Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Płock - Lech Poznań. Nafciarze staną na drodze kolejnego kandydata do mistrzostwa?

Damian Kelman
Damian Kelman
W ramach 29. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock podejmie na swoim stadionie Lecha Poznań. Przed Nafciarzami kolejny trudny mecz, bo poznaniacy, podobnie jak Pogoń Szczecin, są jednym z kandydatów do mistrzostwa. Czego możemy się spodziewać po sobotnim meczu?

Wisła na fali

Nafciarze prezentują ostatnio bardzo dobrą dyspozycję. Zresztą, nawet jeśli nie grają akurat dobrego spotkania - przykład Górnika Zabrze - to i tak są w stanie zdobywać trzy punkty. Sprawia to, że na ostatnich pięć meczów wygraliśmy cztery i jedno przegraliśmy. Była to rywalizacja w Płocku ze Śląskiem Wrocław. W tamtym spotkaniu jednak porażka była bardzo niezasłużona, bo po odrobieniu strat przez rywali, to Nafciarze byli stroną atakującą, ale nie potrafili przełożyć tego na dobrą grę w piłkę i w dużej mierze opierali się na długich piłkach. Efekt był taki, że wrocławianie w doliczonym czasie spotkania wbili nam zwycięską bramkę. To było jednak "dawno temu". Później była przerwa reprezentacyjna i dwa zwycięstwa Wisły, w tym to ostatnie, z Pogonią Szczecin. Płocczanie zaprezentowali się doskonale i nawet z kilkoma znaczącymi brakami w kadrze nie dali rywalom większych szans. Wygraliśmy w Szczecinie, tym samym zostając jedyną drużyną w ekstraklasie w tym sezonie, z którą Pogoń - przecież kandydat do mistrzostwa Polski - nie zdobyła ani jednego punktu. Nawet jeśli serce kibice kazało wierzyć, że jakimś cudem uda nam się wygrać w Grodzie Gryfa, to z pewnością nikt nie zakładał, że odbędzie się to po takim spotkaniu, po którym nikt nie miał wątpliwości, że Wisła była lepszym zespołem. Po meczu, co prawda, dużo było głosów o błędzie arbitrów z końcówki spotkania i niepodyktowaniu rzutu karnego dla rywali, ale my z tą decyzją się nie zgadzamy i w pełni popieramy decyzję sędziego Lasyka.

Po takiej wygranej na niesamowicie trudnym terenie, morale w zespole muszą być wysokie. Nie można zatem sobie wyobrazić lepszego momentu do spotkania z Lechem Poznań. Trener Pavol Staňo prawdopodobnie jednak nie będzie miał do dyspozycji pełnego składu. Co prawda, żaden z Nafciarzy nie jest zmuszony pauzować za kartki, ale na konferencji prasowej szkoleniowiec zapowiedział, że Rafał Wolski i Damian Rasak nie są jeszcze w stu procentach gotowi do gry i prawdopodobnie znów nie wystąpią w spotkaniu. To oczywiście ogromne osłabienie drużyny, ale jeśli pozostali zawodnicy mają zagrać tak jak ostatnio, to jesteśmy w stanie się pogodzić z tą stratą.

Lech pod presją

Jak wspomnieliśmy, Lech Poznań jest jednym z trzech kandydatów do tytułu Mistrza Polski, a sytuacja stała się jeszcze bardziej wyrównana, niż tydzień temu. Na sześć kolejek przed końcem rozgrywek Lech, Pogoń i Raków Częstochowa mają dokładnie tyle samo oczek na koncie - 56. Margines błędu maleje z tygodnia na tydzień, co sprawia, że presja pośród wszystkich ekip rośnie, ale największa zdaje się być ona w zespole naszego najbliższego rywala. Ostatni sukces poznaniacy odnieśli w 2015 roku, zdobywając mistrzostwo Polski. Od tamtego czasu ani razu nie udało im się sięgnąć po żadne trofeum, a w tym czasie ligę wygrywał Piast, a Puchar trafiał w ręce Arki Gdynia, Lechii Gdańsk czy Cracovii. Lechici mają coraz większe ciśnienie ze strony kibiców, by wreszcie osiągnąć sukces, tym bardziej, że w tym roku obchodzone jest stulecie ich klubu, a, jakby się wydawało, najgroźniejszy rywal - Legia Warszawa - jest w dołku i z walki o tytuł wypisał się już jesienią. Jeśli nie udałoby się i w tym roku ostatecznie triumfować, Lechowi na dobre przyczepiona zostałaby łatka "przegrywów", nawet jeśli obecni rywale o ligową koronę są naprawdę mocni. Nie chcemy również sobie wyobrażać, jak wielkie rozgoryczenie będzie można odczuć ze strony fanów.

Z perspektywy boiska i rundy wiosennej taki wariant jest jednak bardzo prawdopodobny. O ile jesienią Lech był bardzo mocny i w każdym meczu, a zwłaszcza u siebie, wyglądał bardziej przekonująco i często wysoko wygrywał, tak na wiosnę ich gra może nie do końca się posypała, ale punkty przychodzą z coraz większą trudnością. Być może wpływ na to ma właśnie wspomniana narastająca presja, a także najbliżsi rywale, którzy punktują regularnie i nie pozwalają poznaniakom na wiele błędów. W ostatniej kolejce Lech zagrał z Legią Warszawa. Nie był to wielki mecz Lechitów, ale, zwłaszcza w drugiej połowie, to oni dążyli do strzelenia zwycięskiej bramki, lecz spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Po tym meczu również głośno było o niepodyktowaniu rzutu karnego w doliczonym czasie gry dla drużyny z Wielkopolski. Naszym zdaniem, akurat w tym wypadku, pretensje te były już uzasadnione.

Przewagą Wiślaków może być fakt, że w spotkaniu z Nafciarzami nie wystąpi Mikael Ishak, który w meczu ze stołecznym klubem obejrzał czwartą żółtą kartkę i musi odbyć karę jednego meczu absencji. Najlepszy strzelec zespołu nie będzie w stanie postraszyć naszych defensorów, ale nie oznacza to, że Lech stanie się bezzębny w ataku. Cały czas do dyspozycji Macieja Skorży pozostają z kolei Jakub Kamiński, João Amaral czy Dawid Kownacki. Pierwsza dwójka, co prawda, chyba najbardziej obniżyła swój poziom gry względem pierwszej rundy, a na pewno nie przekłada się ona już tak na liczby, ale Kownacki, który przyszedł zimą na półroczne wypożyczenie, zdaje się powoli "odżywać" i prezentować coraz wyższą formę.

Bezradność w Poznaniu

Pierwszy mecz pomiędzy tymi ekipami w sezonie 2021/22 odbył się 22 października. Wówczas pojechaliśmy do Poznania i, niestety, nie mieliśmy zbyt wielu argumentów w tamtym spotkaniu. Gospodarze przeważali od początku, ale gola wbili dopiero po stałym fragmencie w 14. minucie gry. Nafciarze pokazali jednak znakomitą reakcję i odpowiedzieli już dwie minuty później golem Dušana Lagatora, a później byli w stanie nawet przez kilka minut prowadzić grę i atakować. To było jednak wszystko, na co było nas stać w tym spotkaniu. W końcówce pierwszej części ponownie przycisnął Lech, mając, między innymi, strzał w słupek. Po zmianie stron gospodarze zaczęli dość spokojnie, ale parę naszych błędów w obronie pozwoliło im w 53. minucie zdobyć bramkę na 2:1. Tym razem nie byliśmy w stanie dobrze zareagować, a z biegiem czasu przeciwnicy tłamsili nas coraz bardziej. Efekt? Przegraliśmy 1:4. Tym razem po prostu wiemy, że tak nie będzie, ale zdajemy sobie sprawę, że Lech nie może sobie pozwolić na błędy. Jeśli udałoby się nam pierwszym wyjść na prowadzenie, poznaniacy mogą się pogubić i nie potrafić odwrócić losów meczu. Typujemy jednak, że mecz zakończył się podziałem punktów po doskonałym widowisku, ale bez wielu bramek - 1:1.
W galerii znajdziecie porcję zdjęć z pierwszego spotkania:

Wisła Płock - Lech Poznań. Nafciarze staną na drodze kolejne...

Wisła Płock - Lech Poznań. Transmisja

Spotkanie Wisła Płock - Lech Poznań odbędzie się w Wielką Sobotę, to jest 17 kwietnia, o godzinie 20:00. Bilety na ten mecz wyprzedały się już w poniedziałek, co dobitnie pokazuje, jak dużym zainteresowaniem cieszy się to spotkanie i jak bardzo kibice zaczęli wierzyć w Nafciarzy. Jeśli zatem nie udało się wam nabyć wejściówki na mecz, spotkanie będziecie mogli śledzić za pośrednictwem kanału Canal+ Sport

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto