Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stal Mielec - Wisła Płock. Nafciarze kończą rundę porażką

Damian Kelman
Damian Kelman
W meczu ostatniej, 17. kolejki rundy jesiennej PKO Ekstraklasy Wisła Płock grała na wyjeździe ze Stalą Mielec. Nafciarze przegrali 1:2, do przerwy już tracąc dwie bramki. Honorowe trafienie zanotował Marko Kolar w końcówce spotkania.

Senna Wisła przyjęła dwie bramki

Wisła ruszyła do ataku od pierwszej minuty, co przełożyło się na rzut rożny już w pierwszym etapie spotkania, a także strzał na bramkę. Gospodarze szybko jednak opanowali sytuację i też byli w stanie nam zagrozić. Taki strzał oddał z rzutu wolnego Fabian Piasecki w ósmej minucie, lecz nie sprawił on problemów Krzysztofowi Kamińskiemu, a trzy minuty później po kolejnym uderzeniu piłka otarła się o naszą poprzeczkę. Szybko zatem Stal zdała się przejąć kontrolę, lecz w 14. minucie byliśmy świadkami kontrowersji, po tym gdy jeden z zawodników miejscowych spóźnił się z interwencją i wpadł w nogi Łukasza Sekulskiego. Sędziowie VAR długo sprawdzali sytuację i w końcu dopatrzyli się spalonego w linii środkowej boiska. Nie minęła nawet minuta gry, a sędziowie znów mieli dużo roboty przy przewinieniu w naszym polu karnym. Tym razem, na nasze nieszczęście, sędzia wskazał na wapno, a rzut karny na bramkę w 22. minucie zamienił Grzegorz Tomasiewicz.

Wiślacy zdawali się nie mieć pomysłu na konstruowanie akcji i grali bardzo niechlujnie, głównie stawiając na długie zagrania, co zdecydowane się nie sprawdzało. Mimo tego w 27. minucie Kristián Vallo wyszedł na nie najgorszą pozycję i zaczął mknąć po skrzydle, ale w momencie wbiegnięcia w pole karne za mocno wypuścił sobie piłkę i dopadł do niej Rafał Strączek. W ostatnim kwadransie gospodarze wyraźnie się cofnęli i oddali nam pole, czekając na kontrataki. My jednak w ogóle nie potrafiliśmy tego wykorzystać, by nawet zbliżyć się pod pole karne Stali, w zamian czego rywale skarcili nas w najgorszy sposób. Przejęli piłkę na swojej połowie i po szybkich podaniach dostali się przed nasze pole karne. Tam Maksymilian Sitek wypuścił Mateusza Maka, który sprytnie musnął piłkę nad Kamiński i podwyższył prowadzenie. Nafciarze na przerwę schodzili zatem, przegrywając 0:2.

Nowy stadion w Płocku. Jak idą prace na stadionie? Co dalej ...

Walka do końca
Początek drugiej części również lepiej zaakcentowali Nafciarze. Długą piłkę ze swojej połowy otrzymał Łukasz Sekulski i długo się nie zastanawiając uderzył z szesnastu metrów, minimalnie jednak nie trafiając. Maciej Bartoszek dał szansę nadrobienia wyniku zawodnikom, którzy zaczęli spotkanie, ale już po dziesięciu minutach przeprowadził potrójną zmianę, jednocześnie zmieniając ustawienie na to z czwórką obrońców. Nie przyniosło to zbyt dużego skutku, chociaż zbliżaliśmy się do bramki mielczan, nie tłukąc się w środku pola. Na strzał przyszło nam jednak czekać aż do 62. minuty, gdy wówczas to ponownie bramkarza próbował zaskoczyć Sekulski. Tym razem zrobił to celnie, ale i na posterunku był Strączek. Nafciarze powoli, ale rozkręcali się. Trzy minuty później strzału próbował Marko Kolar - ponownie udanie interweniował jednak goalkeeper. Dwie minuty później raz jeszcze dobrze odnalazł się Sekul i próbował strzału głową po dośrodkowaniu Fryderyka Gerbowskiego, lecz nie trafił w światło bramki. Niebiesko-biało-niebiescy całkowicie siedli na rywalu, a trener Nafciarzy poszedł va banque, wykorzystując wszystkie zmiany na dwadzieścia minut przed końcem meczu. Napór naszego zespołu nie ustawał. W 81. minucie strzelać próbował jeszcze Jorginho, ale bramka była jak zaczarowana i piłka minimalnie minęła słupek. W 89. minucie wreszcie dopięliśmy swego. Po wrzutce z prawej strony znów strzelał Sekulski, lecz strzał obronił Strączek, a do pustej bramki piłkę spróbował wbić Kolar. Obrońca wybił ją z linii, ale spóźnił się minimalnie i sędziowie uznali bramkę. Mieliśmy zatem cztery minuty doliczonego czasu na odrobienie strat. Niestety, zabrakło nam czasu, a w ostatniej akcji czerwoną kartkę, za drugą żółtą, obejrzał Dominik Furman. Nafciarze odnieśli zatem porażkę 1:2 i należy żałować fatalnej pierwszej połowy, w której nie stworzyliśmy praktycznie żadnego zagrożenia. Gdyby też nieco więcej szczęścia i lepsza skuteczność po przerwie, mogło być jeszcze lepiej.

Mecz ze Stalą zakończył rundę jesienną, ale nie zakończył grania w tym roku. Przed Nafciarzami jeszcze dwa spotkania i oba zostaną rozegrane na naszym stadionie. Najpierw zagramy z Legią Warszawa. Spotkanie to odbędzie się 12 grudnia o godzinie 15:00.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto