Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orlen Wisła Płock - Füchse Berlin. Waleczni Nafciarze pogryzieni przez niemieckie Lisy

Damian Kelman
Damian Kelman
plock.naszemiasto.pl
W trzecim meczu fazy grupowej Ligi Europejskiej Orlen Wisła Płock podejmowała w Orlen Arenie niemiecki Füchse Berlin. Mecz zakończył się zwycięstwem gości 28:24, którzy do przerwy prowadzili 15:14. Zobaczcie relację i zdjęcia z tego wydarzenia.

Nerwowy początek, lecz skuteczny Mihić

Spotkanie rozpoczęło się od nieudanego rzutu Zoltána Szity, który po długiej, mozolnie budowanej, akcji, rzucił prosto w bramkarza gości. Niemcy nie wykorzystali jednak szansy na premierowe trafienie z powodu prostego błędu technicznego. Następnie rzut Nafciarzy trafił w słupek, a kontrę w doskonały sposób powstrzymał Adam Morawski i ostatecznie to Wisła zdobyła pierwszą bramkę w 3. minucie za sprawą Lovro Mihicia. Przyjezdni odpowiedzieli jednak w mgnieniu oka i ponownie musieliśmy konstruować akcję, i ponownie skuteczny okazał się nasz lewoskrzydłowy. Lisy raz jeszcze odrobiły straty, a w następnej akcji, po naszej stracie, wyszli na pierwsze prowadzenie, które jednak szybko zniwelował Abel Serdio, w efekcie czego w 5. minucie mieliśmy rezultat 3:3. Tym razem w swojej ofensywnej akcji błąd popełnili przyjezdni i Nafciarze stanęli przed szansą powrócenia na prowadzeni, której nie wykorzystał Szita. Całe szczęście, w bramce mieliśmy Adama Morawskiego. Ponownie powstrzymał przeciwników, a ponownie doskonałą skutecznością popisał się Mihić i w końcu wyszliśmy na prowadzenie 4:3. Mieliśmy nawet dwie szanse na powiększenie przewagi, lecz niedokładnie do kontry zagrał nasz bramkarz, a później źle do Daszka w rozegraniu podał Szita i po 10. minutach na tablicy wyników było 4:3.

Orlen Wisła Płock - Füchse Berlin. Waleczni Nafciarze pogryz...

Wyrównane spotkanie w Orlen Arenie

Marnowanie okazji przeciwko niemieckiemu zespołowi nie mogło pozostać bezkarne, więc w końcu i oni doprowadzili do prowadzenia, ale wtedy przebudził się nasz węgierski skrzydłowy, który rzutem z drugiej linii pokonał bramkarza przyjezdnych. Przez kilka chwil mieliśmy wymianę bramka za bramkę, gdy dla Nafciarzy rzucali Serdio i Szita, ale "Loczek" postanowił przerwać tę wymianę fantastyczną interwencją, a dobitka naszego hiszpańskiego obrotowego wyprowadziła nas na pierwsze dwubramkowe prowadzenie - 8:6 - w 16. minucie gry. Radość zawodników Xaviego Sabate nie trwała jednak długo. Najpierw jedną bramkę odrobił Tim Matthes, a już w następnej akcji do wyrównania doprowadził Valter Chrintz. Nafciarze nie mogli sobie pozwolić na długi przestój i tak się właśnie nie stało, bo znać o sobie, silnym rzutem, dał Dmitrij Żytnikow, ale zaraz, do kolejnego wyrównania, rzutem z siedmiu metrów doprowadził Hans Lindberg. Wiślacy ponownie odzyskali prowadzenie, lecz na dziesięć minut przed końcem przyszło im grać w osłabieniu po pierwszej karze indywidualnej w tym spotkaniu, jaką otrzymał Leon Šušnja.

Waleczna Wisła i minimalna strata

Goście skutecznie wykorzystali grę w przewadze w swojej pierwszej akcji, lecz pod ich bramką nie do upilnowania był dziś Abel Serdio, który wyrwał się spod opieki i wyprowadził nas na 11:10. Etap ze stratą zawodnika zakończył się jednak wygraną przyjezdnych 2:1, aczkolwiek cały czas pozwalało to trzymać remisowy wynik, a piłka znajdowała się w posiadaniu Nafciarzy. Rzut Żytnikowa został pierwotnie zablokowany, lecz czujnie w przechwycie zachowali się nasi wracający zawodnicy i mieliśmy jeszcze jedną okazję, by odskoczyć na jedno trafienie i wykorzystał ją - nie kto inny jak - Abel Serdio. Niestety, na kolejną karę dwóch minut powędrował nasz chorwacki obrońca i ponownie w korzystniejszej sytuacji byli berlińczycy. Przy prowadzeniu trzymał nas jednak "Loczek", który dwukrotnie w doskonałych sytuacjach zatrzymał niemieckiego kołowego. Zawodnicy w ataku doskonale wykorzystali znakomitą postawę swojego kolegi między słupkami i za sprawą Szity po raz drugi w tym spotkaniu wyszli na dwubramkowe prowadzenie - 13:11. Wtedy po ostrej grze w obronie rzut karny otrzymali goście i zamienili go na bramkę, lecz zaraz ponownie skutecznie spisał się nasz kołowy. Goście jednak nie odstawali na krok, dochodząc nas ponownie, a po chwili, po prostym błędzie, wracając do remisu. Na minutę przed końcem dobrą sytuację ze skrzydła miał Przemysław Krajewski, lecz został powstrzymany przez Dejana Milosavljeva, który strzegł bramki Füchse, a na dwie sekundy przed przerwą Tim Matthes niespodziewanie wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Wisła schodziła zatem do szatni z jedną bramką straty, ale gra naszych zawodników pozwalała mieć nadzieję, że po przerwie dalej będą toczyć równorzędny bój z niemieckim oponentem. Dobrze funkcjonowała, jak zawsze zresztą, nasza postawa w obronie, a i kilkoma interwencjami klasy światowej popisał się Morawski. Najlepszym dowodem na dobrą postawę naszej drużyny jest fakt, iż przez większość połowy to oni byli na minimalnym prowadzeniu, a niefortunnych parę minut na końcu sprawiło, że to Niemcy schodzili do szatni na prowadzeniu.

Twarda obrona Wisły

Berlińczycy zaczęli drugą część rywalizacji od posiadania piłki, lecz skończyło się to doskonale dla naszego zespołu. Przejęliśmy ją, a następnie w szybkim ataku trafienie zdobył Michał Daszek i po czterdziestu sekundach grania wróciliśmy do remisowego wyniku. Nafciarze bardzo dobrze stanęli w obronie, nie pozwalając rywalom przedrzeć się przez swoje zacieki, dlatego ci musieli rzucać z nieprzygotowanej sytuacji, z którą bez problemów poradził sobie Morawski. W następnej akcji Niko Mindegía znalazł się w doskonałej pozycji, lecz był faulowany. Otrzymaliśmy rzut karny, a goście zostali zesłani na pierwszą karę w tym spotkaniu. Dwie minuty pauzować musiał Marian Michalczik. Niestety, doskonałą okazję na wyjście na prowadzenie zmarnował Sergei Kosorotov, a w akcji obronnej na ławkę z kolei wyleciał Szita i siły na boisku się wyrównały. Pomimo przeciwności losu, w końcu wyszliśmy na prowadzenie, które zapewnił nam Daszek. Przyjezdni fatalnie zaczęli tę połówkę w ataku i kolejną piłkę wyrzucili w aut, ale nie udało nam się powiększyć prowadzenia, a w końcu i przełamali się Niemcy, rzucając pierwszą bramkę po ponad sześciu minutach od wznowienia gry. Na tablicy wyników było zatem 16:16. Kilka kolejnych minut było z kolei bardzo nerwowych, a oba kluby rzuciły po jednej bramce, w efekcie czego po 40. minutach mieliśmy 17:17.

Zastój niebiesko-biało-niebieskich

Mecz zrobił się bardzo nerwowy. Głównie za sprawą, Jacoba Holma, który nie tylko prowokował naszych zawodników, ale również kibiców. Emocje dość szybko rozniosły się na wszystkich uczestników spotkania. Między szczypiornistami dochodziło do coraz większej liczby mało sportowych spięć, ale, na szczęście, Nafciarze zachowywali chłodną głowę i starali się cały czas grać w piłkę, lecz nie unikali prostych błędów, w wyniku czego rzut z siedmiu metrów otrzymali Niemcy, wychodząc na prowadzenie 19:18 w 42. minucie meczu. Odpowiedzieliśmy bramką "Dimy", a goście rzucuili w poprzeczkę. Niestety i my nie potrafiliśmy wykorzystać dobrej okazji, co zemściło się bardzo szybko. Jeszcze jeden karny dla gości i kara dla Mirsada Terzicia. Tym razem między słupkami pojawił się jednak Admir Ahmetasević i zatrzymał egzekutora, utrzymując remisowy wynik na kwadrans przed końcem rywalizacji. Coś jednak niewątpliwie zacięło się w ofensywie niebiesko-biało-niebieskich. Nie pomógł nawet czas Xaviego Sabate i w dziecinny sposób traciliśmy piłki, w efekcie czego musieliśmy dawać z siebie jeszcze więcej by trzymać korzystny wynik, co stawało się coraz trudniejsze, ale wcale nie niewykonalne, głównie za sprawą naszych goalkeeperów, którzy długo trzymali nas przy życiu, ale topornie, bo topornie, lecz dorzucane bramki przez gości sprawiły, że na dziesięć minut przed ostatnią syreną prowadzili oni 22:20.

Porażka Wisły po walce

Jeśli Nafciarze myśleli o korzystnym rezultacie tego wieczoru, musieli ruszyć do ataku i tak się właśnie stało, a sygnał dał David Fernandez. Goście po bardzo długiej akcji, niestety, odpowiedzieli trafieniem. Piłkę chwycił Mihić i w ułamku sekundy przebiegł całe boisko, ale będąc sam na sam trafił bramkarza w głowę. Przyjezdni natomiast raz jeszcze zapunktowali, odskakując po raz pierwszy na trzy bramki i nasza sytuacja zrobiła się naprawdę trudna. Tym bardziej, że istny mur w bramce stworzył Milosavljev, broniąc, na domiar złego rzut karny Krajewskiego. Niemcy wrzucili wyższy bieg w ataku i zdobyli kolejną bramkę, powiększając przewagę 21:25 na sześć minut przed ostatnią syreną. Nic nie zapowiadało, by przebieg meczu miał ulec zmianie. Nasi szczypiorniści zdecydowanie stanęli, nie potrafiąc przebić się przez szczelną defensywę rywala, a z każdą kolejną akcją ich zapał i wiara w zwycięstwo malały. Nie oznacza to jednak, że przedwcześnie złożyliśmy broń. Cały czas prowadziliśmy twardą grę obronną, próbując powstrzymać szarże przyjezdnych. Dobrze w naszej bramce zachował się też Bośniak, a rzut Mihicia zmniejszył straty do trzech bramek na trzy i pół minuty przed końcem meczu. W następnym fragmencie obie drużyny dorzuciły po jednym trafieniu, co zdecydowanie było na rękę berlińczyków,. Na półtorej minuty przed końcem karę otrzymał Terzić, a goście przy prowadzeniu trzema golami utrzymywali się przy piłce i jasnym się stało, że ten mecz przegramy. Ostatecznie rywalizacja zakończyła się zwycięstwem Füchse 28:24.

Główną przyczyną naszej porażki była zdecydowanie postawa w ataku po zmianie stron. Przez długie okresy nie potrafiliśmy zdobyć bramek, a goście mozolnie powiększali przewagę i ostatecznie zwyciężyli. Nie mamy jednak czasu rozmyślać o tej porażce, bo już w piątek kolejne spotkanie. Do Orlen Areny przyjedzie Górnik Zabrze. Początek rywalizacji o godzinie 18:00.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto