Gdzie leży przyczyna marazmu Wisły Płock?

TRENER
Libor Pala trafił do Płocka we wrześniu 2011 roku. Co ma w swoim CV czeski trener? Kilka klubów, tylko jakoś sukcesów brak. Odnosił je tylko jako szkoleniowiec młodzieży. Wraz z juniorami Banika Ostrava (z Milanem Barosem i Markiem Jankulovskim w składzie) sięgnął po mistrzostwo kraju. W seniorskiej piłce jednak ojczyzny nie zawojował. Do Polski trafił w 2002 roku. Na początku był asystentem Vernera Licki w Polonii Warszawa. Następnie objął już samodzielnie drużynę Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Następnie trafił do Lecha Poznań. Z „kolejorzem” jednak szło mu kiepsko i został zwolniony. Kibice przy Bułgarskiej pożegnali go białymi chusteczkami i niewybrednymi okrzykami. Na niecałe dwa miesiące zakotwiczył w Ruchu Wysokie Mazowieckie. Wrócił do Czech, gdzie pełnił rolę działacza w Baniku.

Pod koniec 2006 roku wyjechał do Brazylii, gdzie przyglądał się kandydatom do gry w Pogoni Szczecin (pamiętny brazylijski zaciąg Antoniego Ptaka). W grudniu objął drużynę „portowców”, ale już w marcu 2007 roku pożegnał się ze stanowiskiem z powodu… słabych wyników. Kolejnymi przystankami szkoleniowca był II-ligowy Banik, Świt i występująca w Młodej Ekstraklasie Polonia. Pali nie można więc nazwać trenerskim cudotwórcą. José Mourinho to nigdy nie był i raczej nie będzie.

Czytaj także: Koniec złudzeń - Wisła Płock leci do II ligi [BRAMKI, ZDJĘCIA]

PIŁKARZE
„Tak krawiec kraje, jak mu materii staje” – jawną niesprawiedliwością byłoby obarczanie całą winą czeskiego trenera. Kadra Wisły Płock w tym sezonie nie powalała na kolana. Poza kilkoma wyróżniającymi się zawodnikami (Kamil Biliński, Ricardinho) „nafciarze” nie mieli kim straszyć. Zagraniczni piłkarze, którzy w większości przypadków nie gwarantowali wzrostu jakości, kilku wychowanków… to zdecydowanie za mało, by bić się o czołowe lokaty. Jak najbardziej popierać trzeba wprowadzanie do zespołu młodych piłkarzy, dla których gra dla Wisły będzie zaszczytem. Muszą oni jednak mieć się od kogo uczyć. Owszem, w drużynie jest kilku doświadczonych graczy, jak Piotr Petasz czy Ariel Jakubowski. Ale widocznie nie sprawdzili się w roli mentorów. Trzeba sobie zadać jednak ważne pytanie: czy przez szatnię powinien przejść huragan i w II lidze powinna grać zupełnie inna kadra, czy jednak nie ma sensu robić rewolucji i wymienić trzeba najwyżej kilka ogniw?

Czytaj także: Prezydent, radni i kibice debatowali nad przyszłością Wisły Płock

ATMOSFERA WOKÓŁ KLUBU
A może tu leży przyczyna? Co prawda nie siedzimy w szatni piłkarzy i dyrektorskich gabinetach, ale można zaryzykować tezę, że atmosfera wśród klubu jest co najmniej gęsta. Właścicielem Wisły jest miasto. To sprawia, że do kasy klubu trafiają publiczne pieniądze. A nie każdy płocczanin życzy sobie wspierać piłkę nożną. Ostatnio odbyła się debata, czy miasto nadal powinno pompować pieniądze w nieprzynoszący zysków klub. Z dużą dozą prawdopodobieństwa zbawienne dla Wisły mogłoby być przejęcie jej przez prywatną firmę. Nowy właściciel traktowałby klub jak normalne przedsiębiorstwo, które musi na siebie zarabiać i wyglądać profesjonalnie. Może wtedy byłoby łatwiej o sponsorów. Więcej sponsorów to więcej pieniędzy, a to oznacza lepszych zawodników. Kto jednak zechce kupić klub grający w trzeciej klasie rozgrywkowej? Na pewno żaden gigant. Niestety wygrzebanie się z II-ligowego bagienka może być bardzo trudne. Oby się nie okazało, że koszmar pod tytułem „II liga” będzie nam się śnił przez kilka najbliższych sezonów.

A jak Wy uważacie? Gdzie należy szukać przyczyn tak słabej postawy Wisły w tym sezonie i spadku do II ligi? Zapraszamy do komentowania i głosowania w naszej sondzie!

Codziennie najświeższe informacje z Płocka na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!