Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Wisła Płock. Wyjazdowy koszmar trwa

Damian Kelman
Damian Kelman
Tomasz Golla
W meczu 9. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock mierzyła się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Nafciarze, którzy po raz kolejny próbowali przełamać fatalną serię porażek na wyjeździe, do przerwy przegrywali 1:2. W drugiej połowie wrocławianie dołożyli jeszcze jedną bramkę i ostatecznie Wiślacy wracają z Wrocławia z kolejną wyjazdową porażką - tym razem 1:3.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock. Zmiany w składzie

Wisła Płock przystąpiła do spotkania z wrocławianami z wieloma zmianami w składzie. Część z nich wynikała z decyzji taktycznych, inne były wymuszone urazami zawodników. Tym, co było widać na pierwszy rzut oka, było inne ustawienie. Trener Maciej Bartoszek zrezygnował z formacji 3-6-1 i wrócił do ustawienia 4-5-1. Do pierwszego składu za kontuzjowanego Jakuba Rzeźniczaka wrócił Anton Krywociuk, a Dusan Lagator został przesunięty do linii pomocy, którą tworzył wraz z Filipem Lesniakiem. Do składu wrócili Dawid Kocyła i Piotr Tomasik, a także kontuzjowany ostatnio Rafał Wolski. Pierwszy raz w wyjściowej jedenastce mecz rozpoczął natomiast Jorginho, a na ławce zasiadł najlepszy strzelec Nafciarzy Damian Warchoł.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock. Spokojny start

Żaden z zespołów nie ruszył od początku do zmasowanej ofensywy, i chociaż to gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, nie prowadziło to do zagrożenia pod naszą bramką. Wisła - nastawiona na grę z kontrataku - również nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji. Pierwszy kwadrans można zatem uznać za klasyczne "badanie się" obu zespołów. Sygnał do ataku gospodarzy dał Mateusz Praszelik. Pomocnik Śląska otrzymał piłkę w środku pola, po tym jak pod bramką przeciwnika utracił ją Rafał Wolski. Praszelik przebiegł kilkadziesiąt metrów i prostopadłym zagraniem wypuścił Roberta Picha. Słowak, na szczęście płockich kibiców, spudłował w dogodnej sytuacji, ale to była pierwsza i naprawdę bardzo groźna sytuacja w tym spotkaniu.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock. Atomowe dziesięć minut

Trzy minuty po strzale Picha, gospodarze po raz kolejny postraszyli naszą drużynę. Piłka trafiła na lewe skrzydło do wspomnianego pomocnika Śląska, a ten dośrodkował na głowę jednego ze swoich kolegów. Jego strzał nie sprawił jednak żadnego zagrożenia i był bardzo niecelny. Chwilę później już odgryzła się Wisła. Na połowie miejscowych piłkę wyszarpał Jorginho i rozegrał ją do Łukasza Sekulskiego. Napastnik podał pod linię boczną do Piotra Tomasika, a ten od razu dośrodkował na piąty metr. Tam czekał już zaczynający akcję Jorginho, lecz fatalnie spudłował uderzeniem głowy. Ta doskonała sytuacja zemściła się w mgnieniu oka. Już w następnej akcji Bartosz Pawłowski powędrował pod nasze pole karne i dośrodkował zewnętrzną częścią stopy, mniej więcej, w to samo miejsce pola karnego. Do piłki wyskoczył Mateusz Praszelik i, również strzałem głową, skierował piłkę do siatki, dając prowadzenie wrocławianom.

Wisła na utratę gola zareagowała błyskawicznie, nie pozwalając gospodarzom rozwinąć skrzydeł. Po faulu, mniej więcej, w połowie boiska Wisła miała rzut wolny. Futbolówka została wrzucona na lewy skraj pola karnego. Pojedynek główkowy wygrał Damian Michalski i wbił piłkę przed bramkę, a tam skutecznie zagranie wykończył Anton Krywociuk.

Gol na 1:1 padł w 30. minucie, a już trzy minuty później mieliśmy ogromne kontrowersje. Strzelec gola dla Wisły interweniował w swoim polu karnym, zagrywając piłkę barkiem, a sędzia Tomasz Musiał podyktował rzut karny i ukarał zawodnika żółtą kartką, co poparli sędziowie VAR. Jedenastkę na bramkę zamienił Pich. Na nic się zdało nawet to, że Krzysztof Kamiński wyczuł zamiary strzelca. Będący kapitanem w tym spotkaniu, bramkarz rzucił się we właściwy róg, miał piłkę na rękawicach, ale nie był w stanie skutecznie interweniować.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock. Gonić wynik

Tak jak niebiesko-biało-niebiescy nie załamali się po utracie pierwszego gola, tak samo nie zamierzali spuszczać głów po drugiej, naszym zdaniem, niesprawiedliwej bramce. Nafciarze ruszyli do ataku, zamykając Śląsk na ich połowie. Najpierw szansę mógł mieć Jorginho, ale lekko pociągany padł w polu karnym. Tomasz Musiał nie odgwizdał karnego, lecz tym razem raczej podjął słuszną decyzję. Dalej Wisła była już bardziej konkretniejsza. Najpierw piłkę na prawej stronie pola karnego otrzymał Sekulski. Wypchany jednak do boku miał trudną sytuację i jego strzał obronił Michał Szromnik. Chwilę później, jeszcze w tej samej akcji, z dystansu uderzał Rafał Wolski, lecz został zablokowany. Wisła robiła szum pod bramką gospodarzy. Dobrze rozgrywane były stałe fragmenty, lecz na przerwę schodziliśmy przegrywając 1:2.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock. Mieszane emocje za sprawą VAR

Druga połowa mogła się zacząć w najgorszy możliwy sposób. Śląsk utrzymywał się przy piłce i w 49. minucie wykonał kilkanaście podań po obwodzie naszego pola karnego. W końcu gospodarze zagrali szybciej. Piłkę otrzymał jeden ze skrzydłowych przy samej linii końcowej i wycofał ją w pole karne. Czujnie futbolówkę przepuścił Pich i ta trafiła do Erika Expósito, który strzałem z pierwszej piłki zza zasłaniających Kamińskiego obrońców i swoich kolegów wpakował piłkę do bramki. Euforia wrocławian nie trwała jednak długo. Po analizie VAR sędzia Musiał odgwizdał spalonego i na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 2:1. Nie minęło pięć minut, a byliśmy świadkami potwornego zamieszania pod przeciwną bramką. Filip Lesniak uderzał ze skraju pola karnego, a piłka odbiła się od ręki Diogo Verdasca. Arbiter Musiał początkowo odgwizdał karnego i pokazał piłkarzowi żółtą kartkę, a wtedy doszło do przepychanki pomiędzy zawodnikami. Kany był sprawdzany przez VAR, analiza trwała kilka minut, do komputera w końcu podszedł sędzia z Krakowa i ostatecznie, niestety, zmienił swoją decyzję.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock. Kolejny karny i porażka

Kolejne minuty to okres spokojniejszej gry i mniejszych emocji względem końcówki pierwszej połowy i początku drugiej. Maciej Bartoszek zdecydował się na zmiany i wrócił do ustawienia 3-6-1, ale Nafciarze nie mieli pomysłu na dostanie się pod bramkę Śląska. Wrocławianie również nie zwiększali tempa, pozwalając Wiśle trzymać piłkę przy nodze, ale na nic więcej. Wówczas nastała 82. minuta. Piłkę przy nodze miał Jakub Iskra i chciał dośrodkować, ale powstrzymał go zagraniem ręką Piotr Tomasik. Sędzia pierwotnie odgwizdał rzut wolny, ale po konsultacji z wozem VAR zmienił decyzję i wskazał na punkt na jedenastym metrze od bramki. Do piłki ponownie podszedł Pich i ponownie pokonał naszego bramkarza, zmieniając w 84. minucie wynik meczu na 3:1 i zwiększając prowadzenie gospodarzy do dwóch bramek.

Wisła zainkasowała kolejną wyjazdową porażkę, w drugiej połowie, poza jednym zrywem, tak naprawdę nie robiąc wiele, by odwrócić losy spotkania. Trudno zrozumieć tak długą niemoc Nafciarzy w wyjazdowych spotkaniach, a w następnej kolejce również przyjdzie nam rywalizować na obcej ziemi. W sobotę, 2 października o godzinie 20:00 zagramy w Zabrzu z tamtejszym Górnikiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto