Kuchenne Rewolucje w Płocku
W 11. odcinku 25. sezonu "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler ponownie odwiedziła Płock. Premiera odcinka miała miejsce w czwartek, 10 listopada.
- Leżący nad Wisłą Płock to miasto ponad stutysięczne i ciekawie zapisane w historii Mazowsza i Polski. Z dala od centrum miasta działa tu ukraińska restauracja Sho Sho. - zaczyna lektor programu.
Sho sho to ukraiński lokal mieszczący się przy ulicy Fryderyka Chopina. Jego właścicielami jest ukraińskie małżeństwo - 26-letniego Wiktora, który w wieku 17 lat przyjechał do Polski, oraz jego 22-letnią żonę Natalię. Głównym pomysłodawcom utworzenia lokalu był Wiktor, od zawsze marzący o posiadaniu własnej restauracji. Niestety, jego brak doświadczenia, utrudniał mu codzienne obowiązki i zarządzenie punktem gastronomicznym, a na początku lipca na świat przyszła jemu i jego partnerce córeczka, która też uniemożliwiła wsparcie kobiety w prowadzeniu działalności.
- Nie ukrywam, że czasami brak mi doświadczenia. Lokalizacja restauracji jest daleka od idealnej i atrakcyjnej. Położona jest przy parkingu, gdzie, jak jest dużo samochodów, to ciężko się dostać. W tym momencie biznes jest bardziej stratny. Mam nadzieję, że Pani Magda pomoże mi dowiedzieć się, czemu dokładam do restauracji, co można poprawić i zrobić, by szło w dobrym kierunku - mówi Wiktor na początku odcinka.
Gwiazda programu, już od samego progu, znalazła sporo uwag odnośnie do restauracji. Początkowo były to chociażby takie rzeczy jak niewidoczność lokalu z ulicy, duszny klimat wewnątrz czy niezrozumiała nazwa.
- Myślałam, że trafiłam do komitetu pomocy uchodźcom z Ukrainy. - mówi Magda Gessler.
Następne uwagi dotyczyły już samego jedzenia, ale najpierw jednak karty dań. Dla prowadzącej niepojętym był układ, w którym dania główne znajdują się przed zupami. Nie do końca też do Magdy Gessler przemawiały same dania - główną kością niezgody okazał się być barszcz po ukraińsku, który dla restauratorki był smaczny, ale nie smakował tak, jak powinna smakować takowa zupa.
- Mamy różne pojęcie o barszczach. Nie rozumiem, jak można nazwać waszą zupę barszczem. Dla mnie to woda po burakach - dzieli się swoją opinią główna kucharka w lokalu, Ukrainka Marina.
Dalej pojawiły się kolejne uwagi. "Dostało się" kotletom, ziemniakom i w zasadzie każdej potrawie, którą zaserwowano prowadzącej.
- Sho Sho to kryjówka tłuszczu, czosnku, marchewki, a ceny kosmiczne. Przede mną ogrom pracy. Mam jedną kucharkę i właściciela bez pojęcia o prowadzeniu restauracji. - podsumuje pierwsze dwa dni Magda Gessler.
"Koronkowa robota" Magdy Gessler
Po zapoznaniu się ze wszystkimi problemami lokalu, prowadząca wzięła się do roboty. Pierwszymi zmianami, były te wizualne i wizerunkowe. Zmieniono nazwę lokalu na "Koronkowa robota", która miała odnosić się do haftów obecnych w wystroju restauracji. Przemianę przeszły również kolory ścian i wreszcie same menu. Tutaj ponownie pojawiła się kość niezgody pomiędzy prowadzącą, a główną kucharką, która nie do końca potrafiła zaakceptować nowy sposób przyrządzania barszczu.
- Wojny między nami nie będzie, tak czy siak, barszcz ugotujemy, ale czy będziemy go później gotować - zobaczymy - mówi kucharka.
Kompromis był natomiast konieczny przy tworzeniu kotletów, a konkretniej ich nazewnictwie. Kotlet po kijowsku zmieniono na kotlet po lwowsku, bo taki właśnie kojarzył się Magdzie Gessler z rodzinną młodzieńczą miejscowością. Następnie właściciel lokalu - Wiktor - został przedstawiony właścicielom innej płockiej restauracji - "W kapuście" - która to wcześniej brała udział w rewolucjach, w 2019 roku. Tam Ukrainiec zmierzył się ze wszystkimi czynnościami pracy w restauracji, od przyjmowania zamówień, przez gotowanie, po zmywanie, i poznał szczegóły właściwego prowadzenia restauracji.
Gdy lokal przeszedł w końcu metamorfozę wizualną, obsługa została w odpowiedni sposób dokształcona, a właściciel zadbał o reklamę na mieście, przyszła pora na uroczystą kolację i serwowanie nowego menu. Tutaj jednym z gości okazał się prezydent Płocka - Andrzej Nowakowski - który był zadowolony z otrzymanego zamówienia.
- Barszcz był na bogato. Było tam wszystko, co być powinno, a może nawet więcej, oprócz buraków, także wiele innych warzyw i sporo mięsa - podsumował zupę włodarz naszego miasta.
Dalej przyszedł czas na podsumowania i odwiedzenie restauracji miesiąc po metamorfozie. Jak sobie radzi lokal? Co sądzi o nim Magda Gessler? Tego i wszystkiego innego dowiecie się z odcinka "Kuchennych Rewolucji", który możecie obejrzeć - tutaj.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?