Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Raków Częstochowa - Wisła Płock. Nafciarze przegrywają w Częstochowie. Trzecia porażka z rzędu

Damian Kelman
Damian Kelman
plock.naszemiasto.pl
W spotkaniu 23. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock mierzyła się na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. Po kolejnym słabym występie przegraliśmy 0:2 (0:1), a najlepszym zawodnikiem Nafciarzy ponownie był Krzysztof Kamiński, który po raz drugi w tej rundzie obronił rzut karny.

Raków Częstochowa 2-0 Wisła Płock

Vadislavs Gutkovskis 32', Mateusz Wdowiak 59'

Skład Wisły: 1. Krzysztof Kamiński - 2. Damian Michalski (35', 25. Jakub Rzeźniczak), 94. Dušan Lagator (77', 21. Igor Drapiński), 3. Milan Obradović - 32. Fryderyk Gerbowski, 14. Mateusz Szwoch, 92. Dominik Furman (62', 6. Damian Rasak), 23. Filip Lesniak (62', 8. Patryk Tuszyński), 77. Piotr Tomasik - 10. Rafał Wolski (77', 24. Marko Kolar), 20. Łukasz Sekulski.

Żółte kartki: Fran Tudor, Tomáš Petrášel, Jakub Arak - Rafał Wolski, Dušan Lagator, Dominik Furman.

Tak jak zakładaliśmy, trener Maciej Bartoszek zdecydował się na zmianę ustawienia na to spotkanie oraz dokonał kilku zmian personalnych. Mecz obie drużyny zaczęły odważnie, ale to Raków miał pierwszą okazję w 3. minucie. Po dośrodkowaniu z prawej strony napastnik miejscowych nie trafił czysto w piłkę i ostatecznie ta znalazła się w rękach Kamińskiego. Kolejne minuty były spokojne, ale wyraźnie pokazały, że to częstochowianie chcieli być stroną wiodącą i prowadzącą grę. Nafciarze natomiast nastawiali się na kontrataki, chociaż nie byli w stanie za wiele zrobić i gra toczyła się na naszej połowie. Niespodziewanie w 13. minucie to Raków wyszedł z kontrą. Prostopadłą piłkę otrzymał Vadislavs Gutkovskis, ale został zatrzymany przez Kamińskiego. Nie oznaczało to jednak końca akcji. Gospodarze zaraz wrzucili piłkę prosto na głowę Iviego Lópeza i znów doskonale spisał się nasz goalkeeper.

Pierwszy strzał Nafciarzy w światło bramki przyszedł w 19. minucie po dośrodkowanie ze stojącej piłki z prawej strefy pola karnego przez Dominika Furmana, ale uderzenie głową nie sprawiło żadnych kłopotów bramkarzowi gospodarzy. Chwilę później przejęliśmy piłkę w środkowej strefie i popędziliśmy pod pole karne rywali, a na strzał z dystansu zdecydował się Furman, lecz futbolówka poszybowała nad poprzeczką i znów oglądaliśmy spokojniejszy okres gry z przewagą "Medalików". Na akcję czekaliśmy do 32. minuty. Prawą stroną w pole karne wdarł się Giánnis Papanikoláou i dośrodkował wzdłuż bramki do Gutkovskisa, który nie miał problemów z wpakowaniem piłki do pustej bramki, tym samym wyprowadzając miejscowych na prowadzenie 1:0 Jak się okazało w przeciągu kilku minut Wisła straciła nie tylko bramkę, ale również zawodnika, bo boisko przedwcześnie z powodu kontuzji opuścić musiał Damian Michalski. Wisła nie zareagowała dobrze na stratę bramki i mecz dalej toczył się pod dyktando Rakowa, jednak nie przyniosło to nic konkretnego. W 44. minucie udało się nam jednak dojść w pole karne i do piłki dopadli Lagator z Sekulskim, przeszkadzając sobie chyba odrobinę, w efekcie czego zyskaliśmy tylko rzut rożny, po którym oddaliśmy niecelny strzał głową. Do końca połowy nie wydarzyło się nic więcej, mimo doliczonych dwóch minut i stałych fragmentów dla Wisły. Do szatni zeszliśmy z jednobramkową stratą. Wydawało się, że planem Nafciarzy na to spotkanie było przede wszystkim nie strać bramki, co przez długą część połowy wychodziło bardzo dobrze, ale jednak Raków potrafił raz na jakiś czas stworzyć sobie okazję i jedną z nich wykorzystał. Niebiesko-biało-niebiescy natomiast ponownie mieli ogromne problemy z konstruowaniem składnych akcji w ofensywie i opieraliśmy się głównie na wrzutkach ze stałych fragmentów.

Druga połowa zaczęła się spokojnie, ale tym razem to my zaatakowaliśmy pierwsi, a konkretniej zrobił to Łukasz Sekulski, który uderzył z około 16 metrów, jednak trafił prosto w środek bramki. Gdy wydawało się, że dobrze weszliśmy w tę część meczu, niespodziewanie sprowokowaliśmy rzut karny po kolejnej w tej rundzie głupiej ręce w polu karnym. Do piłki w 52. minucie podszedł Ivi López, ale Kamiński po raz kolejny doskonale odczytał zamiary strzelca i obronił "jedenastkę", podtrzymując zespół "przy życiu". Niestety było to chwilowe. Nie potrafiliśmy się odnaleźć i Raków atakował dalej. W 59. minucie wrzutka poleciała około 14 metra, a tam głową piłkę trafił Mateusz Wdowiak. Ta odbiła się jeszcze od naszego obrońcy i poleciała w przeciwny róg, czym kompletnie zmyliła goalkeepera, który zdążył rzucić się w drugą stronę. Przegrywaliśmy zatem 0:2 i mieliśmy pół godziny na odrobienie strat.

Minuty jednak mijały, a my ponownie nie potrafiliśmy zrobić niczego konstruktywnego, pozwalając jednocześnie częstochowianom siedzieć na naszej połowie, doprowadzając do kolejnych, mniej lub bardziej, groźnych sytuacji. Taką mieli chociażby w 71. minucie, kiedy po rzucie rożnym piłka trafiła wprost na głowę Tomáš Petráška, ale defensor miejscowych nieczysto uderzył. Nic się nie zmieniało z upływem minut, mimo kolejnych zmian Macieja Bartoszka. Nie zrobiliśmy praktycznie nic, by chociaż zdobyć jedną bramkę w tym spotkaniu. W ostatnich minutach, co prawda, weszliśmy na połowę gospodarzy, jednak kończyło się na stałych fragmentach w bezpiecznej odległości od bramki, a same wrzutki nie trafiały do celu. Ostatecznie zatem przegraliśmy 0:2 i była to porażka, jak wszystkie ostatnio, bardzo zasłużona.

To już trzecia porażka z rzędu, co oznacza, że za tydzień czeka nas bardzo ważne spotkanie, które może jeszcze więcej wyjaśnić. Do Płocka przyjedzie Górnik Łęczna, który z pewnością nam nie odpuścić, ponieważ do końca sezonu będzie toczył walkę o utrzymanie. To spotkanie odbędzie się w niedziele, 6 marca, o godzinie 12:30.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto