Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Energa MKS Kalisz - Orlen Wisła Płock. Kolejna doskonała druga połowa Nafciarzy!

Damian Kelman
Damian Kelman
Wiktor Gumiński
W meczu 11. serii PGNiG Superligi Orlen Wisła Płock zagrała w Kaliszu z tamtejszą Energą MKS. Nafciarze wygrywali do przerwy 13:11, a po przerwie po raz kolejny pokazali poziom o kilka klas wyższy od przeciwnika i ostatecznie zwyciężyli 33:24.

Nerwowy początek Wisły

Spotkanie w Kaliszu rozpoczęli gospodarze i już podczas pierwszego ataku zdobyli bramkę - do siatki trafił Piotr Krępa. Szczęście kaliszan nie było długie, ponieważ w kolejnej akcji wyrównał Zoltan Szita. Kolejna okazja MKS Kalisz i kolejna bramka Krępy, natomiast po stronie Nafciarzy nieudana próba doprowadzenia do remisu i po trafieniu gospodarzy Wiślacy przegrywali dwoma bramkami. Szansę na odrobienie strat z lewego skrzydła miał Mikołaj Czapliński, lecz trafił w poprzeczkę. Drugie trafienie zanotował dopiero Krzysztof Komarzewski w 8. minucie. Początek był bardzo nerwowy i słaby w ataku, dlatego po dziesięciu minutach remisowaliśmy 4:4. Nafciarze na pierwsze prowadzenie wyszli natomiast w 14. minucie po bramce Dawida Fernandeza, a drugą karę w tym spotkaniu otrzymali gospodarze - na ławkę powędrował Michał Drej, a po chwili mogli powiększyć przewagę, bo fatalnie w ataku spisywali się gospodarze, ale Mirzad Terzić zmarnował doskonałą okazję i po kwadransie gry prowadziliśmy 6:5.

Prowadzenie bez stempla

Sztuka podwyższenia prowadzenia udała się dopiero Nafciarzom za trzecim razem. Wcześniej po raz kolejny daliśmy miejscowym szansę do skutecznej interwencji i trzymania bezpiecznego wyniku poprzez zmarnowany rzut. Ich nieporadność w ataku była jednak dużo większa od naszej i nie chodzi nawet o skuteczność rzutów. Kaliszanie gubili piłkę w prostych sytuacjach, pozwalając nam na szybkie ataki, dlatego też o czas poprosił Paweł Noch. Wydawało się, że przerwa przyniesie skutki, bo udało się naszym rywalom osiągnąć rzut karny, lecz rzut z siedmiu metrów zmarnował Bartłomiej Tomczak, a w zamian z kolei bramkę z dystansu rzucił Sergei Kosorotov i prowadziliśmy trzema trafieniami. Dopiero wtedy golem odpowiedzieli miejscowi - na 6:8 rzucił Stanisław Makowiejew. MKS mógł odrobić jeszcze jedno trafienie po naszym błędzie w ofensywie, lecz dobrze spisał się w bramce Adam Morawski, a Dmitrij Żytnikow zaraz skarcił nieskuteczność rywali przywracając nam trzy bramki prowadzenia. Różnica 2-3 bramek utrzymywała się przez dłuższy czas głównie za sprawą nieskuteczności po obu stronach boiska. W tym czasie Rosjanie w naszym składzie dorzucili po jednym trafieniu i w 27. minucie prowadziliśmy 11:9. Wtedy to dorzuciliśmy dwie bramki z rzędu, a konkretniej zrobił to Michał Daszek, pierwszy raz wyprowadzając nas na czterobramkowe prowadzenie, ale zaraz w łatwy sposób oddaliśmy te dwa trafienia i ostatecznie na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 13:11.

Nafciarze mocni po przerwie

Druga połowa rozpoczęła się od serii celnych rzutów Nafciarzy. Bramki zdobywali Abel Serdio, Zoltan Szita i Lovro Mihić i już po trzech minutach prowadziliśmy 16:11. Mogliśmy nawet dorzucić czwarte trafienie, ale nasz kołowy przekroczył linię pola karnego. Kaliszanie ponownie nie radzili sobie w ataku, lecz przyszło im grać w przewadze, bo karę otrzymał Daszek. Nic to jednak nie dało. Gospodarze znów stracili piłkę i gola zdobył Przemysław Krajewski, doprowadzając do czasu na żądanie dla MKS-u. Tym razem czas przyniósł skutek i po pięciu minutach miejscowi zanotowali pierwsze trafienie w tej połowie, ale zaraz odpowiedział Żytnikow. W następnej akcji rzut z siedmiu metrów Krępy odbił "Loczek", lecz nie powiększyliśmy przewagi z powodu ponownego przekroczenia linii pola karnego. Kolejna udana interwencja naszego bramkarza przyniosła już skutek i powiększenie przewagi, jednak tym razem i gospodarze zdołali prędko odpowiedzieć, w efekcie czego w 39. minucie mieliśmy na tablicy wyników rezultat 13:19 na naszą korzyść. Po chwili ponownie "siódemkę" obronił broniący w tej połowie jak w transie Morawski, ale sędziowie postanowili odgwizdać powtórzenie rzutu karnego i ukarać Terzicia karą dwóch minut, ponieważ nasz zawodnik za szybko wszedł w pole dziewięciu metrów. Tym razem Mateusz Kus pokonał naszego goalkeepera. Kaliszanie przez moment zaczęli nawet odrabiać bramki i zmniejszyli straty z siedmiu do pięciu trafień, lecz bramka Daszka zakończyła kwadrans gry w drugiej części, po którym prowadziliśmy 22:16.

Wysoka wygrana Wisły!

Nafciarze przez kolejne minuty trzymali bezpieczną przewagę kilku trafień, prowadząc sześcioma-siedmioma trafieniami, a w 51. minucie pierwszy raz odskoczyliśmy na osiem bramek. W poprzeczkę trafili nasi przeciwnicy, a po szybkim ataku z dystansu rzucił Daszek, podwyższając wynik na 27:19. To przełamanie już na dobre rozbiło gospodarzy, którzy nie dość, że nie najlepiej radzili sobie w ataku, to zostawiali coraz więcej miejsca w defensywie. Przyniosło to kolejną bramkę dla naszego zespołu, a jej strzelcem był Kosorotov. Nawet jeśli nasi zawodnicy gubili piłkę w ataku, to zaraz nadrabiali to dobrą postawą w defensywie i, koniec końców, dorzucali bramki, nie pozwalając rywalom zbliżyć się do siebie. Kaliszanom nie pomagała nawet gra w przewadze. Pięć minut przed końcem Kacper Adamski zdobył nawet dwie bramki z rzędu, lecz po chwili odpowiedział nasz rosyjski rozgrywający i prowadziliśmy 31:23, co oznaczało, że wynik meczu był już przesądzony. Ostatecznie mecz zakończył się wysokim zwycięstwem niebiesko-biało-niebieskich, którzy wygrali 33:24.

Po dwóch wyjazdowych spotkaniach Nafciarze mogą wrócić do Płocka, bo we wtorek w Orlen Arenie czeka ich rywalizacja w ramach Ligi Europejskiej. 30 listopada zagramy z hiszpańskim CD Bidasoa. Początek meczu o 18:45.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto