MUKS Unia Warszawa 1:1 Stoczniowiec Płock
Spotkanie nie stało na wysokim poziomie, a wszystko, w głównej mierze, za sprawą twardej i ostrej gry z obu stron. Sędzia bardzo często musiał używać gwizdka, a jego decyzje sprawiały, że sytuacja na boisku tylko się zaogniała. Mimo tego, większą kulturę gry i chęć operowania piłką pokazywali zawodnicy Stoczniowca, ale to gospodarze mogli już na samym początku meczu wyjść na prowadzenie, po tym jak w sytuacji sam na sam znalazł się ich napastnik, który przy próbie lobowania, przerzucił piłkę nad poprzeczką. Ostatecznie jednak to i tak Unia zdobyła bramkę w 22. minucie po rzucie wolnym i strzale głową. Po straconym golu Stoczniowiec przez kilka minut zdawał się być zagubiony i nie potrafił poradzić sobie z rywalem, który przeprowadził jeszcze kilka ataków. W końcówce pierwszej części gra się znów wyrównała, ale płocczanie nie potrafili zagrozić rywalom. Byli bardzo bezzębni w tej połowie i nie oddali żadnego celnego strzału.
Na drugą odsłonę obie drużyny wyszły z jasnymi przekazami. Jedni chcieli atakować i za wszelką cenę doprowadzić do remisu, a drudzy bronić się, kraść czas i, jeśli nadarzy się okazja, spróbować zdobyć drugą bramkę z kontrataku. Ataki Stoczni przez dłuższy czas ponownie były bezproduktywne, ale chociaż udawało się nam osiągać więcej stałych fragmentów i jakieś rzuty rożne. Po jednym z nich właśnie mieliśmy najlepszą okazję na wyrównanie, lecz piłka trafiła prosto w poprzeczkę, a następnie, próbę dobitki, wyłapał bramkarz. Stoczniowiec coraz odważniej atakował, zostawiając większe dziury w tyłach i przekładało się to na szansę dla gospodarzy. Po jednej z takich ich zawodnik upadł w polu karnym, domagając się rzutu karnego. Tak się jednak nie stało, ale raptem kilka chwil później sędzia już wskazał na wapno. Unia miała doskonałą okazję, by podwyższyć na 2:0 i "zamknąć" mecz, ale tak się nie stało, bo doskonale między słupkami spisał się Adrian Tokarski, który odczytał zamiary rywala i obronił jedenastkę. Ta sytuacja podbudowała płocczan, którzy ruszyli z kolejnymi atakami, ale obrona przeciwników była cały czas nienaganna. Udało się jednak wreszcie dopiąć swego. W drugiej minucie doliczonego czasu gry piłka trafiła na lewą stronę, skąd została dośrodkowana wprost na głowę Przemysława Kowalczyka, który doprowadził do wyrównania. Mieliśmy jeszcze około trzech minut na wyrównanie, ale pomimo rzucenia się na rywala, nie udało się tego dopiąć i drużyny podzieliły się punktami.
Kolejne spotkanie Stoczniowiec zagra już w piątek, gdy na swoim obiekcie zagra z kandydatem do awansu - Ząbkovią Ząbki. Już dziś zapraszamy na to spotkanie, bo płocczanie nie tylko walczą o swój ligowy byt, ale też mogą pomóc rezerwom Wisły Płock awansować do III ligi, dzięki zabraniu punktów rywalom. Początek meczu 15 kwietnia o 19:00!
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?