zachodzi tu sprzężenie zwrotne. Jeśli ja mu się będę podobała, to otrzymam informację o tym, że jestem ładna, a wtedy poprawi się moje poczucie własnej wartości.

Rzeczywiście coś musiało w nas zostać z tej teorii ewolucji, bo wybierając ubrania dla siebie, zawsze chcemy uzyskać sylwetkę – klepsydrę, czyli pragniemy mieć szczupłą talię oraz proporcjonalnie większe biodra i biust.
- Możemy jednak zaobserwować w tym temacie zmianę. Ostatnio promowana jest na przykład kompozycja bardzo wąskiego dołu – może to być ołówkowa spódnica czy spodnie rurki – z szeroką górą. Odchodzimy więc trochę od talii. Ale rzeczywiście, udzielając porad kobietom, pytanie o podkreślenie talii często się pojawia. Paniom zależy, by uzyskać sylwetkę uchodzącą za najbardziej kobiecą. Również w mediach jest promowany obraz klepsydry, jako idealnej sylwetki, do której przy każdej figurze dążymy.

Mimo że panowie nie mają raczej takich problemów, to czy zdarzają Ci się męscy klienci?
- Tak, ale jest ich niewielu. I muszę powiedzieć, że są mniej problematyczni niż kobiety. Choć przyznam, że panowie nie lubią zmian, są konserwatywni. Jak sobie wypracowali jakiś styl, to tak się go trzymają przez wiele lat. Ale jak wezmę ich do sklepu i pokażę w czym wyglądają dobrze, to szybko się decydują. U kobiet natomiast zauważam pozorną chęć zmiany. Z jednej strony chcą coś zmienić, ale z drugiej są przywiązane do dotychczasowego stylu. Największy problem, to przekonać je do tego, czego tak naprawdę potrzebują.

Myślisz, że może to wynikać z kompleksów?
- Niekoniecznie, choć to też jest problem. Osobom, które korzystają z moich usług nie mogę narzucić własnego stylu. Zanim pójdziemy na zakupy muszę poznać jej tryb życia, zobaczyć co lubi, w czym się dobrze czuje. Skoro jednak poprosiła o pomoc stylistkę, to znaczy, że czegoś potrzebuje. Przekonać ją do nowych rzeczy czasem jest trudno, ale nie dlatego, że ma kompleksy, lecz ze względu na wcześniejsze upodobania.

Fajnym strojem na pewno możemy sobie poprawić humor czy „nastroić” się pozytywnie idąc na przykład na imprezę, ale czy dzięki dobrze dobranej garderobie możemy podnieść na dłużej swoją samoocenę?
- Nie jest to proste, choć u pewnych osób proces podnoszenia poczucia własnej wartości może się zacząć właśnie od zmiany zewnętrznej. Przy projekcie X-Fashion łza w oku mi się zakręciła, gdy zobaczyłam jak po metamorfozie na scenę wyszły uśmiechnięte, pełne energii i pewne siebie dziewczyny. A wydawałoby się, że to tak niewiele, w końcu to tylko ładny strój, makijaż czy fryzura. Ale takie zmiany mogą być początkiem większej przemiany, która jednak nie może opierać się tylko na tym co na zewnątrz, gdyż cała istota leży w nas w środku. Na samym wyglądzie nie zbudujemy poczucia własnej wartości, możemy najwyżej chwilowo zatuszować kompleksy. Czasem zmiana w wyglądzie zewnętrznym jest finałem pracy jaką najpierw włożymy w poprawę podejścia do samego siebie. Bardzo ważnym aspektem jest, jak sami czujemy się ze sobą. Jeśli czuję się dobrze w swoim ciele, to łatwiej jest mi przyznać, że w jakimś stroju wyglądam ładnie. Choć muszę powiedzieć, na podstawie różnych warsztatów jakie prowadzę, że mamy problem, by mówić o tym co nam się w sobie podoba. Mamy taką barierę, by powiedzieć o sobie – jestem ładna, mam zgrabne nogi.

Mówiąc tak o sobie wyjdziemy na kogoś zarozumiałego...
- A tymczasem poczucie własnej wartości jest czymś jak najbardziej pozytywnym. Jednak rzeczywiście, tak jak powiedziałaś, może kojarzyć się z zadufaniem w sobie czy z przechwalaniem się. Wrócę jednak do tej samospełniającej się przepowiedni. Jeśli wychodzę z domu z pozytywnym nastawieniem, to jednocześnie emanuję taką pewnością siebie, dzięki której inni również dobrze mnie postrzegają. Jeśli natomiast wychodzę z domu z nastawieniem, że nic mi się nie uda, to swoim zachowaniem będę to potwierdzać, co w efekcie przyniesie porażkę.

Czytaj także: Co nas czeka podczas XV Pikniku Europejskiego [PROGRAM]

Zaryzykuję tezę, że my dziś większą wagę przywiązujemy do stroju, niż czyniły to starsze pokolenia. Z czego to wynika? Z faktu funkcjonowania w świecie konsumpcyjnym? Z tego, że dziś mamy dostęp do modowej prasy, która wywiera na nas wpływ?
- Myślę, że kobiety zawsze chciały wyglądać ładnie. Tylko teraz mamy ogromny dostęp do bogatej oferty odzieżowej, do tego działają na nas reklamy i mam wrażenie, że zatraciłyśmy się trochę w poczuciu własnej estetyki. Nie do końca ufamy sobie, za to za bardzo pokładamy wiarę w marki. Czasem mam wrażenie, że paniom wydaje się, że w droższych rzeczach będą wyglądały lepiej, a to nie zawsze tak jest. Jednak zdarza się, że zakładając coś markowego próbujemy podnieść swoją samoocenę. Natomiast dążenie do tego by ładnie wyglądać było w nas zawsze. Tylko teraz przez mass media, reklamy oraz dużą dostępność kolekcji ubrań możemy zaobserwować niestety również ślepe podążanie za modą. Nasze podejście do mody zmieniło się nie tylko na przełomie dziesięcioleci, ale także ostatnich lat. Jak byłyśmy nastolatkami, to miałyśmy jedną Tumską ze sklepami. Człowiek musiał trochę pokombinować, żeby fajnie wyglądać. Teraz nastolatki mają nie tylko trzy galerie, ale jeszcze internetowe sklepy. Wśród nastolatków wyraźnie zauważamy podążanie za modą panującą w grupie, w której się poruszają. Ja oczywiście jestem za tym, by modnie wyglądać, ale polecałabym też zdrowe podejście. Korzystając z modowych trendów wypracujmy własny styl.

Przez lepszy dostęp do modowych kolekcji, a także przez mass media czy reklamy, lustro społeczne o którym mówiłaś stało się chyba bardziej krytyczne?
- Niestety tak się stało. Nie ma już przyzwolenia na to by wyglądać niemodnie. Jak otworzymy kolorową prasę, to ciągle gdzieś widzimy – tu gafa, tu traf, tu kit, tu hit itd. Przez to boimy się odważniej wyrażać siebie.

Recepta na zdrowe podejście do mody?
- Poznać siebie i swoją figurę. Powinniśmy sobie uświadomić nie tylko co jest naszym plusem, a co minusem, ale także kim jesteśmy. Co w sobie lubimy, co chcemy podkreślić, a co ukryć. Moda daje nam szeroką ofertę, z której na pewno wybierzemy coś dla siebie. Ale zacznijmy od budowania świadomości własnej osoby. Niech ładny wygląd będzie tylko końcówką, podkreśleniem tego, że czujemy się dobrze same ze sobą.

Marta Roman - z wykształcenia psycholog, stylistka, absolwentka KOZLOWSKA VISAGE Professional School of Make-up & Style na kierunku kreator wizerunku-stylista. Pracowała jako stylistka w warszawskim magazynie shoppingowym „Bingo”, asystowała przy nagraniu programu „Trinny i Susannah ubierają Polskę”. Obecnie współpracuje z Galerią Wisła redagując portal modowy StrefaFashion.pl- modową stronę Galerii Wisła będącą źródłem nowinek i analiz obowiązujących trendów. Poza tym, Marta Roman prowadzi liczne warsztaty wizerunkowe, pracuje z klientem indywidualnym, bierze udział w sesjach zdjęciowych, przygotowuje pokazy mody.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto