Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Azoty Puławy - Orlen Wisła Płock. Falowa gra Nafciarzy, ale pewne zwycięstwo w Puławach!

Damian Kelman
Damian Kelman
plock.naszemiasto.pl
W spotkaniu 20. serii PGNiG Superligi Orlen Wisła Płock pojechała do Puław na mecz z tamtejszymi Azotami. Nafciarze momentami prezentowali bardzo dobry poziom gry, a czasami popełniali proste błędy, ale ostatecznie wygrali mecz bez większych problemów, zwyciężając 24:32 (12:18)

Azoty Puławy 24-32 Orlen Wisła Płock

Skład Wisły: Adam Morawski, Krystian Witkowski - Michał Daszek 2, Marek Daćko, Tin Lučin, Jan Jurećić, David Fernández, Abel Serdio 1, Leon Šušnja 1, Zoltán Szita 7, Przemysław Krajewski 9, Mirsad Terzić, Lovro Mihić 6, Niko Mindegía 1, Dmitrij Żytnikow, Sergei Kosorotov 5.
Kary Wisły: Leon Šušnja x2, Mirsad Terzić x2, Zoltán Szita.

Doskonały początek

Spotkanie rozpoczęło się od długiej akcji w ataku gospodarzy, którzy mieli problemy z przedarciem się przez naszą obronę, aż wreszcie stracili piłkę. Nafciarze nie mieli tylu problemów i po wymianie kilku podań na rzut z drugiej linii zdecydował się Zoltán Szita, wyprowadzając nas na pierwsze prowadzenie. Druga akcja miejscowych zakończyła się rzutem, ale tym razem dobrze spisał się Adam Morawski, a nasz węgierski rozgrywający zanotował drugie trafienie i prowadziliśmy 2:0. Dopiero trzecia próba Puław była skuteczna - rzucili z prawego skrzydła, ale bardzo szybko odpowiedzieliśmy golem, niespodziewanie, Leona Šušnji, Loczek zdążył się też popisać drugą interwencją, a po niej jeszcze jedną i wówczas z kontry rzucił Przemysław Krajewski - 1:4 - a przestój Azotów trwał dalej. Tym razem faul w ataku popełnił Michał Jurecki po tym jak mądrze w obronie ustawił się Michał Daszek. Wiślacy byli bardzo bezlitośnie i raz po raz powiększali przewagę - rzut karny na bramkę zamienił Sergei Kosorotov. Doskonała obrona płocczan pozwoliła na przechwyt piłki przez Krajewskiego, który sam wykorzystał szybki atak. Trener Robert Lis nie wytrzymał i poprosił o czas przy wyniku 1:6 w 8. minucie. Akcja po wznowieniu nie była zbyt udana i długo się przeciągała, ale wreszcie puławianie zdobyli drugą bramkę, z tym że ponownie w pioronującym tempie odpowiedział Szita. Szczęście gospodarzy trwało tylko chwilę, bo zaraz ponownie stracili piłkę, lecz tym razem pierwszy raz popełniliśmy się w ataku, a konkretniej zrobił to Kosorotov, który uderzył ze zbyt dużym kozłem, po czym w obronie wykluczony został Šušnja, ale nie przeszkodziło nam to przejąć piłki. Tym razem jednak kontrę zmarnował Daszek, ale i nasi rywale w szybkim ataku przekroczyli linię pola bramkowego. Ostatecznie więc krótki fragment bez bramek przerwał Kosa, ponownie wykorzystując rzut karny. Michał Jurecki postanowił wreszcie wziąć sprawy w swoje ręce i po indywidualnej akcji i rzucie zdobył szczęśliwą bramkę, ale oznaczało to, że gra w osłabieniu Wisły skończyła się wynikiem 1:1, a zaraz ponownie trafił Daszek - 3:9, na co ponownie odpowiedział Jurecki. Dopiero wtedy, w 14. minucie, Nafciarzom przytrafiła się pierwsza strata piłki w ofensywie i gospodarze zmniejszyli stratę po kontrataku. Przestój niebiesko-biało-niebieskich nie potrwał za długo i zaraz do siatki drogę odnalazł Lovro Mihić. Po kwadransie gry mieliśmy zatem dwukrotnie więcej bramek od rywali 5:10, bo Jurecki oddał jeszcze bardzo niecelny rzut.

Druga część pierwszej połowy rozpoczęła się od piekielnie mocnego i pięknego uderzenia Niko Mindegíi, na co jednak odpowiedział Michał Przybylski. Gra przez moment toczyła się zatem gol za gol, a dla Wisły dwukrotnie trafił Kosorotov. Wówczas dopiero pomylił się Dima Żytnikow, a gospodarze otrzymali karnego, którego wykorzystał Piotr Jarosiewicz - 9:13 w 22. minucie. Nafciarzom przytrafił się kolejny błąd, lecz doskonałą interwencją ponownie popisał się Loczek, tylko że przy piłce utrzymali się puławianie, a w dodatku po chwili drugą karę otrzymał Leon. Tak jak w przypadku pierwszej przewagi, tak i teraz nasi przeciwnicy od razu oddali nam piłkę i z kontry trafienie zanotował Mihić, a po chwili znów paradą błysnął Morawski, ale przy powtórce z lewego skrzydła nie miał już szans. W drugim kwadransie Wiślacy popełniali więcej błędów i zaprezentowali się gorzej niż w pierwszej części, stąd też straciliśmy kolejną piłkę i puławianie zbliżyli się do nas na trzy bramki - 11:14. W następnym ataku niecelny rzut oddał Kosorotov, ale przeciwnicy nie zbliżyli się do nas, bo i oni ponownie popełnili przewinienie, a to zemściło się na nich od razu. Otrzymaliśmy trzeci rzut karny i trzeci raz na gola zamienił go Kosa. Wisła za to obudziła się w samą porę. Fernández przechwycił piłkę w defensywie i podał do Krajewskiego, który wykorzystał szybki atak. Jakby tego było mało, karę otrzymał Antoni Łangowski, a Loczek zatrzymał kołowego w nieprawdopodobny sposób, zatrzymując jego piłkę w rękach. Do siatki trafił po chwili Mihić i już byliśmy na sześciobramkowym prowadzeniu. Dopiero po trzech golach z rzędu przyjezdnych, odpowiedziały Azoty. Xavi Sabate poprosił jeszcze o czas, a połowę zakończyła bramka Mihicia i do szatni schodziliśmy z wynikiem 12:18. Pierwszych piętnaście minut było niemalże perfekcyjnych w naszym wykonaniu. Później Wiślacy nieco spuścili z tonu, a w ich poczynania weszło drobne rozluźnienie, ale ostatecznie w końcówce wróciliśmy na swoje tory i do szatni zeszliśmy z wyraźną przewagą.

Falowa gra, ale pewne zwycięstwo

Pierwszy atak w drugiej odsłonie przyniósł nam rzut karny. Do piłki ponownie podszedł Kosorotov i tym razem został zatrzymany przez bramkarza rywali, ale Nafciarze utrzymali się przy piłce. Mateusz Zembrzycki odbił też drugą piłkę i to puławianie stanęli przed szansą zdobycia pierwszego gola w tej części, czego nie udało im się jednak wykonać. Szita został jednak również ponownie zatrzymany i wreszcie gospodarze wywalczyli rzut karny, dzięki któremu otworzyli worek z bramkami. Szybko, po ładnej akcji i podaniu Niko, trafił Abel Serdio, a następnie, gdy gospodarze przestrzelili, bramkę dołożył Szita - 13:20 w 35. minucie. Nafciarze ponownie stanęli mocniej w obronie, czym zmusili przeciwników do straty. Z kontrą pomknął Lovro, ale uderzył prosto w słupek. Nie przeszkodziło to nam jednak, by przejąć ponownie piłkę. Tym razem to jednak Krajewski pomknął z szybkim atakiem i on się nie pomylił, a my prowadziliśmy już ośmioma trafieniami. Następnie znów o sobie dał znać Morawski, a do siatki w odpowiedzi trafił Szita. Azoty czekały na swoją bramkę aż pięć minut i wreszcie zdobył ją Rafał Przybylski. Ruszyliśmy do ofensywy, gdzie faulowany był Serdio, a rywal został wykluczony na dwie minuty. Niestety, nie udało nam się wykorzystać okazji i straciliśmy piłkę. W zamian trafili puławianie, a karę otrzymał z kolei Mirsad Terzić. Na boisku zrobiło się zatem więcej miejsca, ale nie umieliśmy tego wykorzystać. Prosty faul w ataku wykorzystał zawodnik Azotów, który rzucił do pustej bramki i znów prowadziliśmy "tylko" sześcioma bramkami - 16:22. Na więcej już jednak nie pozwoliliśmy przeciwnikom, bo do siatki trafił Krajek. Miejscowi znów odpowiedzieli, a dodatkowo jeszcze karę otrzymał Szita i przez pół minuty przyszło nam grać w dwuosobowym osłabieniu. Wykorzystali to nasi rywale, bo straciliśmy piłkę, a oni mogli trafić do, ponownie pozostawionej, pustej bramki. Przestój Nafciarzy nieco się przedłużył. Znów straciliśmy piłkę, ale tym razem nie udało się przeciwnikom zdobyć łatwego gola, bo w porę wrócić Loczek, z tym że zaraz zrobili swoje rzutem z drugiej linii. Wynik stopniał do 19:23 i w 44. minucie o czas poprosił Xavi Sabate. Czarna seria jednak trwała. Kolejna strata w ofensywie i w efekcie karny dla rywali, który pozwolił im dojść nas na trzy bramki na kwadrans przed końcem gry.

Po bardzo słabym fragmencie, który przegraliśmy 1:7, konieczne było przebudzenie i zdobyciu kilku bramek z rzędu, aby uniknać nerwowej końcówki, którą przeżywaliśmy w Płocku. Nie przyszło to zbyt łatwo, ale ostatecznie drogę do siatki znalazł Krajewski i dodatkowo jeszcze wyrzuciliśmy Dawida Dawydzika na ławkę kar. Jak się okazało, nic to nie dało, bo bramkę z drugiej linii zdobył Jurecki. Bramka Krajka okazała się nie rozwiązać naszych problemów i dalej mieliśmy potworne problemy w ofensywie. Znów sędziowie odebrali nam piłkę, a puławianie otrzymali rzut karny. W porę jednak znów o sobie dał znać Loczek, który zatrzymał "siódemkę", nie pozwalając rywalom dojść na dwa oczka. Atak Wiślaków ponownie się nie kleił, lecz Ivan Burzak sfaulował Daszka, uderzając go w twarz, za co sędziowie odesłali go na ławkę. Tym razem rozegraliśmy szybką akcję i bramkę, bardzo ważną, zdobył Mihić - znów mieliśmy cztery bramki przewagi - 21:25, a do końca zostało niespełna dziesięć minut. Chorwat zanotował też kolejne trafienie po przejęciu piłki w obronie i wynik wyglądał już zdecydowanie lepiej. Trener Azotów spróbował ratować sytuację, biorąc przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry dobrze w bramce, raz jeszcze, zachował się Adam Morawski, a bramka Szity zdawała się zamknąć emocje w tym spotkaniu, chociaż do końca zostało jeszcze siedem minut. Gospodarze nie zamierzali jednak składać broni i dorzucili 22. bramkę, wykorzystując rzut z siedmiu metrów. Do gry wrócił jednak nasz węgierski bombardier i znów piekielnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi. Nasi przeciwnicy natomiast dorzucali bramki z rzutów karnych, a konkretniej zrobił to Dawid Fedeńczak. Nie minęło jednak pół minuty, a przed taką samą okazją stanął Krajewski i on również się nie pomylił - 23:29. W obronie znów trzeźwo zachował się Mihić. Podał do Krajka, a ten, po zdobyciu 30. bramki dla Nafciarzy, mógł rozpocząć już oficjalne fetowanie zwycięstwa. Siedem bramek było różnicą nie do odrobienia w trzy minuty, tym bardziej, że zaraz puławianie popełnili błąd kroków i do siatki trafił Daszek. W ostatniej minucie karę otrzymał raz jeszcze Terzić. Bramkę dorzucili jeszcze rywale, a spotkanie zwieńczyło trafienie Krajewskiego na 24:32. Wisła nie potrafiła przez cały mecz zaprezentować równego poziomu, ale gdy wrzucali wyższy bieg, rywale nie byli w stanie się z nami zupełnie mierzyć, co ostatecznie przełożyło się na wysoką wygraną.

Po powrocie z reprezentacji Nafciarze zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i w pełni zasłużenie pokonali Azoty. Teraz przed naszym zespołem jednak trudniejsze wyzwanie, bo już we wtorek na wyjeździe zagramy z niemieckim TBV Lemgo. Początek tej rywalizacji 29 marca o godzinie 18:45.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto