Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stoczniowiec Płock przegrał z Ząbkovią Ząbki. Po przerwie posypała się cała gra [ZDJĘCIA]

Damian Kelman
Damian Kelman
W Wielki Piątek Stoczniowiec Płock rozegrał spotkanie w ramach forBET IV ligi z jednym z kandydatów do awansu - Ząbkovią Ząbki. Chociaż spotkanie zaczęło się doskonale dla płocczan i prowadzili do przerwy 2:0, to ostatecznie zeszli z boiska pokonani 2:5. Zobaczcie zdjęcia z tego widowiska!

Stoczniowiec Płock 2:5 Ząbkovia Ząbki

Mecz nie mógł się rozpocząć lepiej dla podopiecznych Damiana Kijka, którzy do spotkania przystąpili w osłabionym składzie. Już pierwsza akcja zakończyła się bramką dla Żeglarzy. W 28. sekundzie akcja została przeprowadzona lewą stroną, a następnie piłka trafiła w pole karne, gdzie pewnym strzałem sytuację wykończył Krystian Skierkowski. Zaskoczeni rywale nie za bardzo potrafili pozbierać się po tej bramce i nie mieli wielu okazji, by zagrozić naszym zawodnikom. W zasadzie mieli tylko jedną okazję, w której to piłka dość przypadkowo trafiła do napastnika, ale ten uderzył minimalnie obok słupka. Stoczniowiec w pierwszej części gry prezentował się lepiej od swoich wyżej notowanych rywali, ale najgroźniejsze okazje miał po kontratakach. Po jednym z takich prostopadłą piłkę otrzymał Przemysław Kowalczyk. Napastnik pomknął z piłką i bez kłopotów posłał piłkę przy interweniującym bramkarzu, wyprowadzając płocczan na dwubramkowe prowadzenie w 24. minucie. Stocznia bardzo mądrze się broniła i nie pozwalała rywalom na wiele, dzięki czemu do przerwy wynik już nie uległ zmianie.

Stoczniowiec Płock przegrał z Ząbkovią Ząbki. Po przerwie po...

Tak jak pierwsza połowa rozpoczęła się fantastycznie, tak druga część gry zaczęła się katastrofalnie, a skutki były jeszcze gorsze. Najpierw w 47. minucie goście w z pozoru niegroźnej sytuacji otrzymali rzut karny. Tym razem Adrian Tokarski nie powtórzył swojego wyczynu sprzed tygodnia z meczu z Unią Warszawa i rywale złapali kontakt. Płocczanie nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć po stracie bramki, a po kolejnych dwóch minutach był już remis i mecz w zasadzie rozpoczął się od nowa, ale to ząbkowianie byli w sto razy lepszej sytuacji mentalnej, co zresztą było widać po boiskowych wydarzeniach. Przeciwnicy cały czas napierali i niemal bez przerwy gościli na naszej połówce, z kolei Stoczniowiec całkowicie nie przypominał drużyny z pierwszej połowy. Nie próbowaliśmy rozgrywać piłki i skupialiśmy się tylko na długich piłkach, które najczęściej były wybijane przez obrońców. Przez długi czas utrzymywał się jednak wynik remisowy, ale przewaga Ząbkovii wreszcie zmieniła się w bramki i to aż trzy, które padły pomiędzy 76., a 81. minutą. Płocczanie nie byli w stanie pozbierać się po kolejnych ciosach i ostatecznie musieli uznać wyższość rywali.

Stoczniowiec miał okazję, by nie tylko sprawić niespodziankę, ale też pomóc rezerwom Wisły Płock w awansie do III ligi. Tak się jednak nie stało, ale zawodnicy cały czas mają o co grać, bo stawką jest ich utrzymanie w lidze. Następny mecz Stocznia zagra w następną sobotę, 23 kwietnia, o godzinie 17:30 na wyjeździe z Hutnikiem Warszawa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto