Wmawia się nam, że dopiero on zapobiegnie powstawaniu dzikich wysypisk. Przecież ten dotychczasowy był wystarczająco konsekwentny. Każda nieruchomość musiała mieć kubeł na śmieci i stosowną umowę. Po co by jej mieszkaniec podrzucał swoje śmieci? Jedyną pokusę mogła stwarzać sytuacja, kiedy naraz powstanie dużo odpadów - np. przy remoncie. Ale przecież nowy system nie gwarantuje odwozu nieograniczonej ilości odpadów. Jeśli czegoś nie przeoczyłem - nie ma w ogóle mowy o częstości opróżniania pojemnika. Stare umowy dawały możliwość ograniczenia opłat tym, którzy wytwarzali mniej śmieci, bądź zapewnienia częstszego wywozu w przypadku odwrotnym. Pojawia się inny problem: coraz więcej jest restrykcji, czego w ogóle nie powinniśmy wyrzucać do śmieci. Obawiam się, że właśnie teraz powstanie pokusa, by te trefne odpady gdzieś ukradkiem zostawić, byle tylko nie znaleziono ich w naszym pojemniku. Kiedyś mieliśmy "gorące pieniądze", które trzeba było wydać na cokolwiek, zanim je pożre inflacja. Teraz zaczną nas parzyć w ręce niektóre odpady.
Segregacja odpadów - to idea godna pochwały, sam od lat biorę w niej udział. Teraz obawiam się, że sam się stanę jej ofiarą, bo nie spełnię jakiegoś dziwnego kryterium. Zasady segregacji w każdej gminie są inne, co jest dziwne - system zostaje arbitralnie wprowadzony w całym kraju, ale sposób przetwarzania nie jest określony. Co z tego zrozumie szary obywatel, prócz podwyżki opłat? Bez akceptacji i współpracy z jego strony - system nie będzie działał sprawnie.
Krzysztof Imielski
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?