Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew Łódź - Wisła Plock. Powrót rywalizacji po latach. Nafciarze będą walczyć z Widzewem wspierani kompletem kibiców gości!

Damian Kelman
Damian Kelman
7. kolejka PKO Ekstraklasy dla wszystkich Nafciarzy zapowiada się bardzo emocjonująco. Wisła Płocka zagra na wyjeździe z Widzewem Łódź, a z sektora gości niebiesko-biało-niebieskich będzie wspierał komplet kibiców! Co można powiedzieć o sobotnim rywalu przed meczem? Sprawdźcie!

Zapraszamy na naszą relację na żywo!

Wisła nie zwalnia tempa

Uspokajane nastroje i dalekosiężne plany z kolejki na kolejkę są coraz trudniejsze do utrzymania. Cały czas trudno oczekiwać od Wisły, by włączyła się w walkę o mistrzostwo Polski, ale gdy klub gra tak jak w pierwszych sześciu spotkaniach, trudno nie włączyć w głowie marzyciela i nie zacząć rozmyślać. Nafciarze robią co mogą, by nastroje kibiców w Płocku jak najdłużej były pozytywne. Gra naszego zespołu wygląda bardzo dobrze, jesteśmy jedynym niepokonanym zespołem i w pełni zasługujemy na swoje miejsce w tabeli, prezentując przy tym bardzo atrakcyjną dla oka piłkę, w której brakuje przypadku. Właśnie ten ostatni aspekt każe kibicom wierzyć, że forma Wisły utrzyma się na dłużej. Nasze zwycięstwa nie są przypadkowe czy szczęśliwe. Od początku do końca realizujemy założony plan, i nawet gdy wydaje się, że klub oddał pole a rywal zaczyna mieć przewagę, okazuje się, że wszystko wygląda tak, jak oczekiwał trener. Wiadomo, nie wygramy wszystkich spotkań do końca sezonu. Zapewne nie wygramy nawet wszystkich do końca rundy, ale postawa zawodników każe wierzyć, że będziemy bić się o czołowe lokaty, dlatego nie możemy przesadnie obawiać się meczu z beniaminkiem.

Tym bardziej, że, pół żartem, pół serio, Raków Częstochowa odpadł wczoraj z Ligi Konferencji Europy. Wiele osób uważa w tym sezonie klub z Częstochowy za kandydata do mistrzostwa, dlatego odpadnięcie z europejskich pucharów pozwoli im w stu procentach skupić się na ligowych zmaganiach, stąd Nafciarze nie mają miejsca na wpadki z beniaminkami. Dotychczas się udawało, bo przecież mamy już na rozkładzie zarówno Miedź Legnica, jak i ostatnio Koronę Kielce. Wszyscy liczą, że Wiślacy skompletują beniaminkowy hat-trick i skończą te trzy rywalizacje z dziewięcioma oczkami na koncie.

Co mogłoby nam przeszkodzić, poza doskonałą formą Widzewa w tym meczu? Jeśli chodzi o sytuacje kadrową, pozostaje ona niezmienna od kilku kolejek. Cały czas niezdolni do gry są Mateusz Szwoch i Damian Warchoł, chociaż ten pierwszy wznowił już treningi z zespołem. Trudno oczekiwać jednak, że w sobotę pojawi się na boisku. Bardziej mogłyby nam zaszkodzić ostatnie zawirowania w związku z wywleczeniem na światło dzienne afery z Rafałem Wolskim czy też natężone informacje o ofertach kontraktowych dla innych naszych zawodników. Wierzymy jednak, że w klubie wszystko działa tak jak należy i wszyscy wiedzą, po co wybiegają na boisko w niebiesko-biało-niebieskich barwach. Choćby się waliło i paliło, na boisku dadzą z siebie maksimum zaangażowania, co pokazywał już w ostatnim sezonie Jakub Rzeźniczak będąc w nie do pozazdroszczenia rodzinnej sytuacji.

Beniaminek na miarę oczekiwań?

Jeśli spojrzymy na wyniki Widzewa Łódź na początku rozgrywek, wydają się w porządku. Jeśli przypomnimy sobie poszczególne mecze i ich ostateczne rezultaty, znajdziemy pierwszy logiczny błąd. Widzew Łódź potrafił zagrać kilka naprawdę dobrych meczów, jak chociażby z Pogonią Szczecin czy Lechią Gdańsk. Efekt? Zero punktów. W tym samym czasie, dobre spotkania, przeplatał bardzo słabymi, jak chociażby ostatnia rywalizacja z Wartą Poznań. Tutaj efekt również jest "oczywisty" - komplet oczek wywieziony z Grodziska Wielkopolskiego. Widzewowi dobra gra i tworzenie sytuacji przeszkadza w osiąganiu korzystnych wyników, a najlepiej punktują, gry grają słabo - paradoks na miarę ekstraklasy.

Nie skupiajmy się jednak na stylu, a na osiąganych rezultatach. Siedem punktów po sześciu kolejkach pozwala Widzewowi zajmować obecnie 10. miejsce w tabeli i być najlepszym z beniaminków (Korona ma tyle samo punktów, ale minimalnie gorszy bilans). Wszystkie mecze, które łodzianie przegrali, zostały rozegrane z drużynami z czołówki sezonu 2021/22 albo z klubami, które w tej czołówce chcą być, jak chociażby Legia Warszawa. Z zespołami ze środka tabeli lub walczącymi o awans Widzew punktuje regularnie, czyli robi dokładnie to, co powinien robić beniaminek. Co też ważne, wszystkie zdobyte punkty zostały przywiezione z wyjazdów, bo w dwóch domowych meczach Widzewiacy kończyli jako pokonani.

Jak prezentuje się kadra łodzian w tym sezonie i jakie ruchy zostały przez nich dokonane? Po awansie postawiono na sporo roszad i chociaż pion zespołu pozostał niezmienny, byliśmy świadkami wielu transferów z i do klubu. Jeśli chodzi o transfery odchodzące, z klubem pożegnali się:

  • Dani Villa,
  • Tomasz Dejewski,
  • Bartosz Guzdek,
  • Kacper Karasek,
  • Przemysław Kita,
  • Mateusz Ludwikowski,
  • Mateusz Michalski,
  • Mattia Montini,
  • Patryk Mucha,
  • Krystian Nowak,
  • Daniel Tanżyna.

O jak bardzo poważnych osłabieniach mówimy? Hiszpan po roku bez gry w Łodzi rozegrał 12 meczów i zdobył dwie bramki, by powrócić następnie w rodzime strony. Dejewski przyszedł z Lecha, a raczej bardziej z jego rezerw, i zanotował 16 występów, ale ostatecznie wylądował w drugoligowej Raduni Stężyca. Guzdek - młody perspektywiczny napastnik, który dobrze wszedł w poprzedni sezon, ale z biegiem czasu coraz bardziej przygasał. Efekt to 27 meczów i 6 goli (5 do 12. kolejki) i ostateczne zostanie w Fortuna I lidze. Karasek to kolejny młody zawodnik z 11 meczami, z czego aż 9 z ławki i żadnym w pełnym wymiarze czasowym - również pozostał w I lidze. Moglibyśmy tak wymienić dalej i efekt byłby podobny. Jedyna, jakaś w miarę poważna strata, to odejście Krystiana Nowaka, który powędrował do rumuńskiej ekstraklasy. W poprzednim sezonie zagrał w 26 ligowych spotkaniach, będąc podstawowym zawodnikiem defensywy. Można zatem stwierdzić, że Widzew zwyczajnie uszczuplił kadrę z graczy, którzy byli zbędni. Kto pojawił się w ich miejsce? Do klubu przyszli:

  • Bożidar Czorbadżijski,
  • Jordi Sánchez,
  • Juljan Shehu,
  • Jakub Sypek,
  • Serafin Szota,
  • Łukasz Zjawiński,
  • Mateusz Żyro.

Po kolei - Czorbadżijski, Żyro i Szota to obrońcy, którzy w poprzednim sezonie grali w PKO Ekstraklasie, ale w klubach broniących się przed spadkiem lub spadkowiczu - odpowiednio pierwsza dwójka w Stali Mielec i Szota w Wiśle Kraków. Najbardziej sensowne z całej trójki jest ściągnięcie Mateusza, będącego podstawowym obrońcą wyróżniającym się na tle zespołu. Szota w Wiśle przez pół roku nie grał w piłkę, ale jest, względnie młodym zawodnikiem, więc ma szansę jeszcze swoje osiągnąć. Sanchez i Shehu to transfery spoza polskiej piłki, odpowiednio z hiszpańskiego Albacete Balompié i albańskiego KF Laçi. Hiszpański napastnik w trzeciej lidze zanotował 36 meczów i 6 bramek, a jak dobrze wiemy, zawodnicy z tej ligi potrafią w Polsce zaskoczyć, zresztą może się on już pochwalić dwiema bramkami w ekstraklasie. Albańczyk gra natomiast w drugiej linii. Przez ostatnie cztery sezony regularnie notował ponad 30 meczów w najwyższej lidze, a ostatnio dołożył do tego jeszcze cztery gole. Pozostała dwójka to młody pomocnik Sypek, który ostatnie pół roku grał w rezerwach Zagłębia Lubin - 5 bramek - a wcześniej był wypożyczony do pierwszoligowego Górnika Polkowice oraz sprawdzony w Ekstraklasie Zjawiński z Lechii Gdańsk. Jak na beniaminka, ruchy kadrowe wydają się być zatem bardzo w porządku.

Kontynuować "serię"

Ostatnie dwa mecze Wisły z Widzewem zakończył się zwycięstwem Nafciarzy, ale było to tak dawno, że najmłodszych kibiców, którzy teraz pojawiają się na stadionie, nie było jeszcze na świecie. Mówimy tutaj o sezonie 2014/15 i rywalizacji w I lidze, gdy wygraliśmy 1:0 na wyjeździe i 2:1 u siebie, ale mówimy o czasach, kiedy bramki dla Wisły zdobywali Jacek Góralski, Dawid Jabłoński i Marko Radić, tak więc jakiekolwiek odnoszenie się do tamtych spotkań nie ma najmniejszego sezonu, ale przedłużenie tej małej serii będzie bardzo przyjemnym i dodatkowym smaczkiem. Co zatem przemawia za Widzewem, by byli w stanie przerwać naszą passę? Na pierwszą myśl może przyjść stadion, bo przecież ich obiekt na każdym meczu zapełnia się po brzegi, ale jak już wspomnieliśmy, w dwóch dotychczasowych meczach dwukrotnie polegli oni na własnym stadionie. Nafciarze będą mogli liczyć natomiast na prawie tysięczne wsparcie swoich fanatyków, a w naszym przypadku tak duże wyjazdy nie zdarzają się na co dzień, więc nie zdziwimy się, jeśli atmosfera na stadionie okaże się być na plus dla naszego zespołu. Jesteśmy drużyną z czołówki, grającą bardzo dobrze i nie zostawiającej miejsca przypadkowi, stąd trudno nam znaleźć logiczne argumenty na zwycięstwo beniaminka, ale nie wątpimy, że postawi się naszemu zespołowi. Typujemy 2:1 dla Wisły.
Zobaczcie kilka wspominkowych zdjęć z ostatniej ligowej rywalizacji Wisły z Widzewem w Łodzi!

Widzew Łódź - Wisła Plock. Powrót rywalizacji po latach. Naf...

Widzew Łódź - Wisła Płock. Transmisja

Spotkanie Widzew Łódź - Wisła Płock jest niewątpliwie hitem tej kolejki PKO Ekstraklasy. Mecz odbędzie się w sobotę, 27 sierpnia, o godzinie 20:00 w Łodzi. Jak wspomnieliśmy, na trybunach pojawi się komplet kibiców gości, ale z pewnością znajdzie się też spora część, której nie udało się pojechać do stolicy województwa łódzkiego. W związku z tym zapraszamy na naszą relację tekstową z tego wydarzenia, a jeśli wolicie śledzić mecz w obrazie, to transmisję przeprowadzi Canal+ Sport.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto