Idąc na przystanek przy ul. Świdnickiej, zastanawiałem się, czy autobus ten ze względu na zmianę czasu pojedzie właśnie w miejsce mojego zamieszkania. Wóz przyjechał - na przodzie wielki napis IWINY. Wsiedliśmy zadowoleni, skasowaliśmy bilety - zawarliśmy więc umowę na przejazd. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że w Bieńkowicach za Brochowem autobus zatrzymał się na totalnym odludziu, a kierowca oznajmił, że dalej nie pojedzie ze względu na zmianę czasu, co spowodowało że w środku nocy wylądowaliśmy (ja i inni pasażerowie ) w całkiem nieznanym miejscu na totalnym odludziu i tylko dzięki GPS-owi w telefonie komórkowym trafiliśmy do domów - idąc 4 km przez pola, łąki i wsie.
W związku z tym uważam, że takie postępowanie z pasażerami jest całkowicie nie na miejscu! Autobus, powinien mieć na tablicy inne miejsce docelowe niż miał. Wsiadłem do niego o starej godzinie. Dobrze, że gdy zegarki zostały cofnięte nie zaczął jechać do tyłu. W takim przypadku autobusy z przedłużeniem do Iwin powinny jechać 2 razy o starym i nowym czasie... Z rozumowania kierowcy wynika, iż gdybyśmy przesuwali zegarki do przodu tej nocy w ogóle nie było by autobusu na Jagodno. Ja i pozostali pasażerowie jesteśmy oburzeni zaistniałą sytuacją, która narażała nas na niebezpieczeństwo.
Co sądzisz o zaistniałej sytuacji? Jak powinien zostać rozwiązany problem komunikacji miejskiej w dniu zmiany czasu? Podziel się swoimi pomysłami.
Zobacz także: Komunikacja przed meczem Śląsk - Lechia nie zdała egzaminu
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?