MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wisły Płock dawnych wspomnień czar (cz. II)

Daniel Świerżewski
W ciągu 65 lat istnienia, klub piłkarski z Płocka wielokrotnie zmieniał nazwę. Zaczęło się od Elektryczności Płock, przez Ogniwo po Spartę. W 1963 roku po raz pierwszy pojawiła się nazwa ZKS Wisła. Na początku lat 90., kiedy w klub zaczął inwestować przemysł rafineryjny, kibice musieli przyzwyczaić się do kibicowania Petrochemii, Petro aż wreszcie Orlenowi Płock. Zwłaszcza ta ostatnia nazwa nie przypadła im do gustu zwarzywszy na fakt, że wraz ze zmianą nazwy przyszły także nowe barwy. Ku wielkiej radości wszystkich sympatyków płockiego futbolu, twór pod nazwą „Orlen Płock” przetrwał tylko dwa lata. W 2002 roku klub ponownie przyjął nazwę Wisła, a na koszulkach znów królowały kolory niebieski i biały. Co działo się z klubem przez ten czas? Czy minione 10 lat można uznać za udane, czy jednak był to czas posuchy?

Sezon 2004/2005
Sezon, w którym rozgrywki ligowe oficjalnie nazywały się Idea Ekstraklasa, zakończyły się kolejnym małym progresem jeśli chodzi o pozycję Wisły w tabeli. „Nafciarze” tym razem uplasowali się na 4. miejscu. W tym sezonie zabrakło meczów bogatych w dramaturgię, które na długo zapadłyby w pamięci kibiców. Sukcesami z pewnością były natomiast remisy z Wisłą Kraków i Legią Warszawa oraz wygrana nad Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Zdarzały się jednak także wpadki, jak np. dwa bezbramkowe remisy z GKS-em Katowice, który ostatecznie zajął ostatnie miejsce w tabeli. Wisła ponownie częściej punktowała na własnym boisku, a na pierwszoplanową postać znów wyrósł Ireneusz Jeleń, który zdobył w sezonie 12 goli. Wiele z nich było szalenie ważnych, decydujących o zdobyczach punktowych. Można nawet zaryzykować tezę, że drużyna była zbyt uzależniona od „Jelonka”, który strzelił 1/3 wszystkich goli. W całym sezonie „nafciarze” zdobyli 35 bramek, co nie jest osiągnięciem powalającym na kolana. Wysokie miejsce było efektem tego, że stracili ich jeszcze mniej, bo 30, aż 11-krotnie kończąc mecz na zero z tyłu.

W tym sezonie zmieniona została formuła rozgrywek o Puchar Polski. W rundzie wstępnej wystąpiło 16 finalistów wojewódzkich PP. Drużyny zostały na drodze losowania połączone w pary, które rozegrały ze sobą jeden mecz. W pierwszej rundzie wzięło więc udział ośmiu finalistów i 16 zdobywców Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim, a także 16 drużyn z II ligi sezonu 2003/2004 i cztery kluby ekstraklasy, które na zakończenie sezonu 2003/2004 zajęły miejsca 11-14. Zespoły z I i II ligi zostały rozstawione, pozostałe były do nich dolosowane. Zwycięzcy meczów awansowali do kolejnej rudny. Tam dołączyły do nich drużyny z miejsc 1-10. sezonu 2003/2004 ekstraklasy. 32 zespoły zostały podzielone na osiem grup i grały ze sobą po dwa mecze. Z każdej grupy awans wywalczyły dwie najlepsze ekipy. Wisła Płock znalazła się w Grupie 5 wraz z Odrą Wodzisław, Łódzkim Klubem Sportowym i Kujawiakiem Włocławek. „Nafciarze” pewnie zajęli w niej 1. miejsce remisując tylko dwa mecze z ekipą z Wodzisławia. W 1/8 finału los skojarzył Wisłę z GKS-em Bełchatów, który również okazał się dość łatwą przeszkodą. Zwycięstwa 1:0 i 3:1 dały płocczanom pewny awans. Niestety przygoda w Pucharze Polski zakończyła się na ćwierćfinale, w którym lepsze okazało się Zagłębie Lubin, późniejszy finalista. Ta formuła Pucharu Polski zakładała, że do Pucharu UEFA awansuje tylko zdobywca trofeum. Tym okazała się Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, która sezon ligowy zakończyła na 2. miejscu. Tym samym do europejskich pucharów nie awansował finalista (Zagłębie), tylko 4. w tabeli Wisła Płock.

Czytaj także: Wisły Płock dawnych wspomnień czar (cz. I)

Sezon 2005/2006
Kolejne rozgrywki były wyjątkowe z dwóch powodów. Po pierwsze Wisła sięgnęła w nim po Puchar Polski, a po drugie był to ostatni sezon w Płocku Ireneusza Jelenia. Tym razem na ławce trenerskiej zasiadał już nie Mirosław Jabłoński, a Josef Csaplar. Rozgrywki, tym razem pod szyldem Orange Ekstraklasa, okazały się średnio udane w wykonaniu „nafciarzy”. Oprócz spodziewanych porażek z Wisłą Kraków czy Legią, przytrafiały się takie wpadki, jak dwa remisy z Arką Gdynia, porażka z Górnikiem Łęczna, Górnikiem Zabrze czy Lechem Poznań, który po tym sezonie opuścił szereg pierwszoligowców. Ostatecznie płocczanie zajęli 11. miejsce w tabeli z dość bezpieczną przewagą nad strefą spadkową. Nie zmienia to faktu, że po zajęciu 4. miejsca rok temu apetyty w Płocku były dużo większe. Na pewno więcej spodziewano się po „Jelonku”, który zdobył tym razem siedem bramek. Dużo gorzej spisywała się również defensywa. „Nafciarze” dali sobie wbić 45 goli przy 30 zdobytych.
Także w rozgrywkach o Pucharze UEFA można było liczyć na nieco dłuższą przygodę. Niestety już na samym początku przeszkodą nie do pokonania okazał się Grasshoppers Zurych.
Na pewno dużą pociechą była postawa „nafciarzy” w rozgrywkach Pucharu Polski. Podopieczni Josefa Csaplara pokonali kolejno Wartę Sieradz, Podbeskidzie Bielsko-Biała i rezerwy Zawiszy Bydgoszcz. W półfinale na drodze Wisły stanął Lech Poznań. Tutaj płocczanom dopisało dużo szczęścia. W pierwszym meczu, rozgrywanym na stadionie Polonii Warszawa padł bezbramkowy remis, a w rewanżu w Poznnaiu decydujące okazało się samobójcze trafienie Zbigniewa Zakrzewskiego. W meczu finałowym naprzeciw „nafciarzy” stanęło Zagłębie Lubin. Po zwycięstwach 3:2 i 3:1 Wisła Płock sięgnęła po Puchar Polski. Mecz obejrzała rekordowa liczba widzów. Tego dnia na stadionie przy ul. Łukasiewicza zgromadziło się ponad 8000 kibiców. Na żadnym meczu ligowym piłkarzy Wisły nie wspierała tak liczna rzesza fanów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto