Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa potrójnego zabójstwa w programie UWAGA. Czy ustalono nowe fakty?

Damian Kelman
Damian Kelman
Screenshot z UWAGA TVN
W minionym tygodniu doszło do bestialskiego morderstwa trzech chłopców w jednym z mieszkań na osiedlu Wyszogrodzka. Od tamtej pory policja poszukuje podejrzanego Radosława Kolasińskiego, a tematem żyją wszystkie media w Polsce. Zainteresowała się również stacja TVN, która przygotowała materiał do programu "UWAGA".

Morderstwo trzech chłopców

Do tego makabrycznego zdarzenia doszło tydzień temu w środę, 9 marca, na osiedlu Wyszogrodzka. Wówczas w mieszkaniu znaleziono ciała trzech chłopców z ranami ciętymi na szyi. Chłopcy byli w przedziale wiekowym 8-17 lat. Podejrzany o dokonanie potrójnego zabójstwa jest Radosław Kolasińki - partner matki zamordowanych oraz biologiczny ojciec najmłodszego chłopa. Policja od tygodnia poszukuje podejrzanego, badając wszelkie tropy.

Materiał UWAGA

Temat od razu stał się głośny w całej Polsce i o makabrycznym morderstwie mówiły regionalne i ogólnokrajowe media. Zainteresowała się nim również stacja TVN, która utworzyła reportaż w ramach programu UWAGA. Jego premiera miała miejsce 15 marca. Co przedstawił program?

Jak doszło do interwencji?

- Zaniepokoiła się matka dzieci, która skontaktowała się ze swoją siostrą, że dzieci nie poszły do szkoły. Początkowo było podejrzenie, że mogło tam dojść do zaczadzenia. - zaczął prok. Marcin Policiewicz.

Na miejsce na początek została zatem wysłana Straż Pożarna, która miała sprawdzić tę niebezpieczną sytuację. Jak się niestety okazało, zastany widok był dużo gorszy, niż można się było spodziewać.

- Straż pożarna i policja po dotarciu otworzyli mieszkanie. Strażacy po otwarciu ujawnili zwłoki trzech chłopców w wieku od 7 do 17 lat. To był widok, którego nie spotyka się na co dzień. Strażacy skorzystali z psychologów, który zadysponowaliśmy na miejsce, aby pomóc im w przeżyciu tego traumatycznego zdarzenia. - relacjonuje oficer prasowy straży pożarnej Emil Mysera.

- Na szyi chłopców ujawniono rany cięte. Dzieci znajdowały się w głównym pokoju. Ciała dwójki leżały na łóżku, jedno na podłodze. Dzieci były w piżamach. Jest prawdopodobne, że zginęły w czasie snu. - dodał prokurator.

Podejrzany partner
Od początku roku chłopcami przede wszystkim opiekował się partner matki i jednocześnie ojciec biologiczny najmłodszego chłopca - Oskara. Matka znajdowała się w Warszawie, gdzie opiekowała się 16-letnią córką, u której na przestrzeni roku stwierdzono białaczkę.

- Oni byli pod jego opieką. Córka się poświęciła córce, która ma białaczkę. Od stycznia w Płocku była tylko dwa razy, tak to cały czas spędzała w szpitalu. - powiedziała pani Mariola, babcia chłopców.

- To była normalna spokojna rodzina. Gosia bardzo dbała o dzieci, dom i wszystko. Pracowała i dbała o dzieci. Moje dzieci też się często razem z nimi bawiły na podwórkach. Córka Małgosi też nieraz u nas nocowała. Bardzo się przyjaźniła z moją córką. - opowiadała jedna z sąsiadek.

Najbliżsi nie są w stanie zrozumieć, co kierowało Radosławem Kolasiński, który prawdopodobnie dokonał tej tragicznej zbrodni. Kierownik Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Płocku powiedziała, że nie było konieczności monitorowania tej rodziny, bo nie dawała ona żadnych podstaw, by można było myśleć, że za drzwiami mieszkania coś dzieje się niewłaściwego. Są też głosy, który sugerują jednak, że brodnia była przemyślana.

- Moim zdaniem on to zrobił z premedytacją. Zamknął dom, zadźgał dzieci i odjechał samochodem. Rano jeszcze widziałam jak ten samochód stał, a później odjechał sobie. Po prostu. - przedstawiła swoją wizję inna sąsiadka.

Zgodnie z ustaleniami policji, mężczyzna rano wyszedł z domu i wsiadł do auta, którym pojechał nad Wisłę, gdzie niedawno jeszcze razem z chłopcami łowił ryby. Na miejscu jednak jego samochód zakopuje się, w związku z czym decyduje się on go porzucić i ucieczkę kontynuuje pieszo.

- Normalny facet. Nie było po nim widać, żeby coś miał nie tak. Nigdy nie pił po klatkach, nie wychodził pijany, nie robił awantur. Zazwyczaj wszystko było spokojnie. Obydwoje ogarniali mieszkanie. - opisała podejrzanego pani Ewa, sąsiadka.

- Nie podpasował mi. Widziałam w jego oczach zło. Wprowadzał dyscyplinę w domu. Kiedyś wnuki mi powiedziały, że ciągnął je za uszy czy bił przez głowę. Miał skłonności do nałogów. Na pewno pił. Pił notorycznie - powiedziała babcia.

Reporterom z UWAGI udało się również dotrzeć do drugiej babci - matki poszukiwanego.

- Mój syn jest czuły. Co najgorsze, nie dociera to do mnie. Dogadywał się z dziećmi. Nikt by tego nie podejrzewał. Nikt nie wierzy w to co się stało. Jeszcze 8 marca składał życzenia z okazji Dnia Kobiet. Wszystkie dzieci traktował jednakowo, a o Oliwi mówił, że to jego córeczka. Mówił Gosi, że wolałby, żeby to on był chory, niż ona. Nie wiem co się stało, co było przyczyną. - powiedziała.

Co ciekawe, matka poszukiwanego wyraźnie zaprzeczała jakoby ten miał mieć problemy z alkoholem. To chyba największa niespójność, którą można było wywnioskować z przebiegu programu.
Cały materiał znajdziecie na stronie uwaga.tvn.pl.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto