Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Płock - Jagiellonia Białystok. Przebudzenie Nafciarzy. Kontuzje kluczowych zawodników

Damian Kelman
Damian Kelman
Wojciech Wojtkielewicz
W ramach 8. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock podejmowała na własnym stadionie Jagiellonię Białystok. Po bardzo sennej pierwszej połowie był bezbramkowy remis, ale w 70. minucie zaczął się koncert Nafciarzy, którzy strzelili trzy bramki w niecałe dziesięć minut i wygrali 3:0. Nie dla wszystkich płocczan ten mecz był jednak udany. Przedwcześnie boisko, z powodu urazów, opuścić musieli Rafał Wolski i Mateusz Szwoch.

Wisła Płock - Jagiellonia Białystok. Optyczna przewaga, lecz konkrety gości

Spotkanie rozpoczęło się od lekkiej przewagi Nafciarzy, chociaż zaskoczyć Krzysztofa Kamińskiego gości mogli już w 3. minucie. Dośrodkowana przez jednego z zawodników Jagiellonii piłka nabrała dziwnej trajektorii lotu i zdawało się, że zmierza w światło bramki. Brakarz Wisły był jednak czujny i wybił futbolówkę. Poza tą sytuacją niebiesko-biało-niebiescy zdawali się posiadać optyczną przewagę. Piłkarze Macieja Bartoszka próbowali utrzymywać się przy piłce oraz konstruować składne akcje, a gracze z Podlasia nastawieni byli na grę z kontrataku. Po jednym z takich, strzału z dystansu próbował Taras Romanczuk, ale i tym razem czujny na linii był Kamiński.

Wisła Płock - Jagiellonia Białystok. Zmiana obrazu

Z biegiem czasu obraz gry zaczął ulegać zmianie. Wisła cofnęła się i oddała pole, pozwalając Jagiellonii utrzymywać się dłużej przy piłce. Goście również nie umieli skonstruować korzystnej dla siebie sytuacji, za to Nafciarze zaczęli robić nieco zamieszania w ataku. Raz strzelać próbował Rafał Wolski, który, pomimo początkowych zapowiedzi, ostatecznie znalazł się w kadrze, a nawet zaczął w wyjściowym składzie. Pech nie opuszcza jednak naszego pomocnika i po raz kolejny musiał przedwcześnie, jeszcze w pierwszej połowie, opuścić boisko z powodu urazu. Po strzale Wolskiego jeszcze lepszą sytuację w polu karnym miał z kolei Damian Rasak, ale znacznie przestrzelił. Ostatnich piętnaście minut znów przyniosło drobną przewagę Wisły. Nie przełożyła się jednak ona na nic konkretnego poza kilkoma rzutami wolnymi na połowie rywali i zespoły po 45 minutach schodziły na przerwę z bezbramkowym remisem. Wynik ten zdecydowanie odzwierciedlał przebieg gry, która w pierwszej części nie była zbyt porywająca.

Wisła Płock - Jagiellonia Białystok. Pech pomocników

Druga połowa zaczęła się równie sennie jak skończyła pierwsza, a dodatkowo zawodnicy pozwolili sobie na ostrzejszą grę, czego pierwszą ofiarą padł Mateusz Szwoch. Piłkarz Wisły podzielił los Rafała Wolskiego i z powodu urazu przedwcześnie opuścił boisko. W 54. minucie miała natomiast miejsce najgroźniejsza do tej pory akcja Nafciarzy. Prawym skrzydłem popędził Kristian Vallo. Dośrodkował bardzo nieudolnie, ale piłka trafiła do Damiana Warchoła. Ten zagrał do Łukasza Sekulskiego, który z pierwszej piłki odegrał do Dominika Furmana. Wracający po pauzie za kartki pomocnik uderzył niestety prosto w Pavelsa Steinborsa.

Wisła Płock - Jagiellonia Białystok. Przebudzenie

Po godzinie gry znów dało się dostrzec minimalną przewagę przyjezdnych, która, podobnie jak w pierwszej części, nie przekładała się na żadne zagrożenie. Dośrodkowania mijały napastników, a stałe fragmenty nie przynosiły żadnych korzyści. W końcu nadeszła 71. minuta. Dominik Furman wykonywał rzut wolny i piłka, przypadkowo, trafiła do Kristiana Vallo na prawym skrzydle. Wahadłowy Wisły niedokładnie dośrodkował na głowę Marko Kolara. Napastnik złożył się jakoś do strzału głową, a futbolówkę przeciął Damian Warchoł i wpakował ją do siatki. Bramka zdecydowanie pobudziła Nafciarzy, którzy ruszyli do kolejnych ataków. Trzy minuty później Warchoł wypuścił Łukasza Sekulskiego, który znalazł się sam na sam z łotewskim bramkarzem, ale przegrał pojedynek. Sytuacja ta przyniosła nam jednak rzut rożny. Z narożnika na głowę Damiana Michalskiego zacentrował Dominik Furman, a stoper Wiślaków podwyższył prowadzenie na 2:0. Dwubramkowe prowadzenie nie oznacza zwycięstwa, o czym Nafciarze przekonali się przecież w poniedziałek. Jagiellonia odpowiedziała groźnym strzałem w poprzeczkę, ale tym razem niebiesko-biało-niebiescy nie zamierzali tak łatwo oddać punktów. Pomógł w tym Bartosz Kwiecień, który popełnił fatalny kiks w obronie gości. Obrońca chciał cofnąć piłkę do swojego bramkarza, lecz zrobił to tak niefortunnie, że ta trafiła pod nogi Marko Kolara. Napastnik przytomnie zagrał do Łukasza Sekulskiego, a ten, mając przed sobą tylko pustą bramkę, zdobył trzeciego gola dla Wisły.

Wisła Płock - Jagiellonia Białystok. Cenne zwycięstwo

Rozbici białostoczanie nie byli w stanie odpowiedzieć Wiśle. Nafciarze utrzymali prowadzenie i odnieśli bardzo ważne zwycięstwo, a także zwiększyli serię bez porażki na swoim stadionie do pięciu spotkań. Płocczanie nie będą mieli jednak dużo czasu na świętowanie, bo już w środku tygodnia czeka nas pucharowe starcie. W środę o godzinie 20:00 zagramy na wyjeździe z Koroną Kielce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto