Szarpany, lecz dobry początek
Mecz rozpoczął się od straty w ataku naszych zawodników, ale w następnej akcji pierwszą udaną interwencją popisał się Adam Morawski i w kontrataku Niko Mindegia zaliczył premierowe trafienie dla Nafciarzy, a po chwili było już 2:0 po bramce Lovro Mihicia i Wisła grała w przewadze jednego zawodnika. Na początku spotkania dobrze funkcjonowała, przede wszystkim, nasza obrona, co sprawiało, że Szwajcarzy co chwila gubili piłkę w ataku. Wisła jednak dość lekceważąco podchodziła do tworzonych kontrataków, w efekcie czego w 6. minucie było tylko 3:4. Następne trzy bramki należały jednak do naszego zespołu i po 10. minutach gry prowadziliśmy już różnicą czterech trafień, a trener Pfadi - Goran Cvetković - poprosił o czas.
Stopniowe powiększanie przewagi
Druga "dycha" rozpoczęła się od udanej obrony "Loczka", ale Nafciarze stracili piłkę i gospodarze zdobyli bramkę na 4:7. W 15. minucie z kolei pierwszy raz odskoczyliśmy na pięć oczek po bramce Davida Fernandeza, a w następnej akcji do pustej bramki trafił Lovro Mihić i tablica wyników wskazywała 4:10. Szwajcarzy byli całkowicie bezradni w ataku, lecz tym razem Wisła wykorzystywała te sytuacje i krok po kroku powiększała przewagę. Po kolejnej bramce Kosorotova było już 4:11. Pechową serię gospodarzy przerwało dopiero trafienie z rzutu karnego w 19. minucie, ale prędko odpowiedział Abel Serdio, a po kolejnym kontrataku wykorzystanym przez Michała Daszka w 20. minucie było 5:13.
Utrzymana przewaga
Ostatnia część pierwszej połowy rozpoczęła się trafieniem za trafienie, a kolejny błąd w ataku gospodarzy doprowadził do łatwej bramki Przemysława Krajewskiego, który wyprowadził nas na dziewięciobramkową przewagę. Wisła po poprzeczce Pfadi miała szansę, by odskoczyć na dziesięć trafień, ale tym razem straciliśmy piłkę w ofensywie, a miejscowi, nie bez problemów, bo pierwszy rzut również trafił w obramowanie, wykorzystali kontrę. Kolejną taką szansę niebiesko-biało-niebiescy mieli w 26. minucie, po dwóch obronach Morawskiego w jednej akcji, ale i Nafciarze zaliczyli rzut w poprzeczkę. Ostatnie minuty pierwszej połowy zdecydowanie nie należały do naszej drużyny. Popełnialiśmy błędy w ataku, a nasze rzuty były bronione przez bramkarza, w efekcie czego Pfadi doszło na 10:17, a po pół godzinie gry na tablicy wyników widniał rezultat 11:18.
Festiwal rzutów karnych
Drugą część rywalizacji oba zespoły zaczęły skutecznie. Trzy akcje wykorzystali gospodarze, i tym samym odpowiedziała Wisła, w tym zdobywając dwie bramki z siódmego metra. Dopiero w szóstej minucie po przerwie gospodarze zmarnowali swoją szansę, a Nafciarze zdobyli kolejną bramkę z rzutu karnego i w 37. minucie było 14:21. W tym okresie mieliśmy istny wysyp rzutów karnych, aż w końcu Kosorotov pomylił się z tego fragmentu gry w 38. minucie, wcześniej jednak egzekwując wszystkie skutecznie. Nie wpłynęło to na wynik, bo swój rytm w bramce złapał Adam Morawski i powoli wracaliśmy do powiększania prowadzenia, w 39. minucie rzucając bramkę na 14:23. 40. minuta przyniosła nam kolejny rzut z siódmego metra. Tym razem do piłki podszedł Krajewski i zmienił wynik na 15:24, zwiększając naszą przewagę do dziewięciu trafień.
Odskoczenie Wisły
Kolejne minuty przyniosły po dwa trafienia dla obu klubów, w tym jeszcze jedna bramka z rzutu karnego dla naszego zespołu. W 46. minucie Wisła dopięła tego, czego nie udało się w pierwszej połowie, i wyszła na dziesięciobramkowe prowadzenie za sprawą Kosorotova, a już w następnej naszej akcji, gdy rzut gospodarzy wcześniej obronił Morawski, odskoczyliśmy na jedenaście goli, których po chwili było już dwanaście.
Niezagrożona wygrana Nafciarzy
Ostatnich dziesięć minut meczu rozpoczęło się od kolejnego powiększenia naszej przewagi. Tablica wyników wskazywała 19:32, a Nafciarze mieli jeszcze sporo czasu, by poprawić tę liczbę. Niestety, naszej drużynie przytrafił się pięciominutowy przestój i następną bramkę rzuciliśmy dopiero w 56. minucie za sprawą Davida Fernandeza. Wcześniej z kolei dwa trafienia zanotowali miejscowi. Ostatecznie nasza drużyna bez większego problemu wygrała cały mecz 35:23 i po pierwszej kolejce została liderem grupy A Ligi Europejskiej. Najlepszym strzelcem naszego zespołu był Siergiej Kosorotov, który zdobył dziewięć bramek.
Nafciarze po powrocie do Polski nie będą mieli dużo czasu na regenerację, bo już w piątek czeka ich wymagające spotkanie z Azotami Puławy. Początek meczu o 20:15 w Orlen Arenie.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?