Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Panie, Pan tu nie stał". Miś z "Misia" nie mniej problematyczny niż tęcza z pl. Zbawiciela

Marcin Śpiewakowski
"Panie, Pan tu nie stał". Miś z "Misia" nie mniej problematyczny niż tęcza z pl. Zbawiciela
"Panie, Pan tu nie stał". Miś z "Misia" nie mniej problematyczny niż tęcza z pl. Zbawiciela materiały pras. UD Bemowo
"Panie, Pan tu nie stał" - taką nazwę nosi jeden z projektów budżetu partycypacyjnego, pod którym kryje się nikt inny, jak słynny miś z filmu Stanisława Barei. Miś w Warszawie pojawił się po raz pierwszy w 2011 r., a historia ośmiometrowej słomianej kukły jest bardziej interesująca i pogmatwana, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.

Wszystko zaczęło się w 2011 r. Wtedy z okazji 30. rocznicy nakręcenia kultowego "Misia", na środku stawu na bemowskich Gliniankach Sznajdra stanęła ośmiometrowa kukła, przedstawiająca tytułowego bohatera filmu. Bemowskie glinianki zostały wybrane nieprzypadkowo, to właśnie w tym miejscu ekipa Stanisława Barei kręciła finałową scenę. Miś został wtedy za darmo udostępniony przez Fundację Kamili Skolimowskiej. Aby zabezpieczyć go przed ewentualnymi próbami zniszczenia - było nie było - mocno łatwopalnego pomnika, kukłę ustawiono na specjalnym cokole na środku stawu. Na wypadek, gdyby jakiś śmiałek jednak postanowił dopłynąć do misia, przygotowano też plan B i słomę pokryto specjalnym impregnatem. – Mimo, że ze słomy, misia nie można podpalić – mówił Michał Łukasik, ówczesny rzecznik urzędu dzielnicy na Bemowie. – Sprawdziłem osobiście kawałek i nie chciał się zapalić – deklarował.

Nieudany epizod na Bemowie
Środki zapobiegawcze okazały się jednak niewystarczające i w 2012 r. temu misiu odlepiło się coś więcej niż tylko oczko. 11 lipca oczom osób odwiedzających park ukazał się już tylko stelaż kukły. Reszta została najprawdopodobniej polana benzyną i spalona - na długie miesiące przed tym, kiedy mieszkańcy Warszawy zauważyli, że tęcza z placu Zbawiciela również jest łatwopalna i nie tak znowu trudno się jej pozbyć. Motywacja podpalaczy misia pozostanie na zawsze tajemnicą, ponieważ wandali nie złapano, a dochodzenie umorzono.

Misia udało się odtworzyć za 3 tysiące złotych i w listopadzie 2012 r. znów stanął na Bemowie, tym razem w okolicach Bemowskiego Centrum Kultury przy ul. Górczewskiej. Lokalizację wybrano w głosowaniu, w którym wzięło udział prawie 5 tysięcy mieszkańców dzielnicy. Teren był objęty monitoringiem, jednak kukła postała tam tylko trochę ponad miesiąc. Po raz drugi miś spłonął w styczniu 2013 r. - cztery dni po tym, jak tęcza z placu Zbawiciela poszła z dymem po raz trzeci. Urzędowi dzielnicy tego było zbyt wiele i choć kukłę zrekonstruowano, nigdy więcej już nie wystawiono jej na widok publiczny. Los łudząco podobny do tego, jaki spotkał wspomnianą już tęczę w 2015 r.

Nieudany epizod na Pradze
O misiu ucichło na prawie dwa lata. We wrześniu 2014 r. gruchnęła plotka, że miś powróci. Tym razem nie na niegościnnym Bemowie, a na Pradze: kukła miała stanąć na Kamionku. Na Pradze miś sprawiał wrażenie mile widzianego gościa - został zgłoszony w ramach budżetu partycypacyjnego dzielnicy Praga-Południe pod przewrotnym tytułem "Panie, Pan tu nie stał", a następnie wybrany głosami mieszkańców. Fundacja Kamili Skolimowskiej wyraziła chęć wypożyczenia, a nawet oddania misia. Miś trafił na listę projektów do zrealizowania. Pojawić miał się tutaj:

Wybór miejsca znów był nieprzypadkowy - w okolicy również kręcono kilka scen do filmu. Ciekawą historię ma też rondo, przy którym miał stać miś - miało ono nosić imię Ryszarda Ochódzkiego, prezesa KS "Tęcza". Projekt zyskał wstępną aprobatę zespołu ds. nazewnictwa, ale w 2014 r. poległ w głosowaniu. Cytowany przez „Politykę Warszawską” Maciej Wąsik, szef klubu radnych PiS, uzasadniał wtedy niechęć radnych do potencjalnego patrona: – To jest kreatura, złodziej, pijak, dziwkarz i oszust. Trudno sobie wyobrazić bardziej klasycznego czerwonego aparatczyka. W związku z czym nie widzę zupełnie żadnego powodu, dla którego miałbym popierać pomysł powstania ronda imienia takiej postaci. Przy całym szacunku dla Barei i jego twórczości - deklarował.

Wracając jednak do misia - czas pokazał, że na Pradze również nie będzie miał łatwo.

Rada dzielnicy bezlitośnie rozprawiła się z projektem, punktując jego wady: projekt nie przewiduje kosztów ubezpieczenia łatwopalnej (jak dobrze pamiętamy) figury, a sytuacja dotycząca praw autorskich do wizerunku misia jest co najmniej niejednoznaczna. W marcu 2016 r. burmistrz dzielnicy pisał tak: "Informuję, że nadal próbujemy zrealizować projekt. Wystąpiliśmy do Studia Filmowego Zebra z prośbą o określenie praw autorskich do wizerunku figury Misia. Otrzymaliśmy informację, że zgodę na użycie w projekcie 'Panie, Pan tu nie stał' repliki figury Misia mogłaby udzielić scenograf filmu 'Miś' z 1980 r., Pani Halina Dobrowolska. Niestety do tej pory nie możemy się z nią skontaktować".

Opis projektu niedawno zniknął ze strony budżetu partycypacyjnego. Notatka o misiu wygląda obecnie tak i nie rokuje dobrze na przyszłość misia.

Bareizmy wokół misia mnożą się w imponującym tempie.


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto