Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KPR Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock. Niezagrożona wygrana Nafciarzy

Damian Kelman
Damian Kelman
Wiktor Gumiński
W meczu inaugurującym 9. serię PGNiG Superligi Orlen Wisła Płock wygrała 29:22 na wyjeździe z KPR Gwardią Opole, już do przerwy prowadząc 18:10. Teraz przed Nafciarzami bardzo ważne spotkanie, bo we wtorek zagramy z Füchse Berlin

Wyrównany początek Gwardii z Wisłą

Spotkanie rozpoczęło się od niecelnego rzutu z dystansu zawodników gospodarzy. Następnie łatwo straciliśmy piłkę w ataku i premierowe trafienie, po szybkiej kontrze, zanotował Maciej Fabianowicz, wyprowadzając opolan na prowadzenie. Nafciarze odpowiedzieli jednak już w następnej akcji za sprawą rzutu Niko Mindegi. Następnie oba kluby bardzo szybko dorzuciły po kolejne dwie bramki i w 4. minucie było 3:3. Dla Gwardii rzucił dwukrotnie Łukasz Kucharczyk, a dla Wisły Krzysztof Komarzewski i Leon Šušnja, który to w obronie zaraz po trafieniu sfaulował tak, że sędziowie wysłali go na ławkę kar. Nasza gra w osłabieniu w ogóle nie wpłynęła na przebieg gry. Oba zespoły dorzuciły po bramce i zmarnowały po jednej sytuacji. Wówczas kolejną karę otrzymali niebiesko-biało-niebiescy. Tym razem na ławkę udał się Zoltán Szita, ale znów nie wpłynęło to na żadną ze stron, w efekcie czego w 9. minucie mieliśmy wynik 6:6. Chwilę później natomiast wyszliśmy na pierwsze prowadzenie. Grając już w pełnym składzie, przejęliśmy piłkę, a kontrę na bramkę zamienił Komarzewski, a po kolejnym błędzie miejscowych i wykluczeniu jednego z ich zawodników, zwiększyliśmy je do dwóch bramek, prowadząc w 11. minucie 8:6.

Nafciarze trzymali przewagę

Opolanie zdecydowanie stanęli po udanym początku i popełnili kolejny błąd, co skrupulatnie wykorzystaliśmy, dorzucając kolejne dwie bramki. Na tablicy wyników było 6:10 i trener Rafał Kuptel poprosił o czas dla swojej drużyny, który nie przyniósł korzystnych skutków. Powoli w bramce rozkręcał się Adam Morawski. Gospodarzy próbował też ratować Adam Malcher, ale w 15. minucie było 11:6 dla naszych szczypiornistów. Dopiero wtedy rzut Fabianowicza przerwał siedmionutowy zastój Gwardii, ale zaraz miejscowi otrzymali kolejną karę, a bramkę dla Nafciarzy dorzucił Szita. Dopiero w tym momencie zawodnikom Xaviego Sabate zdarzył się pierwszy mały przestój w ofensywie, ale tak naprawdę nie przełożyło się to na nic więcej, niż odrobienie jednej bramki straty przez gwardzistów. W 21. minucie było zatem 10:14.

Odjazd Wiślaków

Wiślakom znów przyszło grać w osłabieniu po karze dla Mirsada Terzicia, ale skutecznie interweniował "Loczek". Tym samym odwdzięczył się Malcher, a w kolejnej obronnej akcji na ławkę wyleciał Abel Serdio i musieliśmy przez chwilę grać czwórką w polu. Na nasze szczęście w pierwszej akcji fatalnie ze skrzydła pomylił się prawoskrzydłowy z Opola. Na boisko wrócił jeden z wykluczonych, a bramkę z drugiej linii zdobył Michał Daszek i mieliśmy ponownie pięć bramek przewagi, a jako następny do protokołu wpisał się Adam Morawski, który wykorzystał fakt, że gospodarze wycofali bramkarza i po faulu w ataku wrzucił piłkę do pustej bramki, tym samym powiększając jeszcze bardziej naszą przewagę. Pogubieni gospodarze, znów grający w osłabieniu przez błąd zmiany, znów stracili piłkę w ofensywie, ale tym razem dobrą okazję zmarnował Przemysław Krajewski. Swoje zrobił jednak Morawski, a po kontrze Lovro Mihić wyprowadził nas na siedem oczek więcej. W końcówce miejscowi posypali się całkowicie, nie potrafiąc zupełnie niczego stworzyć w ataku. My natomiast zmarnowaliśmy jeszcze rzut karny, którego nie wykorzystał Sergei Kosorotov, ale ostatecznie schodziliśmy do szatni wygrywając 18:10. Była to bardzo twarda połowa, o czym świadczy dziewięć kar. Wisła pokazała się z dobrej strony głównie w ofensywie, ale i swoje zrobiliśmy też w obronie, wymuszając sporo błędów przeciwników.

Nieudane wznowienie Wisły

Drugą część gry zaczęliśmy najpierw od nieskutecznego rzutu Daszka, a następnie przekroczenia linii pola karnego. W efekcie czego pierwszy gol w tej połowie padł dopiero w 33. minucie, a jego autorem był Maciej Zarzycki. Po chwili Malcher ponownie dobrze spisał się w bramce miejscowych, a trafienie Kucharczyka zmniejszyło ich stratę do sześciu bramek. Były bramkarz reprezentacji rozkręcał się coraz bardziej. Drugą karę otrzymał Terzić, a po wykorzystaniu karnego przez Patryka Mauera na tablicy wyników było już 13:18. Nafciarze przełamali się dopiero w 37. minucie za sprawą rzutu Szity, ale miejscowi odpowiedzieli w mgnieniu oka. To zdecydowanie było bardzo nieudane dziesięć minut naszych zawodników. W 40. minucie goście doszli nas do czterech trafień, przegrywając 16:20.

Zaczęli grać swoje

Dopiero wtedy Nafciarze zanotowali pierwszy zryw w tej części, notując dwa trafienia z rzędu. Mogli dołożyć kolejne, ale raz jeszcze naszych graczy powstrzymał Malcher. Goalkeeper dokonał tego raz jeszcze, ale przestój przytrafił się jego kolegom z pola i w końcu nasi gracze dopięli swego. Trafienie Węgra przywróciło nam siedmiobramkowe prowadzenie - 23:16. Gwardia zmarnowała również kolejną szansę przez stracenie piłki, a Wisła zyskała rzut karny i wykluczenie dla rywala. To nie był jednak dzień naszych egzekutorów "siódemek". Tym razem Krajewski ustrzelił poprzeczkę. W następnej akcji jednak udało się zaliczyć trafienie. Kolejny przechwyt w obronie i rzut do pustej bramki zaliczył Komarzewski. Kilkanaście sekund później powtórzył to Szita i na kwadrans przed końcem meczu prowadziliśmy 25:16. Miejscowi przełamali się dopiero trzy minuty później, lecz wcześniej zdążyliśmy dołożyć jeszcze jedną bramkę.

Niezagrożona wygrana Wisły

Wynik meczu był przesądzony i w ostatnich dziesięciu minutach Nafciarze nieco spuścili z tonu, cały czas jednak wysoko wygrywając. W 53. minucie Paweł Kowalski zmniejszył stratę opolan do ośmiu bramek. Następna bramka padła dopiero 120 sekund później, gdy w końcu skutecznie wyegzekwowaliśmy rzut z siedmiu metrów. Gwardziści w końcówce mieli swoje okazje, by zmniejszyć straty, lecz ostatecznie wygraliśmy siedmioma trafieniami 29:22.

Mimo słabszych dziesięciu minut po przerwie, Nafciarze byli zdecydowanie lepszym zespołem i zasłużenie wysoko wygrali. Teraz jednak przed nami dużo trudniejszy mecz i bardziej wymagający rywal. Już we wtorek do płocka przyjedzie niemiecki Füchse Berlin, z którym będziemy rywalizować w ramach fazy grupowej Ligi Europejskiej. Początek spotkania o 20:45.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto