Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puchar Davisa. Janowicz postawił kropkę nad "i" w meczu z Litwą

Karolina Kowalska
puchar davisa
puchar davisa Rafael Dominik
Polska pokonała w Płocku Litwę 3:2 w meczu Pucharu Davisa, Grupy I Strefy Euroafrykańskiej. W lipcu biało-czerwoni zagrają z Ukrainą. Najprawdopodobniej w Gdańsku, o czym wspomniał w niedzielę Jerzy Janowicz.

Źródło: Press Focus/x-news

To własnie Janowicz zdobył w niedzielę decydujący punkt meczu, pokonując Ricardasa Berankisa. W meczu zapowiadanym przez niektórych jako rewanż z finał US Open, bo warto przypomnieć, że w 2007 roku łodzianin doszedł w Nowym Jorku do finału w rywalizacji juniorów. Przegrał wówczas właśnie z Berankisem.

W niedzielę jego wyższość nie podlegała za to dyskusji ani przez chwilę. Litwin robił co mógł, ale świetnie dysponowany Polak na niewiele mu pozwalał, a najbardziej emocjonującym momentem tego pojedynku była reakcja sędziego przy pierwszej piłce meczowej. Po asie serwisowym Janowicza arbiter zaczynał już mówić: gem, set, mecz, gdy przerwał mu wściekły Berankis i po interwencji supervisora piłkę uznano za autową. To z kolei zdenerwowało naszego tenisistę.

– Ja nie upieram się, że piłka była dobra, mógł być aut. Chodziło mi o to, że sędzia już zakończył to spotkanie. Jeśli się z tego wycofał, to powinna być powtórka pierwszego serwisu, tymczasem on zarządził drugi – tłumaczył później Janowicz, który ostatecznie rozstrzygnął spotkanie na swoją korzyść kolejną piłką meczową. – Nie nazwałbym tego łatwym zwycięstwem, to ja po prostu zagrałem dziś bardzo dobrze. Rywal też grał dobrze, ale ja jeszcze lepiej. Wiedziałem, że on lubi długie wymiany, więc nie mogłem mu pozwolić nabrać właściwego rytmu. Musiałem zagrać agresywnie – tłumaczył łodzianin, po którego zwycięstwie zrobiło się 3:1 dla Polski.

Po piątkowych meczach singlowych było 1:1, bo Łukasz Kubot nie poradził sobie z Berankisem. Trudno jednak mówić o niespodziance, jeśli się pamięta, że Polak miał ostatnio problemy ze zdrowiem i przerwę w grze. Widać to było zwłaszcza w pierwszym secie, gdy sprawiał wrażenie stremowanego. Zawodził go serwis, mylił się przy siatce. Lepiej radził sobie w kolejnym, w którym zdołał nawet wyjść na prowadzenie 3:0. Berankis odrobił jednak tę stratę.

Decydujący dla losów trzeciego seta i chyba całego meczu był niezwykle długi (36 minut) gem przy stanie 2:2. Górą był w nim Litwin, doprowadzając tym samym do przełamania. Polak nie zdołał już odrobić tej straty.
– Z perspektywy wyniku ten mecz wyglądał bardzo łatwo i szybko dla rywala. Nie pozwolił mi grać, a sam prezentował się bardzo dobrze - podsumował swój występ Kubot. – Zagrałem dziś va banque, to znaczy serw-wolej, bo wiedziałem, że nie ma sensu wdawać się z nim w dłuższe wymiany. Ogólnie jednak okazało się to nieopłacalne. Może dobrze, że się potoczył tak ten mecz, że nie grałem długo, bo w sobotę gram debla, a w niedzielę być może jeszcze singla – dodał.

Większych problemów z Laurynasem Grigelisem nie miał za to Jery Janowicz, co również trudno uznać za niespodziankę, jeśli weźmie się pod uwagę przepaść dzielącą obu zawodników w rankingu ATP (Polak jest 49., Litwin 415.). Niektórzy obawiali się lekko o wynik pamiętając ubiegłoroczną wpadkę łodzianina z meczu z Chorwacją (na Torwarze przegrał z 17-letnim Borną Coriciem), ale tym razem niespodzianki nie było. Nasz najlepszy tenisista wygrał pewnie, a wyrównaną walkę oglądaliśmy tylko w pierwszym secie, w którym Grigelis miał nawet w pewnym momencie piłkę setową. W drugim Janowicz spokojnie punktował rywala, czekając na odpowiednią chwilę do przełamania. W trzecim szybko objął prowadzenie 3:0.

– Świetnie serwował, nie pozwolił mi złapać właściwego rytmu gry – przyznał po ostatniej piłce Grigelis.
Na konferencji Janowicza więcej mówiło się z kolei o kibicach, niż o przebiegu meczu Wszystko dlatego, że można było odnieść chwilami wrażenie, ze mecz toczy się w Kłajpedzie, a nie w Płocku. Mogące pomieścić pięć tysięcy ludzi trybuny miejscowej Orlen Areny świeciły pustkami, a najwięcej hałasu robiła świetnie zorganizowana,kilkudziesięcioosobowa grupa fanów z Litwy.

Na Janowiczu ich starania nie zrobiły jednak żadnego wrażenia. – Lubię jak coś się dzieje, to mnie motywuje jeszcze bardziej. Zauważyliśmy to podczas meczu Kubota, więc wiedziałem co mnie czeka – przyznał. – Niestety frekwencja nie była idealna i tak liczna jak na poprzednich meczach. Atmosfera ogólnie była jednak bardzo fajna, być może przez to, że było aż tylu kibiców litewskich. Przez co polscy kibice byli bardziej zmobilizowani do tego, żeby nas wspierać. W pewnym momencie pojawił się nawet bęben – dodał.

– To ja go przyniosłem – pochwalił się siedzący w pierwszym rzędzie pracownik PZT (prywatnie tenisista Piotr Gadomski). – Jutro jest debel, więc nie będziesz grał. Może mi pomożesz? – zachęcał.

– Przynieś puzon – rzucił z uśmiechem Janowicz.

Instrumentu ostatecznie nie zobaczyliśmy (i usłyszeliśmy), ale to nie przeszkodziło w sobotę naszym deblistom pokonać rywali. Kubot i Marcin Matkowski również nie stracili seta, choć wszystkie trzy były bardzo zacięte. Ostatni zakończył się w tie-breaku, w którym jednak Polacy zagrali koncertowo, co przyznał na konferencji prasowej Kubot. Znów poruszona została również kwestią frekwencji. – Jestem zawiedziony, że mieliśmy na meczu 800 ludzi. Na korcie grali finalista i triumfator imprez wielkoszlemowych, a trybuny świeciły pustkami - przyznał kapitan reprezentacji Radosław Szymanik, choć trzeba też przyznać, że nieliczni polscy kibice robili co mogli, by zagłuszyć Litwinów.

Z dobrym skutkiem, przynajmniej dla losów meczu. W ostatnim (nie decydującym już o niczym) pojedynku singlowym debiutujący w reprezentacji Kamil Majchrzak przegrał Grigelisem.

Kolejny mecz w Pucharze Davisa Polacy rozegrają lipcu ( 17-19), gdy zmierzą się u siebie z Ukrainą. Stawką będzie awans do jesiennych (18-20 września) baraży o Grupę Światową.

Zobacz także: Puchar Davisa. Polska remisuje z Litwą

Wyniki:
Piątek: Łukasz Kubot – Ricardas Berankis 2:6, 4:6, 3:6, Jerzy Janowicz – Laurynas Grigelis 7:6(3), 6:3, 6:4; Sobota: Łukasz Kubot, Marcin Matkowski – Ricardas Berankis, Laurynas Grigelis 6:4, 6:4, 7:6(7-1); Niedziela:Jerzy Janowicz – Ricardas Berankis 6:3, 6:4, 6:2, Kamil Majchrzak – Laurynas Grigelis 4:6, 3:6

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Puchar Davisa. Janowicz postawił kropkę nad "i" w meczu z Litwą - Płock Nasze Miasto

Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto