Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orlen Wisła Płock - Łomża Vive Kielce. We wtorek zagramy o mistrzostwo Polski. Przełamiemy hegemonię kielczan?

Damian Kelman
Damian Kelman
Dominik Dziecinny / ZPRP
24 maja o godzinie 19:15 odbędzie się najważniejsze spotkanie sezonu PGNiG Superligi. W przełożonym i ostatnim meczu w tym sezonie Orlen Wisła Płock zagra z Łomżą Vive Kielce, a stawką będzie mistrzostwo kraju. Czy Nafciarze po wielu latach posuchy przełamią dominację kielczan i powrócą na szczyt?

ZAPRASZAMY NA NASZĄ RELACJE!

Przełamać hegemonię kielczan

Jest 28 maja 2011 roku. Kilka lub kilkanaście minut przed godziną 22. Orlen Arena wypełniona kibicami, którzy na stojąco z całych sił dopingują swoich zawodników. Na pół minuty przed końcem czwartego meczu o mistrzostwo Polski do rzutu karnego podchodzi Arkadiusz Miszka. Trafia - 26:23. Płocką halę ogarnia niesamowity tumult. Kielczanie próbują jeszcze zrywu, ale wyrzucają piłkę w aut i wszystko jest jasne - Wisła Płock zostaje mistrzem Polski, po raz siódmy w swojej historii. Euforia przechodzi granicę wyobrażalności. Zawodnicy, już pozbawieni koszulek, wspólnie fetują i skaczą po boisku. Z pozoru obcy sobie ludzie, których łączy jedno - przywiązanie do niebiesko-biało-niebieskich barw, na trybunach wpadają w objęcia, ściskają się, całują, a w co bardziej rozemocjonowanych oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Kto by wówczas pomyślał, że przez następnych jedenaście lat w Płocku kibicom nie będzie dane świętować nawet jednego trofeum?

Jedenaście lat. Jedenaście lat bólu, jedenaście lat cierpień, jedenaście lat zawodów, złości, rezygnacji, upokorzeń, ale też wiecznej wiary. W żadnej innej społeczności nie znajdziemy tylu ślepych optymistów, co w środowisku kibicowskim. Z roku na rok, od ostatniego mistrzostwa, Vive odskakiwało nam poziomem i organizacją. Większy budżet, lepszy skład, lepsze zarządzanie, ale wielu osobom to nie przeszkadzało. Rozpoczynał się sezon i, nawet jeśli nie w głowach, to w sercach mieli jedno - to jest ten rok! To jest ten sezon. Jak się kończyło? Boleśnie. Były wysokie i kompromitujące porażki, były finały przegrywane po 3:0, jeszcze za czasów play off. Były też inne wpadki, jak w zeszłym sezonie z Pogonią Szczecin. Czy kibice przestali wierzyć? Nigdy. Prawdziwi kibice wierzą zawsze, chociaż zdrowy rozsądek i logika kazałyby zaprzestać dla poprawy własnego zdrowia psychicznego.

Coś w końcu przeskoczyło. Właściwy trener? Nonszalancja rywala? Dobre ułożenie gwiazd? Od pewnego czasu tkliwe nadzieje kibiców zaczęły mieć oparcie w grze. Dalej kielczanie wychodzili z kolejnych potyczek, w większości przypadków, górą, ale nie robili już tego z taką bezlitością, jak zdarzało się w przeszłości, a zwieńczeniem drogi przez mękę kibiców musi być ten sezon. Dlaczego?

Bo mistrzostwo nam się należy

Dlatego, że mistrzostwo nam się należy. Nie, nie jesteśmy w tym momencie buńczuczni. Nie mamy przekonania, że jesteśmy najlepszą drużyną na świecie. Nie wydaje nam się, by byśmy, mimo wszystko, byli lepszym zespołem od kielczan, ale przecież gdyby trofea zawsze trafiały do najlepszych lub najbogatszych, to Leicester nigdy nie zostałoby mistrzem Anglii, Piast Gliwice nie zdobyłby mistrzostwa Polski, a Lille nie miałoby prawa wyszarpać tytułu najlepszej drużyny we Francji wypchanej petrodolarami ekipie PSG. Nie zawsze w sporcie wygrywają ci, którzy powinni.

Mistrzostwo nam się należy, bo od kilku lat notujemy zauważalne postępy. Wspomnieliśmy już o wynikach z kielczanami, które coraz częściej oscylują wokół remisu, ale nie tylko na tej płaszczyźnie jest to zauważalne. Drugi rok z rzędu będziemy grali w Final Four Ligi Europejskiej. Ktoś zaraz może zarzucić, że to przecież rozgrywki drugiej kategorii. Czy jesteśmy w stanie zweryfikować, jak poradzilibyśmy sobie w tym sezonie w Lidze Mistrzów? Oczywiście nie, można tylko gdybać i szacować, ale mieliśmy okazję zagrać z drużynami, które od tego poziomu za bardzo nie odstają - mowa tu oczywiście o niemieckich zespołach. Jesteśmy blisko, bardzo blisko i jest to efekt kilkuletniego rozwoju.

Mistrzostwo nam się należy, bo wszyscy robią nam pod górkę. Saga z przełożeniem spotkania trwała bardzo długo i pisaliśmy o niej już wielokrotnie, dlatego nie ma sensu poruszanie tego tematu raz jeszcze. Władze ligi pokazały, że mówienie o dobrze polskiej piłki ręcznej i dbaniu o interesy polskich klubów w Europie jest w porządku i jest bardzo ważne, ale, niestety, nie tyczy się wszystkich zainteresowanych klubów. Naszym zdaniem, haniebna decyzja o ustanowieniu nowego terminu meczu w połowie tygodnia, tuż przed Final Four Nafciarzy to dużo? Potrzymaj mi piwo - mówi pan komisarz Piotr Łebek i w ogólnopolskich mediach publicznie atakuje SPR Wisłę Płock, obwiniając ją o całe zamieszanie. W zasadzie zabrakło niewiele, by stwierdzić, że Wisła odpowiedzialna jest za wszelkie zło świata czy pandemię. Prezes Łomży Vive - Bertus Servaas - w internecie wypowiadał się, że wyznaczony termin również nie jest dla niego optymalny, ale nie zrobiono za wiele więcej, by go zmienić. Bo chyba przy stanowczym uderzeniu pięścią w stół przez dwie najlepsze drużyny w lidze, które jako jedyne są w stanie godnie reprezentować rozgrywki i dają im prestiż, nikt nie zdecydowałby się pozostać przy ustalonym terminie?

I wreszcie, mistrzostwo nam się należy, bo nie przestaliśmy wierzyć. O tym już mówiliśmy, ale warto to podkreślić jeszcze raz. Najlepszym dowodem na to jest fakt, jak szybko rozeszły się bilety na wtorkowe wydarzenie. Oczywiście, pojawią się głosy o "sezonowcach", pojawią się głosy o przypadkowych "piknikach", ale prawda jest inna. Wiara w płocczanach była zawsze, tak samo jak miłość do tego klubu. Stłumiona przez laty, nomen omen, iskierka nadziei, po prostu wreszcie dostała tlen, by rozbłysnąć. Czy taka postawa jest właściwa? Być może nie. Kibice powinni być z drużyną zawsze - na dobre i na złe - ale nie czas teraz na rozliczenia każdego. Teraz cel jest inny - wyszarpać mistrzostwo kraju. Aby tego dokonać potrzebne jest nie sto, a tysiąc procent zaangażowania i to każdego, kto tego dnia będzie w Orlen Arenie - zawodników, kibiców - wszystkich. Kibice odpowiedzialni za doping proszą - pojawcie się w Orlen Arenie już godzinę przed meczem. Święto szczypiorniaka rozpocznie się 60 minut przed pierwszym rzutem i mamy nadzieję, że będzie trwać do białego rana, a może jeszcze dłużej. Zdobędziemy to mistrzostwo, bo nam się należy!

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto