Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orlen Wisła Płock - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski. Nafciarze rozbili rywali! Popis Kosorotova!

Damian Kelman
Damian Kelman
plock.naszemiasto.pl
W sobotę w ramach 19. serii PGNiG Superligi Orlen Wisła Płock zagrała u siebie z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. Nafciarze bez problemów pokonali rywali 36:19 (15:10), a zawodnikiem meczu został Sergei Kosorotov, który zdobył dwanaście bramek, grając tylko w drugiej połowie!

Szarpana połowa

Mecz zaczął się od ataku Nafciarzy zakończonego niecelną próbą, której podjął się Niko Mindegía. Goście natomiast popełnili błąd, ale my odpowiedzieliśmy tym samym - linię pola karnego przekroczył Lovro Mihić. Następna akcja też nie przyniosła skutku, bo z prawego skrzydła Piotrkowianin trafił w słupek i wreszcie, w 3. minucie, wynik spotkania otworzył Abel Serdio i wówczas odpowiedzieli przyjezdni, chociaż nie od razu, bo pierwszą próbę odbił Adam Morawski. Następnie oba zespoły zdobyły po szybkim trafieniu - dla niebiesko-biało-niebieskich trafił Mihić - a następnie po skutecznej obronie zaliczyli obaj bramkarze. W 7. minucie goście wyszli na prowadzenie. Najpierw w ataku piłkę stracił Michał Daszek, a kontrę wykorzystał Piotr Swat. Wiślacy mieli drobny problem w ofensywie, bo dwie próby nie przyniosły skutku. Najpierw w słupek trafił Mihić, Krajewskiego zatrzymał goalkeeper, a na koniec, ponownie w słupek, trafił Daszek. Na szczęście wynik trzymał Loczek, który odbił kolejną piłkę i wreszcie do remisu doprowadził Serdio, a po chwili ponownie prowadziliśmy po trafieniu Daszka z kontrataku. Jeszcze jeden szybki atak pozwolił nam wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Do siatki trafił Mikołaj Czapliński i Bartosz Jurecki poprosił o czas - 5:3 w 9. minucie. Pierwsza akcja po wznowieniu, chociaż długa, przyniosła skutek, a następnie obie drużyny dorzuciły jeszcze po bramce - dla Wisły trafił Zoltán Szita. Węgier rzucił jeszcze jedną bramkę, a w kolejnej akcji goście popełnili błąd i wracając do obrony faulowali naszego szczypiornistę. Na ławkę kar powędrował Jan Stolarski, a na trzy bramki przewagi wyprowadził nas chorwacki skrzydłowy, na co jednak odpowiedział Piotrkowianin - 8:6. Chwilę później przyjezdni jeszcze bardziej zniwelowali straty po naszej nieudanej próbie. Przestój Wisły trwał w najlepsze i rywale mieli szansę na remis, zdobywając rzut karny. Do piłki podszedł Kamil Mosiołek, ale doskonale zatrzymał go Loczek i po 16 minutach cały czas wygrywaliśmy.

Dobra obrona Morawskiego nie wpłynęła na postawę jego kolegów z boiska, którzy ponownie nie wykorzystali szansy, nie trafiając rzutem w światło bramki. Loczek musiał obronić jeszcze jeden rzut i dopiero wówczas do siatki trafił Krajek - 9:7. Kołowy z Piotrkowa w ataku nie złapał piłki i błyskawicznie wykorzystaliśmy to wracając na trzybramkowe prowadzenie po rzucie Daszka. Następny atak wylądował zaś na naszej poprzeczce i Krajewski wyprowadził nas po raz pierwszy na cztery gole przewagi. Tym razem zatem to Piotrkowianin miał problemy w ataku, bo następny rzut również minął światło bramki, ale wyciągnęliśmy pomocną dłoń do naszych rywali. Strata piłki zakończyła się szybkim atakiem i bramką rywali - 11:8. Następne ataki po obu stronach po raz kolejny były nieskuteczne. Najpierw oba zespoły straciły piłkę, a następnie, solidarnie, obiły obramowanie bramek. Wiślacy stracili też piłkę w kolejnej próbie, w efekcie czego, wracając do obrony, faulował Tin Lučin i powędrował na ławkę kar, a zaraz dołączyl do niego Leon Šušnja za zagranie piłki nogą. Grający w czwórkę Nafciarze nie stracili jednak bramki, bo doskonałą paradą popisał się Loczek. Co więcej, byliśmy w stanie zdobyć gola, którego zaliczył Daszek. Morawski odnotował kolejną dobrą interwencję i pomimo przeciwności losu po chwili prowadziliśmy pięcioma trafieniami - 13:8 - a strzelcem okazał się Dima Żytnikow. Fatalny był to zatem okres gości, którzy przewagę dwóch zawodników przegrali 0:2, a w kolejnej próbie jeszcze stracili piłkę. W porę jednak włączyła się defensywa, która przejęła piłkę i odpowiedziała wreszcie bramką, ale nasza reakcja też była natychmiastowa - trafił Serdio. Nasz reprezentacyjny bramkarz interweniował jeszcze raz, a 20 sekund przed końcem gry o czas poprosił Xavi Sabate. Udało się wykorzystać szansę i bramkę zdobył Lučin, ale rywale zdążyli jeszcze odpowiedzieć i do szatni schodziliśmy, prowadząc 15:10. Nie była to doskonała połowa Nafciarzy, a gra przez wiele momentów była szarpana. Nie uniknęliśmy też prostych błędów, ale, głównie dzięki doskonałym obronom Loczka, utrzymywaliśmy bezpieczne prowadzenie.

Popis Kosorotova

Druga połowa zaczęła się, podobnie jak pierwsza, od nieudanej akcji. Tym razem byli to jednak goście, którzy stracili piłkę. Podobieństw do początku meczu okazało się być więcej, bo nasz atak też był nieskuteczny - linię pola karnego przekroczył Czapla, a w światło bramki nie przycelował kołowy przyjezdnych i worek z bramkami rozpakował Lučin. Następnie skutecznie interweniował Loczek i wynik podwyższył Jan Jurecić - 17:10. Dopiero wtedy, trochę szczęśliwe, przełamał się Piotrkowianin, rzucając pierwszą bramkę w 35. minucie. Wisła zrewanżowała się bramką Sergeia Kosorotova, chociaż wcześniej Damian Chmurski wybronił jeszcze próbę Daszka. Kolejne trafienie też należało do Wisły. Trafił Czapliński i trener gości ponownie poprosił o czas - 19:11 w 37. minucie. Jak się okazało, nic to nie dało, bo nasi rywale stracili piłkę, a katem okazał się Krajek dorzucający 20. bramkę Wisły. Następnie oba zespoły dorzuciły po bramce - trafił Niko - i znów przejęliśmy piłkę i na dziesięciobramkowe prowadzenie wyprowadził nas Kosorotov. Młody Rosjanin zanotował też następne trafienie i tablica wyników wskazywała już 23:12, a w międzyczasie kontrę zdążył jeszcze zmarnował Krajewski. Przestój przyjezdnych trwał w najlepsze. Znów stracili piłkę, ale tym razem Kosorotov został zatrzymany przez bramkarza, lecz tym samym popisał się Morawski, zatrzymując kontratak, a Rosjanin dopiął swego w następnej próbie - zdobył trzecią bramkę z rzędu. Po prawie pięciu minutach bez gola i czterech naszych trafienia, wreszcie przełamali się przyjezdni - Swat wykorzystał rzut karny. Kolejna bramka była autorstwa Lučina, ale na nią odpowiedzieli goście i na kwadrans przed końcem wygrywaliśmy 25:14.

Nafciarze popełniali błędy i nie wykorzystywali wszystkich swoich szans, ale rywale robili ich jeszcze więcej. Dzięki temu też następne dwie bramki zdobył Kosorov - z akcji i z rzutu karnego. Piotrkowianin nie mógł się wiecznie mylić. Nasi przeciwnicy zdobyli wreszcie 15. bramkę, ale w tej części gry nie zatrzymywał się Kosorotov, chociaż pomógł mu trochę blok, który sprawił, że piłka zmyliła goalkeepera. Piotrków dorzucił jeszcze jedną bramkę i o czas, na dziesięć minut przed końcem, zdecydował się poprosić Sabate - 28:16. Po czasie nic się nie zmieniło - znów trafił Kosa, ale odpowiedź Piotrkowianina przyszła szybko, po rzucie z koła. Kto rzucił 30. bramkę dla Nafciarzy? Oczywiście Kosorotov. Doskonałą postawą wtórował mu Morawski, który odbił kolejny rzut, i po bramce Serdio odskoczyliśmy na czternaście goli - 31:17. Mogliśmy je nawet podwyższyć, ale nas atak okazał się nieskuteczny. W zamian trafił Piotr Jędraszczyk, a Kosorotov zdobył swoją dziesiątką bramkę w tym spotkaniu - warto podkreślić, że grał tylko w drugiej połowie. Ta liczba jednak szybko przeszła do historii, bo następny atak przyniósł już 11. bramkę naszego młodego rozgrywającego. Znów skutecznie spisał się Morawski, a Nafciarze w ataku rozegrali ładną wrzutkę na skrzydło, którą wykończył Czapliński. Rozbity Piotrkowianin pozbył się kolejnej piłki, co bezlitośnie wykorzystywali Nafciarze. Tym razem katem okazał się Jurecić. Jak nawet udało się rywalom rzucić w światło bramki, to swoje robił Morawski, popisując się ponownie dobrą obroną, a w ataku? W ataku ponownie Kosa i mieliśmy na swoim koncie dwa razy więcej bramek od przeciwników. Na otarcie łez w ostatniej minucie przyjezdni zdobyli wreszcie bramkę, po naszych pięciu z rzędu, a spotkanie zakończyła bramka obrona ich bramkarza i ostatecznie wygraliśmy 36:19. W drugiej połowie już nie pozostawiliśmy złudzeń i pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem co najmniej o klasę lepszym od naszych dzisiejszych przeciwników, którzy z minutę na minutę tracili wiarę i siły, by rywalizować z nami jak równy z równym.

Nafciarze wreszcie będą mieli kilka dni odpoczynku, chociaż nie wszyscy, bo część z nich uda się na zgrupowania swoich reprezentacji. Następne spotkanie Wisła rozegra jednak dopiero 25 marca, kiedy na wyjeździe zagramy z Azotami Puławy. Jeśli jednak będziecie tęsknić za emocjami związanymi ze szczypiorniakiem, w najbliższym tygodniu w Orlen Arenie Polska zagra dwumecz z mistrzami Europy - Szwecją.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto