Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uratowali Tadeuszkowi życie

Redakcja
Nie zastanawiali się ani chwili. Sprawnie przeprowadzili akcję reanimacyjną podczas gdy inni świadkowie tylko się przyglądali. Dzięki dwójce studentów 11-letni Tadek Sobański, potrącony przez autobus na drodze Płock ...

Nie zastanawiali się ani chwili. Sprawnie przeprowadzili akcję reanimacyjną podczas gdy inni świadkowie tylko się przyglądali. Dzięki dwójce studentów 11-letni Tadek Sobański, potrącony przez autobus na drodze Płock – Wyszogród przeżył wypadek i walczy o życie w szpitalu.

W sobotę 22 września autobus jadący z Warszawy do Płocka tuż przed skrętem do Bodzanowa potrącił małego rowerzystę. Kierowca i świadkowie wypadku zapewniają, że autobus nie jechał szybko. Dziecko na rowerze było prawie niewidoczne. Siła uderzenia odrzuciła chłopca kilka metrów w bok.

– Siedziałem na drugim siedzeniu od strony kierowcy – opowiada Piotr Piszczak, uczeń III klasy LO im. Władysława Jagiełły. – Byłem pewien, że wypadły bagaże. To był taki rumor. Po chwili kobieta,
która siedziała z przodu zaczęła wołać, że był wypadek, i czy jest wśród nas lekarz.

Piotrek jechał ze swoją koleżanką Kamilą z Maltańskiej Służby Medycznej. Do Warszawy wybrali się, żeby obejrzeć Uniwersytet Warszawski, na którym chcą studiować. – Od razu zerwaliśmy się z miejsc, ale przed nami była już ta dziewczyna, Paulina i jakiś chłopak, chyba Grzegorz – opowiada Piotrek. – Natychmiast wybiegliśmy z autobusu i pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy, to dziecięcy but na środku szosy. Dalej leżał kompletnie pogięty składak.

Paulina Kuźnicka wracała z Warszawy do domu. Zdobyła indeks Akademii Medycznej w stolicy i szukała mieszkania. Na autobus do rodzinnego miasta zdążyła w ostatniej chwili.

– Raz wzięłam udział w obozie Maltańskiej Służby Medycznej i tam nauczyłam się zasad reanimacji i udzielania pierwszej pomocy – opowiada Paulina. – Zawsze chciałam to umieć. Oprócz tamtego kursu
uczyliśmy się też tego na lekcjach przy sposobienia obronnego w liceum. Ćwiczyliśmy ugniatanie klatki i wdechy na fantomie, takiej specjalnej kukle.

Paulina i Grzegorz, student medycyny z Białegostoku, ruszyli na poszukiwania chłopca, świecąc sobie telefonami komórkowymi. Znaleźli go w rowie, przenieśli na żwir przy jezdni.

– Od razu podzieliliśmy się rolami: Grzegorz robił sztuczne oddychanie, a ja uciskałam klatkę piersiową. Była taka krucha, miękko się uginała – relacjonuje Paulina. – W pewnym momencie obok nas pojawił się ratownik medyczny, który sprawnie przeciął chłopcu ubranie, ale nie odsunął nas. Po każdej serii ucisków i wdechów Grzegorz sprawdzał tętno, którego początkowo nie było. Po kilkunastu
sekundach puls powrócił. Chłopiec zaczął pluć krwią.

Karetka, którą wezwał Piotrek Piszczak przyjechała już po ośmiu minutach. Lekarze przejęli chłopca od młodych ratowników. Nadjechała rodzina dziecka.

– Zobaczyłam ich rozpacz, płacz i krzyki. Pamiętam babcię, która podniosła but i próbowała wsiąść z nim do karetki – opowiada Paulina. – Wtedy poczułam emocje, adrenalinę i zaczęłam się trząść. Po raz
pierwszy w życiu miałam okazję sprawdzić swoje umiejętności w praktyce, ale nie zapomnę tego do końca życia. Nie zapomnę też bezradności ludzi wokół mnie. To było wstrząsające przeżycie. Pewnie bez Grzegorza nie dałabym sobie rady.

Nie wymienili się numerami telefonów. Chłopak podwieziony przez rodziców Pauliny wysiadł na osiedlu Międzytorze.

Wypadek mocno przeżył także Piotr Piszczak, 18-latek, dla którego najgorsze było poczucie bezradności. – To była prawdziwa ulga, że w autobusie znalazł się ktoś, kto potrafi i chce pomóc – mówi Piotrek. – Ja mogłem tylko zadzwonić po pogotowie i nie przeszkadzać. Większość pasażerów
stała po prostu bezradnie. Nikt nigdy nie uczył mnie udzielania pierwszej pomocy. W szkole na PO tylko nauczyciel opowiedział nam, jak powinniśmy to robić. Ale to nic nie dało. Takie rzeczy trzeba wyćwiczyć.

Tadeusz Sobański, 11-latek z Ciućkowa, walczy o życie w szpitalu na Winiarach. – Chłopiec znajduje się w stanie ciężkim, jest podłączony do respiratora. Na razie to wszystko, co mogę powiedzieć – informuje ordynator oddziału intensywnej terapii Wojciech Dudziński.

Mama Tadeusza, Ewa, codziennie czeka na dobre informacje ze szpitala. – Miał tylko pojechać na kilka godzin do kolegi. Ojciec prosił go, żeby wrócił wcześnie, dopóki jest jasno, ale nie posłuchał – mówi zrozpaczona Ewa Sobańska. – Tadeusz ma dużo starsze rodzeństwo i nie ma się z kim tu bawić, więc pozwalamy mu jeździć do kolegów. Wiem od ludzi, że od razu po wypadku pomogli mu studenci z tego autobusu. Chciałabym im bardzo podziękować za uratowanie syna.

Paulina Kuźnicka nie czuje się bohaterką. Uważa, że postąpiła tak, jak powinna i wie, że zachowa się tak za każdym razem, gdy będzie taka potrzeba.

Robert Niezgoda, chirurg i specjalista medycyny ratunkowej, uważa, że każdy powinien umieć zastosować w praktyce zasady udzielania pierwszej pomocy. – Wczesne podjęcie podstawowych czynności resuscytacyjnych przez świadka zdarzenia daje ratowanemu człowiekowi szansę na przeżycie – tłumaczy
dr Niezgoda. – To bardzo ważne, bo zespół ratownictwa medycznego, który może podjąć specjalistyczne zabiegi ratujące życie, dojeżdża do miejsca zdarzenia po pewnym czasie. Gdy ustanie krążenie i człowiek przestanie oddychać, mózg – narząd, od którego w organizmie zależy wszystko, obumiera po trzech, czterech minutach. Jeśli przypadkowy świadek zdarzenia nie wykona sztucznego oddychania i masażu serca, czynności wykonywane przez ratownictwo medyczne stają się często bezskuteczne. Ważnym elementem jest również umiejętność zatamowania widocznego krwotoku. Można to zrobić najprostszymi metodami, np. paskiem od spodni.

Kursy pierwszej pomocy organizuje w Płocku Maltańska Służba Medyczna. – Od niedawna obserwuję większe zainteresowanie nauką udzielania pierwszej pomocy – mówi Sławomir Szaruga, szef płockiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej. – 12 października rozpoczynamy kurs dla strażników miejskich,
a w ostatni weekend października zaczynamy lekcje dla chętnych płocczan.

– Potrącony chłopiec, który leży obecnie w szpitalu, jest najlepszym dowodem na to, że warto podejmować czynności resuscytacyjne, a nie ograniczać się tylko do wezwania pomocy i bezczynnego na nią oczekiwania – mówi dr Robert Niezgoda. – Niestety, w pracy zawodowej często spotykam się z biernością i bezradnością.

Pierwsza pomoc

Schemat podstawowych czynności resuscytacyjnych jest bardzo prosty:
– udrożnienie dróg oddechowych (sprawdzenie, czy w jamie ustnej nie ma ciała obcego – jeśli jest, to
należy je usunąć),
– sprawdzenie, czy pojawia się oddech:
* jeśli tak (w ciągu 10 s powinniśmy stwierdzić dwa oddechy), układamy ratowanego w pozycji bocznej ustalonej, tzw. bezpiecznej,
* jeśli nie ma oddechu lub jest on nieprawidłowy, przystępujemy do masażu serca i sztucznego oddychania z zachowaniem stosunku 30 uciśnięć klatki piersiowej na 2 oddechy.

Brak oddechu lub oddech nieprawidłowy są wystarczające do rozpoznania nagłego zatrzymania krążenia
i podjęcia czynności resuscytacyjnych. Wszystkie te czynności wykonujemy do czasu przybycia specjalistycznego zespołu ratowniczego, do pojawienia się samoistnego oddechu u poszkodowanego lub do wyczerpania własnych sił.

Szanse przeżycia człowieka z nagłym zatrzymaniem krążenia spadają z każdą minutą o 7–10 proc. W przypadku podjęcia masażu serca i sztucznego oddychania przez świadka zdarzenia szanse przeżycia
maleją jedynie o 3–4 proc. z każdą minutą. Oznacza to, że prowadzenie czynności ratujących życie przez świadków zdarzenia zwiększa dwu- lub trzykrotnie szanse przeżycia.

Pamiętajmy również o tym, że kodeks karny przewiduje karę do trzech lat więzienia dla osoby, która będąc świadkiem podobnego zdarzenia, nie udzieliła pierwszej pomocy ofierze.

Kurs pierwszej pomocy

Kurs trwa w soboty i niedziele w godz. 9–17. Kończy go egzamin, po którym uczestnik zdobywa certyfikat. Koszt to 40 zł.
Zapisywać można się w siedzibie stowarzyszenia Maltańska Służba Medyczna przy ul. Łukaszewicza 28, p. I

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto