Przedwojenna kolej jeździła szybciej. Ale to nie znaczy, że podróżowało się lepiej
Wielu z nas ma dobre skojarzenia związane z przedwojenną koleją. Mówimy, że według jej rozkładów jazdy można było regulować zegarki - taka była punktualna! Obecnie trudno sprawdzić, czy legendy o jej regularności to prawda, możemy natomiast porównać przedwojenne rozkłady z obecnie obowiązującymi. Z tego zestawienia wynika, że przed wojną kolej potrafiła być szybsza od obecnie jeżdżącej, a pasażerowie spędzali mniej czasu w podróży.
Lektura "Urzędowego Rozkładu Jazdy i Lotów - Lato 1939" w pewnych przypadkach nie pozostawia wątpliwości, że kilkadziesiąt lat temu jeździło się szybciej. Dla przykładu podróżni z Warszawy do Białegostoku spędzali w trasie dwie godziny i pięć minut. Obecnie taka podróż wydłuża się co najmniej o 15 minut. Porównanie wypada także niekorzystnie dla relacji Warszawa Centralna - Łódź Kaliska. Ponad 70 lat temu jechało się niecałe półtorej godziny, teraz około godziny i 45 minut. Do Krakowa natomiast dojeżdżało się ze stolicy w równo cztery godziny. Obecnie ten czas jest zróżnicowany. Są nocne relacje, które zabiorą nas w ponad pięciogodzinną podróż, jest również wiele których ekspedycja zabierze nam od niecałych trzech godzin do ponad czterech. Nie zapominajmy także od Pendolino. Według rozkładu dystans z Warszawy do Krakowa pokonuje w dwie godziny i 18 minut. Zdecydowanie dłużej jedzie się do Radomia. Kiedyś pociąg wyruszający z Warszawy przybywał tam w godzinę i 15 minut. Teraz ponad jedziemy co najmniej godzinę dłużej. Również dłużej jeździ się kolejami podmiejskimi. Przed wojną do Otwocka dojechalibyśmy w 37 minut. Teraz zabiera to nam niecałe 45 minut. Dłużej jedzie się także m.in. do Piaseczna.
Dlaczego kiedyś było szybciej?
Zdaniem Adama Gerstmanna, kolejarza z 40-letnim stażem, obecnie Kierownika Sekcji Technicznej z Muzeum Kolejnictwa, dłuższe kursowanie na niektórych relacjach wzięło się… z poprawy sytuacji na kolei. - Mamy więcej połączeń, na których jest więcej stacji. Do Piaseczna z Warszawy jedziemy dłużej niż kilkadziesiąt lat temu, ale przecież pojawiło się więcej stacji na tej relacji. To jednak rozwiązanie z korzyścią dla pasażerów - wyjaśnia.
- Natomiast pogląd o tym, że kolej była punktualna wziął się z tego, że przed wojną mało kto miał zegarek, a przejeżdżające pociągi wyznaczały poniekąd porę dnia. Sam tego doświadczyłem, będąc dzieckiem - przekonuje były kolejarz.
Pracownik Muzeum Kolejnictwa dodaje, że poprawie uległ także komfort podróży, a do Katowic czy Krakowa dojedziemy szybciej niż kiedyś.
Czytaj też: Od marca pociągiem z Warszawy do Łodzi w 60 minut
Niezawodny człowiek i węgiel
Nic tak nie denerwuje podróżnych, jak spóźniony pociąg w środku zimy. Z niskimi temperaturami nie mieli problemu kolejarze jeżdżący lokomotywami. Napędzane węglem były w stanie pracować w niskich temperaturach i przyjeżdżać po pasażerów na czas. - Mechanizmy zawarte w dzisiejszych lokomotywach elektrycznych są delikatniejsze i gorzej reagują na wilgoć i niską temperaturę. Z kolei usunięcie usterek wymaga czasu - przekonuje kolejarz z 40-letnim stażem.
Wpływ na opóźnienia ma także wprowadzenie automatyzacji w kierowaniu ruchem. W czasach parowozów na każdej stacji kolejowej znajdowały się osoby odpowiedzialne za zwrotnice. Mogły więc na bieżąco reagować na wypadek usterek. Teraz na jednej relacji (np. Warszawa-Sochaczew) funkcjonuje jedynie jedna elektryczna zwrotnica. W przypadku ewentualnej awarii należy więc spodziewać się opóźnień na trasie. - Obecnie natężenie jest tak duże, że awaria jednego pociągu może spowodować opóźnienia na całym trakcie. Niestety, w takich sytuacjach często zawodzi komunikacja. Nie może być tak, że jakiś pociąg stanął i nikt nie wie, co się stało - argumentuje Adam Gerstmann.
Nasz rozmówca przekonuje jednak, że sytuacja na kolei się poprawia, a pociągi mogą już konkurować z samolotami. - Podróżując pociągiem, mamy komfort, że wyruszamy często z centrum jednego miasta i wysiadamy w centrum drugiego. Nie musimy przy tym spędzać czasu na odprawach, czekać na bagaż i dojeżdżać z obrzeży miast, bo tam są zazwyczaj lotniska, do centrum. To czyni kolej konkurencyjną - przekonuje.
Największa modernizacja w historii
Jak informują Polskie Linie Kolejowe, znajdują się one obecnie w momencie największego w historii programu modernizacji sieci kolejowej. W 2015 roku ogłoszone zostały przetargi przekraczające wartość 16 mld złotych. Z kolei w obecnym roku zainicjowane zostaną inwestycje o wartości ponad 5 mld złotych.
Czytaj też: Od marca pociągiem z Warszawy do Łodzi w 60 minut
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?