Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła naszych marzeń (cz. IV)

Daniel Świerżewski
Polskapresse
Piłkarze Wisły Płock występują obecnie w I lidze i póki co nie zanosi się, by mieli wrócić do ekstraklasy. Grając w drugiej klasie rozgrywkowej trudno namówić piłkarzy o wielkich nazwiskach, by zechcieli występować w barwach „nafciarzy”. Dość powiedzieć, że obecnie najgłośniejszymi nazwiskami przy Łukasiewicza są Boris Pesković czy Kamil Biliński. Kilka lat temu Wisła grała w ekstraklasie. Wtedy o jej obliczu stanowili piłkarze, których obecnie w kadrze chciałyby mieć najsilniejsze polskie kluby. Kilku z nich to reprezentanci Polski grający w niezłych zachodnich zespołach. Postanowiliśmy ułożyć naszą „jedenastkę marzeń” złożonych z piłkarzy, którzy naszym zdaniem dziś pozwoliliby "nafciarzom" bić się o czołowe lokaty.

Sławomir Peszko – „Peszkin” przyszedł na świat w 1985 w Jedliczu. Jest wychowankiem tamtejszej Nafty. Wiosną 2002 roku przeniósł się do Płocka i został piłkarzem Orlenu. Choć jak się okazuje, jego pierwszym „poważnym” klubem mogła zostać Wisła… Kraków. Na drodze tego transferu stanęła podobno mama zawodnika. Na debiut musiał poczekać do sierpnia. Wtedy „nafciarze” (już jako Wisła) grali w Pucharze Polski z Jagiellonką Nieszawa, a Peszko zmienił w 60. minucie Sławomira Nazaruka. Premierowy występ w ekstraklasie nie wypadł już tak okazale. W kwietniu 2003 roku Wisła mierzyła się w Łodzi z Widzewem. „Peszkin” wszedł na boisko dopiero w 85. minucie za Gražvydasa Mikulėnasa i nie zdążył odwrócić losów meczu. Łodzianie wygrali 1:0 po golu Kaziemierza Węgrzyna. Do końca sezonu pomocnik wybiegł jeszcze tylko trzykrotnie w meczach ligowych. Miał za to okazję wystąpić w obu finałowych meczach finału Pucharu Polski. Nie dane mu było jednak świętować pierwszego trofeum w sieniorskiej piłce, gdyż lepsza okazała się Wisła Kraków.

Dużo bardziej okazałe były już kolejne sezony, kiedy Peszko wystąpił w co najmniej 20 meczach. W sezonie 2005/2006 mógł wraz z kolegami wznieść do góry Puchar Polski zdobyty po dwumeczu z Zagłębiem Lubin. Co prawda wystąpił tylko w pierwszym meczu, ale nie ulega wątpliwości, że Peszko był wówczas już niezwykle ważnym ogniwem zespołu. Zdecydowanie najlepszy sezon zawodnika był zarazem jego ostatnim. W rozgrywkach 2007/2008 wpisał się 16-krotnie na listę strzelców i został najlepszym strzelcem Wisły na zapleczu ekstraklasy. „Peszkin” nie zagrzał na długo miejsca w II lidze. Dobra postawa zaowocowała zainteresowaniem klubów ekstraklasy. Licznik występów w Wiśle zatrzymał się na liczbie 110, a goli na 24.

Ostatecznie nowym klubem Peszki został Lech Poznań. Pomocnik właściwie z marszu został podstawowym graczem „kolejorza”. Pierwszym meczem w nowych barwach była potyczka z azerskim Xəzərem Lenkoran. W lidze zadebiutował w meczu przeciwko GKS Bełchatów. Niestety debiut znów nie wypadł zbyt korzystnie. Lech przegrał 2:3, ale „Peszkin” spędził na boisku pełne 90 minut. Na pierwszego ligowego gola musiał poczekać do… przyszłego sezonu. W rozgrywkach 2008/2009 trafiał bowiem w Pucharze UEFA, Pucharze Ekstraklasy i przede wszystkim w Pucharze Polski. W PP trafił tylko raz, ale w najważniejszym meczu, bo finale z Ruchem Chorzów. Gol „Peszkina” w 51. minucie okazał się być trafieniem na wagę zdobycia trofeum. Ten sezon był dla zawodnika wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. W listopadzie 2008 roku zadebiutował bowiem w dorosłej reprezentacji Polski. „Biało-czerwoni” pokonali wówczas Irlandię 3:2. Pierwszego i jedynego jak dotąd gola dla kadry zdobył na początku 2010 roku w turnieju o Puchar Króla Tajlandii w meczu przeciwko Danii. W sezonie 2009/2010 Peszko doczekał się wreszcie pierwszego ligowego gola w barwach „kolejorza” i przyczynił się do wygranej nad Piastem Gliwice 3:1. Wcześniej sięgnął z Lechem po Superpuchar Polski, po niezwykle dramatycznym meczu przeciwko Wiśle Kraków. W regulaminowym czasie gry padł remis 1:1 i do wyłonienia zwycięscy potrzebne były rzuty karne. W nich lepsi okazali się poznaniacy, którzy wygrali 4:3. Dobrze rozpoczęty sezon udało się jeszcze lepiej zakończyć. Lech zdobył bowiem mistrzostwo Polski.

Jesień sezonu 2010/2011 Peszko z pewnością zapamięta na długo. Po nieudanych eliminacjach do Ligi Mistrzów, przyszły pamiętne mecze w Lidze Europy. Potyczki z Juventusem Turyn czy Manchesterem City oklaskiwali wszyscy kibice w Polsce. Wyniki osiągane przez zespół z Poznania z pewnością budziły spory podziw w całej Europie. Dobra postawa „Peszkina” zaowocowała transferem do bundesligi. Nowym klubem reprezentanta Polski zostało FC Köln. Debiut przypadł na potyczkę z FC Kaiseslautern, a pierwszego gola zdobył w meczu z FC Augsburg. Niestety Peszko nie jest pewniakiem w drużynie „kozłów” i mało prawdopodobne, by udało mu się zawojować bundesligę. W dodatku jego ostatnie wybryki pod wpływem alkoholu sprawiły, że Franiczek Smuda nie bierze go pod uwagę przy ustalaniu kadry na EURO 2012.

Czytaj także: Wisła naszych marzeń (cz. III)

Radosław Sobolewski – urodził się w 1976 roku w Białymstoku i jest wychowankiem Jagiellonii. Z drużyną juniorów sięgnął po mistrzostwo Polski, co zaowocowało „transferem” do pierwszej drużyny. Z tą pomocnik występował w II i III lidze. W barwach „Jagi” występował jeszcze w rundzie jesiennej sezonu 1997/1998. Rozgrywki dokończył już jednak w Płocku. „Sobol” miał okazję występować w naszym mieście pod czterema różnymi szyldami (kolejno Orlenie, Petrochemii, Petro i Wiśle Płock). Debiut w barwach „nafciarzy” przypadł na mecz z Rakowem Częstochowa i zakończył się porażką płocczan 0:1. Pierwszego gola zdobył zaś w czerwcu 1998 roku w meczu z Górnikiem Zabrze. Punktem zwrotnym w karierze „Sobola” była kontuzja, której nabawił się w grudniu 2001 roku. Do końca sezonu zawodnik nie pojawił się już na boisku. Po wyleczeniu urazu popadł w konflikt z działaczami. Piłkarz domagał się zaległych pieniędzy i nie chciał przedłużyć umowy na warunkach, jakie mu przedstawiono. Karą było więc zesłanie do rezerw płockiego klubu. To był początek końca przygody z płockim zespołem. Dla „nafciarzy” Sobolewski zagrał 110 razy i strzelił 12 goli.

W 2003 roku udało się wreszcie wyjść z tego impasu, który nie służył ani piłkarzowi ani zespołowi. Sobolewski trafił na zasadzie wypożyczenia do Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Z wielkopolskim klubem zdobył wicemistrzostwo Polski i ostatecznie został wykupiony przez działaczy Dyskobolii. Jako gracz tego zespołu zadebiutował w reprezentacji narodowej. Pierwszy występ w „biało-czerwonej” koszulce okrasił gole strzelonym Estonii. Ostatni sezon w Dyskobolii „Sobol” uczcił zdobyciem Pucharu Polski, choć wiosnę sezonu 2004/2005 spędził już w Wiśle Kraków.

W ekipie „białej gwiazdy” pomocnik występuje do dziś. Przy Reymonta odnosił zdecydowanie największe sukcesy, czterokrotnie zdobył bowiem mistrzostwo Polski. Obecnie jest kapitanem krakowskiego zespołu i jej pewnym punktem. „Sobol” nigdy nie wyjechał za granicę, ale chyba nie ma czego żałować. Zdecydowanie lepsi od niego wyjeżdżali do Niemiec czy Francji i tam „ginęli”. „Sobol” jest prawdziwym wyjadaczem polskiej ligi i zdobył w niej niemal wszystko co można było zdobyć. Gra w silnym klubie, ma w nim mocną pozycję i jest szanowany przez kibiców.

Codziennie najświeższe informacje z Płocka na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto