Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lewandowski: Zabrakło przede wszystkim "dłuższej ławki"

Daniel Świerżewski
facebook.com/PSSPR.Wisla.Plock
Sezon 2011/2012 PGiNG Superligi zakończył się już jakiś czas temu. Emocje opadły i teraz jest chyba dobry czas, by pokusić się o podsumowanie dokonań zawodników i kibiców. - Uważamy miniony sezon za całkiem udany - powiedział w rozmowie z serwisem Płock NaszeMiasto.pl Piotr Lewandowski, członek zarządu Płockiego Stowarzyszenia Sympatyków Piłki Ręcznej.

Płock NaszeMiasto.pl: Jak oceniłby Pan miniony sezon w wykonaniu zawodników Wisły?
Piotr Lewandowski: Sezon 2011/2012 dla drużyny SPR Wisła Płock był sezonem trudnym i można by rzec „eksperymentalnym”. Po raz pierwszy po zmianie formuły rozgrywania Ligi Mistrzów Wisła musiała walczyć na trzech frontach: Lidze Mistrzów, PGNiG Superlidze oraz Pucharze Polski. Dla części zawodników było to totalnie nowe doświadczenie. Niestety po raz kolejny zawodników nie omijały kontuzje, stąd (oraz z powodu zmęczenia i być może lekkiej dekoncentracji) Wiśle przytrafiło się kilka ligowych „wpadek” takich jak mecze w Olsztynie, Puławach, czy Wągrowcu. Była to gorzka pigułka do przełknięcia dla nas kibiców, ale również zapewne dla samych zawodników. Pewien niedosyt pozostał również po meczach LM, gdyż takie drużyny jak Cimos Koper, czy Metalurg Skopje na pewno były w zasięgu naszych graczy i można było uzyskać kilka punktów więcej w końcowym rozrachunku i być może nieco słabszego rywala na poziomie 1/8 finału. Reasumując uważamy miniony sezon za całkiem udany.

Właściwie od początku było wiadomo, że o tytuł Wisła będzie walczyła z Vive. Czy wśród kibiców czuć było wiarę w to, że z kielczanami da się powalczyć?
Oczywiście. My kibice Wisły Płock zawsze wierzymy w naszych zawodników i nie inaczej było tym razem. Każdy z naszych graczy, bez względu na to czy jest Polakiem czy obcokrajowcem ma świadomość szczególnej wagi meczów z zespołem z Kielc. Zawsze powtarzamy zawodnikom, że dla nas kibiców najważniejsza jest walka i jeszcze raz walka. Jeżeli widzimy pełne zaangażowanie jesteśmy w stanie wybaczyć nawet porażki. Naszym zdaniem chłopcy dali z siebie wszystko w meczach z Kielcami i pomimo, że z góry stawiani byli na przegranej pozycji, praktycznie w każdym spotkaniu toczyli wyrównane pojedynki do samego końca.

Czego, Pana zdaniem, zabrakło by pokonać Vive?
Zabrakło przede wszystkim tzw. „dłuższej ławki”. Iskra Kielce miała większą liczbę rezerwowych zawodników na wysokim poziomem, co pozwalało im na bardziej efektywne gospodarowanie siłami w poszczególnych meczach. Bardzo widoczne było to zwłaszcza obserwując sobotni i niedzielny mecz w Kielcach. Poza tym w naszym zespole niektórzy zawodnicy, jak np. Piotrek Chrapkowski – bohater poprzedniego finału, byli prześladowani przez kontuzje i przez to nie mogli osiągnąć optymalnej formy. Zabrakło również przysłowiowego szczęścia oraz niestety (zwłaszcza w pierwszym meczu finałów) dobrej pracy sędziów. Jesteśmy zdania, że na finałowe mecze Superligi powinni być zatrudniani sędziowie z licencją IHF spoza Polski. Dwie nasze „eksportowe” pary sędziowskie są związane z Płockiem, więc siłą rzeczy nie mogą sędziować meczów z udziałem Wisły. Pozostałe pary sędziowskie nie potrafią zapewnić odpowiedniego poziomu sędziowania i niestety psują widowisko, jakim są finałowe mecze dwóch najsilniejszych klubów w Polsce.

Którego zawodnika Wisły wyróżniłby Pan za postawę w trakcie sezonu?
Ciężko jest wyróżnić jednego gracza, bo wszyscy włożyli w ten sezon masę sił oraz zdrowia. Jeżeli jednak musielibyśmy już kogoś wyróżnić to byłby to chyba Michał Kubisztal. Doskonale wkomponował się w zespół, grał przez większość czasu zarówno w ataku jak i obronie, został drugim strzelcem Superligi i nie bał się brać na siebie odpowiedzialności w decydujących momentach meczów, jak chociażby w meczu z Constantą w Płocku.

Jak ocenia Pan decyzję o pożegnaniu się z siedmioma zawodnikami i sprowadzeniu kilku nowych graczy? Czy to nie za duża rewolucja?
Ciężko jest cokolwiek oceniać w tym momencie. W założeniu przyszli do zespołu zawodnicy lepsi od odchodzących, bądź teoretycznie obarczeni „mniejszym ryzykiem” poziomu formy jak w przypadku Arka Miszki, bo trudno zakładać celowe zmiany na gorsze. Jak będzie w praktyce to okaże się w nadchodzącym sezonie. SPR Wisła Płock jest cały czas na etapie budowy i rozwoju, a więc rotacja zawodników jest wkalkulowana w ten proces. Wydaje nam się dodatkowo, że nie wszystkie zmiany w kadrze zespołu były planowane, jak odejście Arka Miszki, czy Mortena Seiera. Wiadomym jest, że z każdym z odchodzących zawodników czujemy się na swój sposób związani, z jednymi bardziej z innymi nieco mniej, jednakże wszystkim im jesteśmy wdzięczni za to, co zrobili dla naszego klubu i zawsze będą mile widziani w Płocku oraz pozostaną w naszej pamięci.

Czytaj także: Sosnowski: Klub z taką tradycją nie może grać w III lidze!

Jaki to był sezon dla PSSPR?
Podobnie jak dla całego klubu był to dla nas sezon ciężki, pełen nowych wyzwań. Stawiało to konieczność jeszcze większego wysiłku zwłaszcza Zarządu Stowarzyszenia w sprawy organizacyjne. Z racji dużej ilości wyjazdów, podjęliśmy próbę znalezienia środków, by szczególnie te mniej popularne czy dalsze wyjazdy krajowe, jak Mielec czy Legnica były cenowo przystępne dla kibiców. Nie było to łatwe zadanie, ale udało nam się. Podjęliśmy współpracę z Urzędem Miasta Płocka, dzięki czemu poprzez promocję naszego miasta w czasie wyjazdowych spotkań Ligi Mistrzów mogliśmy zyskać środki finansowe, które choć w części pomogły nam zarówno w kwestiach organizacji wyjazdów jak i spraw związanych z bieżącą działalnością stowarzyszenia. Uruchomiliśmy stronę internetową (psspr.pl), a także profil na facebooku, co pozwala na błyskawiczne przekazywanie informacji do fanów płockiego handballa. Chcąc bardziej zmobilizować kibiców do uczestnictwa w spotkaniach wyjazdowych zorganizowaliśmy konkurs pn. „Zawsze tam gdzie Wisła gra”, w którym pierwotnie nagrodą główną była m.in. koszulka jednego z naszych szczypiornistów oraz dwa karnety na przyszły sezon ufundowane przez klub. Dzięki uprzejmości naszych szczypiornistów pula nagród w końcowej fazie konkursu jeszcze się zwiększyła, za co na ręce Adama Wiśniewskiego i Michała Zołoteńki składamy serdeczne podziękowania. Wracając do meczów wyjazdowych, wzięło w nich udział ponad 1300 osób. W miarę możliwości stowarzyszenie próbuje także organizować i włączać się w akcje charytatywne. Podczas spotkania z Warmią Olsztyn kwestowaliśmy na rzecz młodego chłopca z Olsztyna wymagającego operacji, a w okresie świątecznym pomimo trwającego sezonu kolejny raz włączyliśmy się w akcję Szlachetnej Paczki. Dostarczyło nam to wiele wewnętrznej satysfakcji i z pewnością na tym nie poprzestaniemy.

Jak oceniłby Pan ten sezon w wykonaniu kibiców pod kątem frekwencji i dopingu?
Jeśli chodzi o frekwencje to trudno być w pełni zadowolonym. Z różnych przyczyn na większości spotkań z teoretycznie słabszymi przeciwnikami frekwencja była mało budująca, co na tle tak dużej hali wyglądało delikatnie mówiąc nie najlepiej. W kwestii dopingu mobilizacja kibiców jest w zasadzie analogiczna jak z frekwencją. Im przeciwnik bardziej wymagający tym jego siła jest zdecydowanie większa. Reasumując nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej.

Nie da się nie wspomnieć o proteście podczas meczu z THW Kiel. Czy w kwestii nazwy i herbu klubu trwają rozmowy kibiców z zarządem? Jak wygląda sytuacja i stanowisko kibiców?
Przede wszystkim jeszcze raz podkreślamy, że PSSPR nie było organizatorem tego protestu. Wydaliśmy już w tej sprawie stosowne oświadczenie. Poza tym z tego, co udało nam się ustalić z rozmów z organizatorami protestu ogólny jego wydźwięk został, w dużej mierze z winy lokalnych mediów, wypaczony i zawężony do spraw związanych z nazwą, co nie było zgodne z prawdą. O dalsze jego szczegóły należy jednak już pytać organizatorów protestu.
Co do samej kwestii nazwy zespołu to nigdy nie ukrywaliśmy, jako PSSPR, że jest to dla nas kwestia bardzo istotna. Niemniej jednak jest to również kwestia bardzo delikatna, a więc w tej sprawie żadne nerwowe i nieprzemyślane ruchy nie są pożądane. Na tą chwilę staramy się cały czas poruszać ten temat w rozmowach z przedstawicielami klubu. Próbujemy również przekonać naszego głównego sponsora, że budowanie marki Wisła Płock jako solidnego, uznanego w Europie klubu nie musi wiązać się z koniecznością dodawania członu nazwy sponsora do nazwy klubu.

Jakie nadzieje na następny sezon?
Przypuszczam, że podobnie jak w klubie, nadzieje są duże. Trzeba stawiać sobie wysokie cele, szczególnie, że zespół został znacznie wzmocniony. Liczymy na udane występy w europejskich pucharach i skuteczną walkę o tytuł mistrza Polski. Oczywiście niesie to za sobą dużo większą presję, ale zarówno na nas jak i na zespole z Kielc przy takich nakładach finansowych jest to naturalne. Mamy także nadzieje, że nie będziemy świadkami przykrych wpadek na krajowym podwórku. Z niecierpliwością oczekujemy również na zapowiadane klubowe niespodzianki, mające na celu zwiększenie frekwencji podczas spotkań w Orlen Arenie. Jeśli chodzi o działalność stowarzyszenia na ta chwilę trudno mówić o czymkolwiek. Sezon był długi i męczący. Chcemy choć trochę odpocząć od handballa, choć w rzeczywistości wiemy, że to mało realne. Pod koniec lipca usiądziemy i zastanowimy się czy dotychczasowa formuła naszej działalności się sprawdziła i jak lub czy będziemy dalej funkcjonować. Wcześniej jednak będziemy chcieli zrobić małą niespodziankę dla kibiców.

Codziennie najświeższe informacje z Płocka na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lewandowski: Zabrakło przede wszystkim "dłuższej ławki" - Płock Nasze Miasto

Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto