Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polowanie na Delfiny rozpoczęte. Wysoka zaliczka Nafciarzy przed rewanżem

Damian Kelman
Damian Kelman
plock.naszemiasto.pl
Orlen WIsła Płock rozegrała dziś pierwsze spotkanie II rundy eliminacji Ligi Europejskiej z rumuńskim HC Dobrogea Sud Constanta. Nafciarze po bardzo nerwowej pierwszej połowie prowadzili 7:6. Po przerwie Wisła wrzuciła jednak wyższy bieg i ostatecznie wygrała aż 25:14. Jedenastobramkowej zaliczki zawodnicy będą bronić już za tydzień w Konstancie.

Orlen Wisła Płock - HC Dobrogea Sud Constanta. Nerwowy początek

W mecz, wydawać by się mogło, że lepiej weszli Nafciarze, którzy zdobyli pierwszą bramkę, a następnie zagrali skutecznie w obronie, by w drugiej swojej akcji doprowadzić do wykluczenia gracza przyjezdnych na dwie minuty. Płocczanie nie wykorzystali jednak przewagi i stracili piłkę, pozwalając Delfinom wyrównać, a kolejna utrata piłki mogła doprowadzić do prowadzenia Rumunów, lecz skuteczną interwencją popisał się po raz pierwszy Adam Morawski. Wiślacy mieli kłopot z opanowaniem początkowych emocji i co chwila tracili piłkę w ofensywie. Na szczęście, utrzymywali twardą i skuteczną obronę, swoje, a nawet bardzo dużo, dokładał popularny "Loczek" i, pomimo ciągłych kłopotów w ataku, w 14. minucie na tablicy wyników widniał rezultat 2:1, który nie zmienił się od kilku minut.

Orlen Wisła Płock - HC Dobrogea Sud Constanta. Błędy i rażąca nieskuteczność

Po kwadransie gry niebiesko-biało-niebiescy musieli stanąć przed piekielnie trudnym zadaniem gry w podwójnym osłabieniu, po tym jak w dwóch akcjach z rzędu wykluczeni zostali Leon Šušnja i Mirsad Terzić. Jak się okazało, nie miało to jednak wpływu na boiskowe wydarzenia. Nafciarze byli w stanie przejąć piłkę, mimo gry w czwórkę w obronie, a następnie ponownie utracili ją pod bramką rywali. Zawodnicy Xaviego Sabate przetrwali osłabienie, lecz nie był to koniec kłopotów, które wciąż prezentowały się tak samo. W 18. minucie natomiast wreszcie przełamała się Constanta, zdobywając dwie bramki i wychodząc na prowadzenie 3:2. Ku uciesze kibiców, niemoc Nafciarzy skończyła się chwilę później i na dziesięć minut przed końcem pierwszej części na tablicy widniał wynik 3:3.

Orlen Wisła Płock - HC Dobrogea Sud Constanta. Złe dobrego początki

Jeśli można było odnieść wrażenie, że w hali panowała nerwowa atmosfera, to co powiedzieć o ostatnich dziesięciu minutach? Rumuni, po doprowadzeniu do remisu przez Wisłę, szybko zdobyli dwie bramki i posiadali piłkę, by zwiększyć przewagę. Wisła jednak znów zagrała skutecznie w obronie i zmniejszyła stratę, a zaraz kolejną fantastyczną interwencją popisał się Adam Morawski i rozpoczął kontrę Wiślaków. Ta okazała się nieskuteczna, zresztą tak samo jak kolejna, ale do trzech razy sztuka - do ponownego remisu w końcu doprowadził David Fernández - zdobywca trzech z pięciu goli Wisły na tym etapie. Gdy wydawało się, że może wreszcie uda się uporządkować grę, Nafciarze znów musieli grać w podwójnym osłabieniu. Karę otrzymali Tin Lucin oraz po raz kolejny Terzić za dyskusje i komentarze w stronę pary niemieckich sędziów, których praca pozostawiała wiele do życzenia. Płocczanie nie zamierzali składać broni i na przekór sędziów starali się utrzymać korzystny wynik. Udawało się to w miarę skutecznie, ale goście otrzymali rzut karny. Rzut z siódmego metra pierwotnie obronił Morawski, lecz sędziowie nakazali powtórki. Tym razem nasz bramkarz był bez szans. Ta sytuacja podziałała na chłopaków jak płachta na byka. Najpierw kolejną bramkę zdobył Fernández, a następnie po kontrze na prowadzenie Wisłę wyprowadził Przemysław Krajewski. Chwilę później rozbrzmiała syrena, kończąca pierwszą część gry. Gra płocczan pozostawiała wiele do życzenia, ale mimo wszystko, rzutem na taśmę, udało się zakończyć ją jednobramkowym prowadzeniem 7:6.

Orlen Wisła Płock - HC Dobrogea Sud Constanta. Pioronujący początek

Druga połowa rozpoczęła się najlepiej jak mogła. Najpierw w ataku pomylili się przyjezdni, a następnie po składnej akcji Przemysław Krajewski podwyższył prowadzenie z prawego skrzydła. Kolejna obrona Morawskiego i bramka Sergeia Kosorotova pozwoliły odskoczyć na trzy trafienia. Kibice zebrani w Orlen Arenie obserwowali zupełnie inne widowisko, lecz na szczęście w obronie Wisły wszystko pozostało bez zmian. Następny kontratak doprowadził do rzutu karnego i wykluczenia jednego z gości. Karnego na kolejne trafienie zamienił Rosjanin i na tablicy widniało już 10:6. Wiadomym było, że taka gra nie może trwać bez końca i Delfiny wreszcie zdobyły bramkę, ale prędko odpowiedział Fernández, a chwilę później Konstanca musiała zmierzyć się z grą w potrójnym osłabieniu przy wyniku 12:7. Na wydarzenia musiał zareagować trener Djordje Cirkovic, który poprosił o czas.

Orlen Wisła Płock - HC Dobrogea Sud Constanta. Utrzymane prowadzenie

Po nawałnicy Nafciarzy i przerwie na życzenie gości obraz gry nieco się wyrównał, co przełożyło się na dwa trafienia z obu stron. Wtedy też Wisła stanęła przed szansą na podwyższenie prowadzenia do sześciu goli. Nie udało się tego dokonać i sytuacja za zemściła się na gospodarzach, którzy zaraz stracili dwie bramki z rzędu. Problemy okazały się jednak chwilowe, bo za moment to nasi szczypiorniści zdobyli dublet i powrócili do swojego pięciobramkowego prowadzenia, by w następnej akcji dopiąć swego i odskoczyć na sześć bramek za sprawą Krajewskiego.

Orlen Wisła Płock - HC Dobrogea Sud Constanta. Wysoka zaliczka

Następny minuty przebiegały w ten sam sposób. Adam Morawski dwoił się i troił w bramce, notując kolejne niesamowite interwencje, a Nafciarze regularnie zdobywali kolejne bramki i w 53. minucie wynik brzmiał już 20:12. Trzy minuty później natomiast po przechwycie Krajewskiego kontratak wykończył Lovro Mihić i Wisła miała zaliczkę dziesięciu goli Do końca meczu toczyła się już gra bramkę za bramkę, a mecz zakończył rzut karny wykonywany przez Kosorotova. Rosjanin wykorzystał go i ustalił wynik na 25:11.

Mimo początkowej niemocy i nerwów, po przerwie Nafciarze wrzucili wyższy bieg, całkowicie deklasując rywali. Teraz zadaniem będzie utrzymać przewagę jedenastu trafień w rewanżowym spotkaniu, które odbędzie się już za tydzień w Rumunii. Faza grupowa Ligi Europejskiej jest jednak na wyciągnięcie ręki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto