Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warta Poznań - Wisła Płock. Wygrywamy w Grodzisku Wielkopolskim! Wyjazdowe przełamanie!

Damian Kelman
Damian Kelman
Grzegorz Dembiński
W meczu inaugurującym 15. kolejkę PKO Ekstraklasy Wisła Płock zmierzyła się w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań. Nafciarze po serii ośmiu wyjazdowych porażek w końcu przerwali fatalną passę, wygrywając 2:1 (1:0). Bramki dla Wisły zdobyli Radosław Cielemęcki i Łukasz Sekuslki. Samobójcze trafienie zanotował również Damian Rasak.

Bezradna Wisła? Pozornie

Wisła Płock wyszła na spotkanie w Grodzisku Wielkopolskim w bardzo eksperymentalnym składzie. Maciej Bartoszek wrócił do ustawienia z trzema środkowymi obrońcami, których tworzyli Rzeźniczak, Lagator i Michalski, i dwoma wahadłowymi - Vallo, Tomasik. Środek pola został stworzony przez duet Lesniak i Furman, a podwieszeni pod napastnikiem - Sekulskim - byli Szwoch i, co ciekawe, Cielemęcki, który pierwszy raz wyszedł w wyjściowym składzie naszego zespołu, a ostatnio częściej pojawiał się na czwartoligowych boiskach w drużynie rezerw. Między słupkami natomiast niezmiennie stanął Kamiński, a na ławce mecz zaczęli, między innymi, Rasak, Wolski czy Warchoł, a także debiutujący w osiemnastce meczowej Igor Drapiński i Dawid Krzyżański. Mecz rozpoczął się od intensywnego i wysokiego pressingu Warty na naszej połowie, z czym nie do końca potrafiliśmy sobie poradzić, dlatego większość gry toczyła się po płockiej części boiska. Gospodarze więcej i dłużej trzymali piłkę przy nodze, ale nie przekładało się to na żadne sytuacje w związku z czym pierwszych dwadzieścia minut upłynęło w bardzo spokojnym tempie i bez większych emocji. Dopiero wtedy odrobinę zakotłowało się pod naszą bramką. Najpierw gospodarze mieli rzut wolny w dobrej odległości, który spowodował Furman po nieudanym zagraniu Kamińskiego, a następnie rzut rożny i daleki wrzut z autu, ale żaden z tych stałych fragmentów gry nie przyniósł nawet strzału w kierunku naszej bramki. Pierwszy stały fragment pod bramką rywali przydarzył się natomiast w 31. minucie, ale wówczas z niego również nic nie wyszło, a gospodarze wyszli z kontrą, która doprowadziła z kolei do kornera dla nich - również nieskutecznego. Jeszcze jedną okazję Warta miała pięć minut przed przerwą, po tym jak piłkę zgraną głową otrzymał Mateusz Czyż, ale jego strzał z woleja poszybował wysoko nad bramką. Jeszcze bliżej gospodarze byli chwilę później po kolejnym rzucie rożnym. Do piłki dobrze wyszedł Mateusz Kuzimski i uderzył głową. Na nasze szczęście fantastyczną paradą popisał się "Kamyk". Wisła nie stworzyła żadnej sytuacji w pierwszej połowie i gdy wydawało się, że zejdziemy do szatni z bezbramkowym remisem, nieoczekiwanie bramkę zdobył Radosław Cielemęcki, który otrzymał piłkę od Piotra Tomasika dośrodkowaną po ziemi z lewej strony. Wynik po pierwszej części był zatem dużo lepszy niż nasza gra. Nafciarze nie mieli pomysłu na konstruowanie akcji i całą część byli wycofani, pozwalając poznaniakom na utrzymywanie się przy piłce, ale niespodziewanie objęliśmy prowadzenie.

Wyjazdowe przełamanie Nafciarzy!

Warta od początku drugiej połowy ruszyła do ataków, by odrobić straty. Najpierw groźną centrę wypiąstkował Kamiński, a chwilę później w pole karne wdarł się Kuzimski. Jego strzał minął jednak minimalnie słupek naszej bramki. Wiślacy tym razem zmienili jednak podejście i nie pozwalali rywalom panoszyć się po boisku, i zaczęli prowadzić grę, odsuwając zagrożenie spod bramki Kamińskiego, by przenieść je w pole karne Adriana Lisa. Ten fragment nie trwał jednak długo i po kwadransie gry w drugiej połowie znów optyczną przewagę zaczęli posiadać poznaniacy, a mimo to Wisła zdobyła drugą bramkę. W niegroźnie wyglądającej sytuacji bramkarz Warty chciał zagrać nad naszym zawodnikiem, lecz zrobił to tak nieudolnie, że ta znalazła się pod nogami Kristiána Vallo, który od razu zagrał ją do Łukasza Sekulskiego, a ten bez problemów umieścił ją w pustej bramce. Po kuriozalnej bramce prowadziliśmy zatem dwoma trafieniami. Po drugim trafieniu tempo spadło jeszcze bardziej. Drużyna z Wielkopolski zdawała się być bezradna i pozbawiona nadziei, a Nafciarzy zadowalał wynik, który udało się osiągnąć. W ostatnich minutach zrobiło się bardzo nerwowo, bo po rzucie wolnym samobójczą bramkę zaliczył Damian Rasak i gospodarze mieli minutę, by doprowadzić do wyrównania, ale ostatecznie zabrakło im czasu i wygraliśmy 2:1, a eksperymenty Bartoszka okazały się być skuteczne. Warto również odnotować debiut w pierwszym zespole Dawida Krzyżańskiego, który wszedł na boisko w 77. minucie w miejsce Cielemęckiego.

Nafciarze wreszcie przełamali fatalną wyjazdową passę i trzeba mieć nadzieję, że teraz pójdą za ciosem i będą wygrywać następne spotkania. Kolejny mecz zagramy już na obiekcie w Płocku, gdzie do dyspozycji kibiców będzie nowa trybuna wschodnia. Spotkanie z Cracovią odbędzie się 28 listopada o 12:30. Zachęcamy do kupowania biletów i pojawienia się na stadionie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto