Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Füchse Berlin - Orlen Wisła Płock. Nafciarze zdobyli Berlin i wygrali grupę! W kolejnej rundzie znów zagramy z Niemcami!

Damian Kelman
Damian Kelman
W ostatnim spotkaniu fazy grupowej Ligi Europejskiej Orlen Wisła Płock grała na wyjeździe z niemieckim Füchse Berlin, a stawką meczu było pierwsze miejsce. Rywalizacja była bardzo zacięta, a decydujące akcje odbyły się w ostatnich dwudziestu sekundach, lecz ostatecznie górą wyszli Nafciarze, którzy wygrali 30:29 (16:15), tym samym zapewniając sobie pierwsze miejsce w grupie! Oznacza to również, że w fazie TOP16 zagramy z innym niemieckim zespołem TBV Lemgo.

Ramie w ramię

Mecz rozpoczął się od udanej interwencji Adama Morawskiego, a nasz szybki atak od razu przyniósł rzut karny i karę dwóch minut dla Virana Morros de Argila, który otrzymał dodatkową karę za dyskusję, zatem czekały nas cztery minuty gry w przewadze, ale zaczęły się one pechowo, bo w bramkę z rzutu karnego nie trafił Przemysław Krajewski. Mimo przewagi, stworzyliśmy potężną dziurę w obronie i gospodarze wyszli na prowadzenie po bramce Jacoba Holma. W odpowiedzi jednak szybko odpowiedział Niko Mindegía. Druga akcja defensywna również była nie najlepsza w naszym wykonaniu, bo pozwoliliśmy Niemcom na zdobycie rzutu karnego, którego wykorzystał Hans Lindberg, ale ponownie błyskawicznie przyszła nasza odpowiedź - trafił Zoltán Szita. Miejscowym za chwilę miała skończyć się kara i tym razem to my musieliśmy grać w piątkę w polu, po tym jak w twarz rywala uderzył Lovro Mihić. Berlińczycy wykorzystali to momentalnie, zagrywając do koła i wracając na prowadzenie. Sędziowie wyraźnie pokazywali na początku, że nie zamierzają pozwalać na ostrą grę i ponownie wykluczyli szczypiornistę Lisów, a nam przyznali drugiego karnego. Tym razem rzut z siedmiu metrów wykorzystał jednak Sergei Kosorotov - 3:3 w 6. minucie. Rywale w końcu pomylili się w ataku i to bez naszego udziału, wyrzucając piłkę w aut. Wisła stanęła zatem przed szansą na pierwsze prowadzenie, lecz próba Mikołaja Czaplińskiego trafiła w poprzeczkę. Drużyny znów odpowiadały sobie bramką za bramkę - dla Nafciarzy trafili Krajewski i Abel Serdio, aż wreszcie wyszliśmy na prowadzenie. Najpierw dwiema kapitalnymi obronami popisał się Loczek, a potem gola zdobył Niko - 5:6. Gospodarze jednak szybko wyrównali, ale zaraz to my zdobyliśmy dwie bramki - trafili Szita i Krajewski, mimo tego, że w międzyczasie karę obejrzał Mirsad Terzić. Wówczas rywale dorzucili dwie bramki, a my jedną - Daszka - i po kwadransie gry prowadziliśmy 9:8.

Następnych kilka akcji zakończyło się niepowodzeniem po obu stronach. Między innymi, nie trafiliśmy do pustej bramki i wreszcie to, niestety, Niemcy zdobyli bramkę, doprowadzając do remisu, ale zaraz Mihić rzucił ze środka boiska, wykorzystując fakt, że bramkarz nie zdążył wrócić między słupki. W zamian Lisy wykorzystały próbę z prawego skrzydła, a Krajewski wywalczył rzut karny, który znów wykorzystał nasz młody Rosjanin. Miejscowi popełnili faul w ataku i znów byliśmy na dwubramkowym prowadzeniu po kolejnej skutecznej akcji Krajka, lecz tym razem rewanż gospodarzy był skuteczny - wykorzystali próbę z prawego rozegrania. Nie zatrzymywał się natomiast Daszek, który popisał się kolejnym rzutem z dystansu. W kolejnej akcji przejęliśmy piłkę i mieliśmy swoją szansę na odskoczenie jeszcze bardziej, ale podaliśmy prosto w ręce przeciwnika, a po chwili trener berlińczyków poprosił o czas przy wyniku 13:11 dla Wisły w 22. minucie. Czas przyniósł skutek, chociaż nie od razu, bo pierwszą próbę wybronił Morawski. Kolejnym trafieniem popisał się Jacob Holm, a następnie zgubiliśmy piłkę i w hali ponownie był remis. Niestety, nasza seria błędów w ofensywie przedłużyła się jeszcze bardziej poprzez błąd zasłony, co od razu wykorzystali Niemcy, rzucając trzecią bramkę z rzędu i powracając na prowadzenie - 14:13 w 25. minucie. Odpowiedź Nafciarzy była jednak błyskawiczna, a do siatki trafił, nieoczekiwanie, Leon Šušnja. Losy meczu zmieniały się bardzo szybko, czego dowodem jest kolejna akcja. Daszek przejął piłkę i mógł wykorzystać kontratak, lecz trafił tylko w poprzeczkę i znów prowadziło Füchse po golu Paula Druxa z lewego rozegrania. Nasze błędy sprawiły, że mogliśmy już tracić dwie bramki do przeciwnika, ale przy próbie rzutu prawy skrzydłowy przekroczył linię pola karnego i ostatecznie Kosorotov wyrównał. Po chwili berlinczycy nie wykorzystali okazji z drugiego skrzydła i mieliśmy pół minuty, by zakończyć pierwszą część z prowadzeniem. O czas poprosił jeszcze Xavi Sabate, by rozpisać swoim podopiecznym ostatnią akcję i zrobił to jak należy, bo w ostatnich sekundach do siatki trafił Daszek. Schodziliśmy zatem do szatni, wygrywając 16:15. Była to bardzo dobra połowa w wykonaniu Nafciarzy, zwłaszcza w pierwszych 20 minutach. Nie popełniliśmy za dużo błędów w ofensywie, jedynie czasem powstrzymywał nas bramkarz rywali. W ostatnich minutach coś się jednak zacięło i przytrafił nam się gorszy moment, ale ostatecznie potrafiliśmy odwrócić losy połowy i osiągnąć prowadzenie. Nie bez znaczenia była też postawa Adama Morawskiego, który obronił kilka piłek. Najbardziej cieszyć się jednak należało z tego, że Wisła grała z Niemcami jak równy z równym.

Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza, czyli od skutecznej obrony bramkarza, jednak tym razem był to niemiecki bramkarz, który obronił rzut Daszka. Rywale wykorzystali to jak należy, rzucając bramkę z podłoża ze środka rozegrania, a jej autorem był Lasse Andersson. Nasz reprezentant Polski postanowił się zrehabilitować od razu i zrobił to tak jak należy. Niemcy swojej drugiej próby z kolei nie wykorzystali, obijając poprzeczkę, ale i my popełniliśmy błąd w ofensywie i ostatecznie wynik wrócił do remisu po golu Tima Matthesa. W ataku Nafciarze nie rozegrali najlepszej akcji, ale szczęśliwie piłka trafiła do koła i Serdio lobem zdobył 18. bramkę dla Wisły. Pierwsze minuty zatem mijały pod znakiem bramka za bramkę. Dla niebiesko-biało-niebieskich trafił jeszcze Szita i wówczas to miejscowi, nie bez problemów, zdobyli jednak dwie bramki z rzędu, po tym jak najpierw Daszek rzucił wysoko nad poprzeczką, a następnie nie zrozumiał się z Niko i zgubił piłkę. Gospodarze zatem w 39. minucie wrócili na prowadzenie - 20:19. Zanotowaliśmy pechową serię, bo zaraz też sędziowie odgwizdali nasz błąd i berlińczycy odskoczyli na dwa trafienia i o czas zmuszony był poprosić Sabate. Para arbitrów w pierwszej akcji po wznowieniu ponownie odgwizdała nasz faul, ale, na szczęście rywali powstrzymał Krystian Witkowski, który akurat pojawił się na boisku. Po kontrataku natomiast trafił Serdio, a zaraz ponownie był remis - miejscowi trafili w poprzeczkę i szybki atak na trafienie zamienił Jan Jurecić. Co jeszcze chwilę wcześniej wydawało się być odległe, mogliśmy wyjść na prowadzenie, lecz Niko oddał nieprzygotowany rzut i chybił. Witkowski natomiast zaczarował bramkę i rywale ponownie trafili w obramowanie i po trafieniu Šušnji wróciliśmy "na przód", ale wówczas prędko odpowiedział Lasse Andersson - 22:22. Na prowadzenie przywrócił nas hiszpański kołowy, ale w defensywie karę otrzymał Szita. Korzystając z liczebnej przewagi, miejscowym udało się zdobyć karnego, którego wykorzystał Hans Lindberg i na kwadrans przed końcem meczu mieliśmy remis.

Wiślakom nie przeszkodziła gra w osłabieniu. ponieważ, jak zwykle, zdecydowali się na zdjęcie bramkarza, i do siatki trafił Daszek. Füchse szansę na powrót miało przy rzucie z siedmiu metrów, ale rzut karny powstrzymał Loczek, który pojawił się na parkiecie na ten fragment gry. Niestety, jego koledzy nie wykorzystali doskonałej interwencji i Lisy po szybkim ataku znów doprowadziły do wyrównania. Kolejne dwie akcje w ataku były w naszym wykonaniu nieudane, a zwłaszcza druga, gdyż nie tylko straciliśmy piłkę, a jeszcze sędziowie odgwizdali faul i pokazali karę Kosorotovowi. Gospodarze mieli zatem kolejną szansę na wyjście na prowadzenie, ale pierw trener poprosił o czas przy wyniku 24:24 na dziesięć minut przed końcem. Rywale swojej szansy jednak ponownie nie wykorzystali, a co więcej, nie zrobili tego raz jeszcze, gdyż próbę obronił Witkowski i ostatecznie to płocczanie wyszli na prowadzenie, rzucając gola w 53. minucie oraz przerywając swoją kilkuminutową niemoc. Po przebudzeniu Wisły, przebudzili się też gospodarze - trafili z koła, ale to nasi szczypiorniści zdobyli dwie kolejne bramki. Najpierw rzucił Dima Żytnikow, a następnie Mihić po przejęciu Jurecicia. Niestety, nie trwała ta passa długo, bo zaraz i miejscowi dorzucili dwie bramki. Na cztery minuty przed końcem było zatem 27:27. W porę natomiast do gry włączył się Żytnikow, który po wejściu na boisko dorzucił drugą swoją bramkę, z tym że znów o sobie dał znać Holm - 28:28. Emocje w Berlinie sięgały zatem zenitu i zupełnie nic nie było jeszcze jasne. Motorem napędowym w końcówce po stronie Wisły był zdecydowanie nasz rosyjski playmaker, który trafił raz jeszcze, a następnie rywala zatrzymał Adam Morawski, ale znów..znów straciliśmy piłkę po jego udanej obronie i gospodarze wyrównali. Zostało 40 sekund i piłkę w swoim posiadaniu mieli Nafciarze. O czas poprosił Sabate na 17 sekund przed końcem. Nasz szkoleniowiec miał zatem za zadanie powtórzyć wyczyn z pierwszej połowy i ponownie rozpisać zwycięską akcję, która zapewniłaby nam wygranie grupy. Nafciarze nie zamierzali jednak czekać do końca i szybko rozegrali akcję, wyprowadzając Kosorotova. Rosjanin trafił, ale zostało jeszcze siedem sekund i tym razem to Niemcy wzięli czas. Zdjęli bramkarza, atakując nas w siódemkę i wreszcie na rzut zdecydował się jeden z rozgrywających, ale czujnie w bramce zachował się Adam Morawski! Loczek obronił nogami rzut i zapewnił Nafciarzom zwycięstwo 30:29!

Ten wynik oznacza, że w następnej fazie zmierzymy się ponownie z niemiecką ekipą, a będzie to TBV Lemgo. Mecze TOP16 zostały zaplanowane na 29 marca i 5 kwietnia. Pierwsze spotkanie rozegramy natomiast na wyjeździe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto