MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Orlen Wisła Płock - HT Tatran Prešov. Nafciarze wygrywają ze Słowakami, a kibice "pozdrawiają" Władimira Putina

Damian Kelman
Damian Kelman
plock.naszemiasto.pl
W ramach 9. kolejki Ligi Europejskiej Orlen Wisła Płock mierzyła się w Orlen Arenie z HT Tatran Prešov. Przed spotkanie klub zorganizował zbiórkę darów w ramach pomocy Ukrainie, a kibice podczas meczu kilkukrotnie wyrażali swoje zdanie i niezadowolenie wobec głowy państwa Rosji. Sam mecz, mimo niezbyt wysokiej wygranej i niekorzystnego wyniku do przerwy, toczył się w drugiej połowie pod dyktando Nafciarzy, którzy wygrali 33:29 (15:16).

Niemrawy początek

Przed meczem klub zorganizował akcję zbierania darów dla potrzebujących Ukraińców, którzy stali się ofiarą rosyjskiego agresora, a w trakcie gry kibice kilkukrotnie wyrażali swoje zdanie na temat przywódcy Rosji. W Orlen Arenie zawisły również transparenty o treści "Stop Wojnie" oraz pojawiły się ukraińskie flagi. Samo spotkanie natomiast w ataku rozpoczęli przyjezdni i od razu wywalczyli sobie rzut karny. Do piłki podszedł Oliver Rabek i w drugie tempo zdobył premierowe trafienie. Odpowiedzią Nafciarzy była akcja z wyprowadzeniem Sergeia Kosorotova, ale bardzo szybko drugie trafienie zanotowali goście. My równie błyskawicznie przeprowadziliśmy kolejny atak i po dwóch minutach gry było 2:2. Słowacy byli bezbłędni na początku spotkania i zaraz wykorzystali kolejną okazję. Wisła nie pozostawała dłużna - wywalczyła karnego, którego na swoją drugą bramkę zamienił Rosjanin. Gdy wydawało się, że w następnej sytuacji wreszcie skutecznie interweniował "Loczek", sędziowie odgwizdali rzut karny, a na ławkę kar powędrował Zoltán Szita. Rabek nie pomylił się z siódmego metra i znów przegrywaliśmy jedną bramką. Ostatecznie to my pierwsi nie wykorzystaliśmy swojej akcji ofensywnej, a konkretniej przez bramkarza powstrzymany został Dima Żytnikow. Tatran natomiast nie mylił się cały czas i po wejściu z prawego rozegrania odskoczył na 3:5, ale zaraz znów skutecznym wykorzystaniem karnego popisał się Kosorotov. Raz jeszcze szybko odpowiedzieli goście, a po naszej stronie pomylił się Lovro Mihić i zaraz traciliśmy już trzy "oczka", a Xavi Sabate w 8. minucie zdecydował się wziąć czas - 4:7. Czas nie przyniósł korzyści - Nafciarze znów pomylili się w ataku, ale wreszcie w bramce skutecznie interweniował Adam Morawski. Niestety, nasz przestój się przedłużał a sędziowie odgwizdali błąd w ofensywie. Całe szczęście udało nam się zagrać mocniej w defensywie, czego skutkiem było przejęcie piłki i bramka Michała Daszka po kontrataku. Następnie obie drużyny dorzuciły po dwa trafienia, których autorami dla Wisły byli Żytnikow i Tin Lučin. Dopiero wówczas udało nam się wymusić na rywalach faul w ataku i po bramce Mihicia złapaliśmy kontakt.

Po kwadransie gry przegrywaliśmy zatem jedną bramkę, ale po chwili mogliśmy już remisować, jednakże kontratak zmarnował Przemysław Krajewski. W następnej akcji dopięliśmy już swego. Udana obrona Loczka i bramka z szybkiego ataku Mihicia pozwoliły nam doprowadzić do wyniku 9:9, który po chwili przełamali Słowacy. Lučin z kolei trochę pospieszył się w ataku, rzucając z nieprzygotowanej pozycji prosto w bramkarza, co sprawiło, że bardzo szybko goście wrócili do dwubramkowego prowadzenia po trafieniu Marko Davidovicia. Następnie błyskawicznie odpowiedział Szita, a do tego Węgier był faulowany i przez dwie minuty mogliśmy grać w przewadze jednego zawodnika. Wykorzystaliśmy to w najlepszy z możliwych sposobów - zmusiliśmy rywali do oddania niecelnego rzutu, a po szybkim wznowieniu do remisu doprowadził Daszek i w 20. minucie o czas poprosił trener Tatrana - 11:11. Przerwa nie pomogła jego podopiecznym. Znów zagraliśmy dobrze obroną, a piłkę otrzymał Daszek, który zdecydował się na lob do bramki. Goalkeeper nie zdążył wrócić i wyszliśmy pierwszy raz na prowadzenie. Dopiero wtedy, po trzech naszych golach z rzędu, odpowiedzieli Słowacy i znów mieliśmy remis. 13. bramkę dla Wisły zanotował David Fernández, jednak wcześniej jeszcze Marcos Vinicios Colodeti obronił rzut Szity, a goście zgubili piłkę w ataku. W kolejnej swojej próbie z kolei popełnili faul ofensywny i w 25. minucie wyszliśmy na dwubramkowe prowadzenie - 14:12 po bramce Kosorotova z karnego. Tatran, w dość szarpanej i długiej akcji, zdołał ponownie dojść nas na jedno "oczko", a w ataku przez bramkarza został zatrzymany Fernandez i po kilku chwilach ponownie mieliśmy remis w Orlen Arenie. Nafciarze ponownie złapali przestój, co pozwoliło gościom nawet wyjść na ponowne prowadzenie po bardzo ładnej akcji i wrzutce w pole karne. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo, bo szybko odpowiedzieliśmy bramką Jana Jurecicia. W ostatnich 30 sekundach przyjezdni mieli jeszcze rzut karny, który ponownie zamienili na bramkę, a Szita zdecydował się na rzut z dystansu i został powstrzymany przez bramkarza, co sprawiło, że do szatni schodziliśmy, nieoczekiwanie przegrywając 15:16. Była to bardzo niemrawa połowa w wykonaniu naszych szczypiornistów, którzy często gubili piłkę albo pozwalali rywalom na łatwe bramki. Pokazaliśmy jednak momentami, że jesteśmy w stanie się "spiąć" i dyktować warunki, także trzeba było mieć nadzieję, że w drugiej części częściej będziemy oglądać właśnie takie obrazki, a Wisła szybko odskoczy na kilka bramek i będzie kontrolować przebieg spotkania. Nerwowa końcówka zdecydowanie nie była nam potrzebna.

Nafciarze drugą połowę rozpoczęli od długiej i trochę trudnej akcji w ataku, ale ostatecznie zryw Kosorotova sprawił, że mieliśmy rzut karny, który wykorzystał sam poszkodowany. Przyjezdni natomiast rozpoczęli od straty piłki w ataku, czego skutkiem była bramka Żytnikowa i nasz powrót na prowadzenie. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz Słowacy doprowadzili do remisu, a zrobił Rabek ładną wkrętką. Wiślacy odpowiedzieli równie szybko, a do siatki trafił Jurecić, ale zaraz też bramkę odnotowali przyjezdni. My natomiast nie wykorzystaliśmy swojej następnej szansy i znów mieliśmy prowadzenie Tatrana, które zniwelował Mihić. Prowadzenie na początku zresztą przechodziło z jednego zespołu na drugie i ponownie na przód wyprowadził nas Daszek. W następnej akcji mogliśmy nawet już prowadzić dwiema bramkami, po interwencji Admira Ahmetasevicia, ale najpierw Jurecić trafił lobem w poprzeczkę, a próba dobicia Mihicia była spalona i ostatecznie znów tablica wyników wskazywała remis 20:20. Następne dwie bramki należały jednak do Nafciarzy - trafili Marek Daćko i Krajewski, lecz goście trzymali dystans i, po naszych dwóch trafieniach, też zdobyli bramkę. Gola dorzucił jeszcze Mihić i przy wyniku 23:21 w 43. minucie o czas poprosił trener Słowaków. Po przerwie na żądanie Wiślacy zaskoczyli rywali, wychodząc wyżej w defensywie, i wymusili stratę piłki, a następnie rozegrali ładną i składną akcję, zakończoną bramką Mihicia z koła. Goście natomiast ponownie zdobyli bramkę po naszych dwóch wcześniejszych i na kwadrans przed końcem prowadziliśmy dwoma trafieniami.

Im dłużej trwało spotkanie, tym Nafciarze raczyli kibiców coraz ładniejszymi akcjami. Taka była również kolejna. Piłka jak po sznurku przeszła z prawego rozegrania na lewe skrzydło, zwieńczona podaniem przez plecy Kosorotova i kolejną bramką Mihicia. Słowacy nie byli może tak widowiskowi, ale nie odpuszczali i też punktowali - 25:23. Znów wymienili się po bramce z przeciwnikami, gdy dla nas trafił Żytnikow, dobijając swój własny rzut, a w następnej akcji otrzymaliśmy karny i wykluczenie dla jednego z gości. Pierwszy raz z siódmego metra pomylił się Kosorotov, lecz i tak zdobyliśmy bramkę, bo jego rzut dobił Jurecić. Kolejna akcja była dość kuriozalna. Przyjezdni, grając w osłabieniu, zdjęli bramkarza, ale stracili piłkę w ataku. Żytnikow przejął ją, lecz długo zastanawiał się co zrobić, aż w końcu podał ją do Mihicia, który nie złapał jej w ręce. W tym czasie, przez dobrych kilka sekund, bramka Tatrana pozostawała pusta. Zemściło się to na nas bramką z karnego rywali i w 50. minucie, przy wyniku 27:25, czas wziął Xavi Sabate. Na time out Nafciarze zareagowali w najlepszy z możliwych sposobów - bramką Daszka. Przeciwnicy natomiast pomylili się przy rzucie z prawego skrzydła, ale i w naszym ataku sędziowie odgwizdali zagranie nogą. Goście oddali nam jednak piłkę faulując w ataku i po szybkim ataku Krajewski po raz pierwszy wyprowadził nas na czterobramkowe prowadzenie. Tego stanu rzeczy nie udało się, niestety, utrzymać za długo. W pierwszej okazji Tatran zdobył bramkę, a po chwili dorzucił też drugą i znów mieliśmy tylko dwubramkową przewagę, a w międzyczasie jeszcze karę otrzymał Mirsad Terzić. Tablica wyników wskazywała zatem 29:27 na sześć minut przed końcem meczu. Udało nam się, na szczęście, zanotować trafienie w następnym ataku, a trener gości poprosił o rozmowę ze swoim zespołem. W bramce z kolei przebudził się Adam Morawski, ale zaraz byliśmy świadkami małego zamieszania, której w pewnym sensie sprokurowali sędziowie. Do siatki trafił Daćko, ale sędziowie uprzednio zdążyli odgwizdać nasze przewinienie i uznali, że rzut kołowego był z premedytacją i tym samym odesłali go na ławkę kar. Między słupkami jednak ponownie dobrze interweniował "Loczek", a bramka Żytnikowa na 31:27 w 58. minucie przechyliła szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Goście pogubili się w swojej ofensywnej akcji, a bezlitosny pozostawał nasz środkowy, zdobywając kolejne trafienie i wyprowadzając nas po raz pierwszy na pięć bramek przewagi. W końcówce jeszcze goście zdobyli dwie bramki, a Nafciarze jedną - Daszka - i ostatecznie wygraliśmy 33:29. Mimo niezbyt wysokiej wygranej, nie dało się w trakcie drugiej połowy oprzeć wrażeniu, że Wiślacy w pełni kontrolują boiskowe wydarzenia. Z perspektywy trybun wygrana wydawała się niezagrożona i ostatecznie potwierdził to wynik końcowy.

Wisła dzisiejszym meczem zakończyła swój maraton, podczas którego rozegrała pięć meczów w jedenaście dni. Następne spotkanie naszych szczypiornistów czeka "dopiero" w piątek, kiedy to zagrają na wyjeździe z MKS-em Zagłębie Lubin. Początek meczu o 17:00.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto