MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Płock z trzema punktami

Grzegorz Szkopek
Sławomir Peszko
Sławomir Peszko
Gdyby nafciarze pokonali Lechię Gdańsk byliby w siódmym niebie, a tak są tylko trochę nad kreską. Do niespodziewanego lidera Znicza Pruszków mają już pięć punktów straty.

Gdyby nafciarze pokonali Lechię Gdańsk byliby w siódmym niebie, a tak są tylko trochę nad kreską. Do niespodziewanego lidera Znicza Pruszków mają już pięć punktów straty. Na szczęście przed nafciarzami jeszcze dużo meczów. Muszą jednak wygrywać, jeśli myślą o awansie.

Podopieczni Czesława Jakołcewicza do pojedynku z Lechią przystąpili podbudowani wyjazdowym zwycięstwem 2:1 nad Motorem Lublin. W tym spotkaniu gole na Wisły strzelili Sławomir Peszko i Mateusz Żytko. Ta wygrana sprawiła także, że na mecz z Lechią na płocki stadion przyszło ok. sześciu tysięcy kibiców. Takich tłumów nie było od dawna. Na dodatek prawie wszyscy ubrani byli jednakowo. Klub i urząd miasta rozdał fanom niebieskie koszulki z napisem „Mój Płock – moja Wisła”. Trybuny prezentowały się więc niezwykle efektownie.

Podobnie było i na boisku. Okazało się, że Lechia nie zamierza się tylko bronić. Kibice byli świadkami ciekawej, szybkiej gry i wzajemnej wymiany ciosów. I ponownie bardzo dobrej postawy Sławomira Peszki. To on w 23. min przeprowadził akcję, która dała prowadzenie Wiśle. Co prawda gol padł przy znacznym udziale Sebastiana Fechnera z Lechii, który skierował piłkę do własnej bramki. Nafciarze długo nie cieszyli się z prowadzenia. Pięć minut później był remis. Błąd popełnił Tomas Michalek, który nie wybił piłki spod nóg Macieja Rogalskiego. Płocki bramkarz Jakub Skrzypiec, który zastąpił kontuzjowanego Łukasza Radlińskiego, nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Przy kolejnym golu także nie wiele mógł zrobić. Była 41. min, gdy najwyżej do dośrodkowania z wolnego wyskoczył Artur Andruszczak. Jeszcze przed przerwą mógł wyrównać Piotr Bania, ale trafił w słupek.
W drugiej połowie minuty mijały, a Wisła nie mogła strzelić bramki. W 70. min Jakołcewicz zdecydował się na wprowadzenie trzeciego napastnika. Był nim Krzysztof Kretkowski. Okazało się to dobrym posunięciem. Bo Kretkowski pięć minut później zdobył bramkę. Dostał świetne prostopadłe podanie od Adriana Mierzejewskiego, poradził sobie z obrońcą, położył golkipera Lechii i strzelił praktycznie do pustej bramki. – Zrobiłem to co do mnie należało – stwierdził po meczu. – Przyznam szczerze, że chciałbym występować od początku meczu i strzelać bramki dla Wisły. Moim zdaniem w tym meczu straciliśmy dwa punkty. Bo jeśli chcemy wrócić do ekstraklasy to musimy wygrywać mecze u siebie. Po golu dla nas sytuacja zrobiła się fajna. Ale niestety zbyt szybko i dość głupio straciliśmy dwie bramki i musieliśmy gonić wynik. Dobrze, że się udało.

Obaj trenerzy byli zgodni, że mecz stał na niezłym poziomie i mógł się podobać kibicom, a jego wynik był do końca sprawą otwartą. – Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało zbyt butnie, ale do Płocka jechaliśmy powalczyć o zwycięstwo – stwierdził Tomasz Borkowski, szkoleniowiec Lechii. – Przy stanie 2:1 mieliśmy bardzo dobrą okazję na następna bramkę. Gdybyśmy ją wykorzystali raczej nie oddalibyśmy zwycięstwa.

Jakołcewicz przyznał, że jego i zawodników czeka jeszcze sporo pracy. Ale tylko ona nie wystarczy. W Wiśle, jak na razie, brakuje zawodnika, który byłby reżyserem gry. Dariusz Zawadzki jakoś nie może podołać temu zadaniu, a Ireneusz Kowalski jest kontuzjowany. Z konieczności Jakołcewicz w meczu z Lechią wystawił dwóch defensywnych pomocników. Szkoleniowiec Wisły ponarzekał także na sędziów. – Przeraża mnie liczba kartek, która pokazał arbiter – stwierdził. – Często za byle co, a przecież to męska gra. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będziemy mieli po 25 kartek na koncie. Sędziowie muszą się uczyć, ale dlaczego naszym kosztem.

W najbliższy weekend płocczanie jadą do Poznania na mecz z Wartą. Musza w tym spotkaniu szukać kompletu punktów. Zadanie nie wydaje się aż tak bardzo trudne. Bo w dotychczasowych spotkaniach poznaniacy zdobyli tylko dwa punkty. Faworytem meczu jest więc Wisła. Tyle, ze druga liga rządzi się swoimi prawami.

Wisła – Lechia 2:2 (1:2)
Bramki: Wisła - Fechner (23. samobójcza), Kretkowski (75.); Lechia - Rogalski (27.), Andruszczak (41.)
Wisła: Skrzypiec - Michalek (70. Kretkowski), Lasocki, Żytko, Górski, Peszko, Krzyżanowski, Wyczałkowski (82. Sielewski), Staniszewski (63. Mierzejewski), Bania, Gregorek.
Lechia: Bąk - Pęczak, Wołąkiewicz, Manuszewski, Fechner, Kasperkiewicz, Miklosik, Andruszczak (68. Wiśniewski), Rybski, Rogalski (89. Kalkowski), Buzała (81. Cetnarowicz).

Wyniki 3. kolejki: Motor Lublin – Wisła Płock 1:2, Polonia Warszawa – ŁKS Łomża 2:1, Odra Opole – GKS Jastrzębie 1:1, Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 3:0, Warta Poznań – Tur Turek 0:3, Podbeskidzie Bielsko Biała - Arka Gdynia 0:1, Pelikan Łowicz - Stal Stalowa Wola 5:0, Kmita Zabierzów - Śląsk Wrocław 0:1, GKS Gieksa Katowice - Znicz Pruszków, 1:2.
Wyniki 4. kolejki: ŁKS Łomża - Znicz Pruszków 2:4, Śląsk Wrocław - GKS Gieksa Katowice 0:0, Stal Stalowa Wola - Kmita Zabierzów, 3:1, Arka Gdynia - Pelikan Łowicz 4:0, Tur Turek - Podbeskidzie Bielsko Biała 0:0, Piast Gliwice - Warta Poznań 2:2, GKS Jastrzębie - Motor Lublin 1:0, Polonia Warszawa - Odra Opole 2:0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Roland Garros - czy Świątek uźwignie presję?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto