Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TBV Lemgo Lippe - Orlen Wisła Płock. Nafciarze bliżej ćwierćfinału! Prowadzimy na półmetku rywalizacji!

Damian Kelman
Damian Kelman
W pierwszym spotkaniu TOP16 Ligi Europejskiej Orlen Wisła Płock zagrała na wyjeździe z TBV Lemgo Lippe. Pierwsza rywalizacja, mimo wymagającej postawy rywali, przyniosła pozytywny rezultat. Nafciarze wygrali 31:28 (13:15) i przed rewanżowym meczem w Orlen Arenie mają lepszą sytuację.

TBV Lemgo Lippe 28:31 Orlen Wisła Płock

Skład Wisły: Adam Morawski, Krystian Witkowski - Michał Daszek 3, Marek Daćko, Tin Lučin, Jan Jurecić, David Fernández 1, Abel Serdio 2, Leon Šušnja, Zoltán Szita 1, Przemysław Krajewski 7, Mirsad Terzić, Lovro Mihić 4, Niko Mindegía, Dmitrij Żytnikow 4, Sergei Kosorotov 9.
Kary Wisły: Mirsad Terzić 7', Tin Lučin 25', Zoltán Szita 44'

Szarpana gra

Spotkanie rozpoczęła nieudana akcja w ataku naszych rywali i szybka bramka Zoltána Szity - a więc bardzo podobnie jak w piątkowym meczu w Puławach. Podobieństw w początku można było znaleźć więcej, bo Niemcy mieli problemy w ataku i druga ofensywa również zakończyła się niepowodzeniem i to bez oddania próby rzuty. Niestety, nie podwyższyliśmy prowadzenia, bo Lovro Mihić został powstrzymany przez bramkarza, lecz, na nasze szczęście, sędziowie zabrali piłkę gospodarzom z powodu faulu w ataku. Tym razem to jednak Nafciarze stracili piłkę i po kontrze miejscowi wyrównali. W następnym ataku sędziowie ponownie zabrali nam piłkę, ale Lemgo odwdzięczyło się wyrzuceniem piłki w aut i ostatecznie Przemysław Krajewski wyprowadził nas ponownie na prowadzenie - 2:1 w 5. minucie. Stanęliśmy w obronie dość dobrze i wydawało się, że zmusimy przeciwników do nieprzygotowanego rzutu, ale ci w ostatniej chwili znaleźli wolnego prawoskrzydłowego, który rzucił drugą bramkę dla swojej drużyny. Wiślacy ponownie rozegrali składną akcją, po której zyskaliśmy rzut karny, a stały fragment na gol zamienił Sergei Kosorotov. Po tej sytuacji gospodarze mieli nieco ułatwione zadanie, bo karę za faul otrzymał Mirsad Terzić i dwie minuty przyszło nam grać w osłabieniu. Niemcy wyciągnęli jednak do nas pomocną dłoń i w pierwszej akcji w przewadze popełnili faul, co wykorzystaliśmy nie od razu. Najpierw próbę Krajewskiego zatrzymał bramkarz, lecz utrzymaliśmy się przy piłce i w drugiej sytuacji bramkę zdobył Michał Daszek - 2:4. Po chwili w mecz wszedł jeszcze Adam Morawski powstrzymując obrotowego przeciwników, a Kosa podwyższył nasze prowadzenie do trzech bramek, ale prędko odpowiedzieli gospodarze za sprawą Jonathana Carlsbogårda. Po chwili trafili jeszcze z koła, bo wcześniej błąd kroków popełnił Kosorotov, i już mieliśmy tylko jedno oczko przewagi, ale w najlepszy możliwy sposób zareagował Dachu, rzucając bardzo efektowną bramkę. Zaraz rywale przestrzelili swoją próbę, ale i my zrobiliśmy to samo i ponownie gospodarze zbliżyliśmy się do jednej bramki, a w następnej próbie doszli nas na remis - 6:6 w 13. minucie. Przestój Nafciarzy trwał w najlepsze. Swojej okazji nie wykorzystał Kosorotov, a następnie, mimo przejęcia piłki w defensywie, Rosjanin niedokładnie zagrał do koła i po szybkim ataku miejscowi po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Czarnej serii nie przerwał też Dima Żytnikow, którego powstrzymał bramkarz Peter Johannesson i niespodziewanie, po stracie czterech goli z rzędu, przegrywaliśmy 6:8 w 16. minucie.

Xavi Sabate nie zamierzał jeszcze interweniować i wreszcie przełamanie przyszło za sprawą Kosorotova, ale gospodarze trafili z rzutu karnego. Młody Rosjanin przebudził się, na nasze szczęście, w samą porę, i trafił do siatki po raz kolejny. TBV nie mogło trafiać wszystkiego, stąd nie wykorzystali szansy z prawego skrzydła, a po rzucie Dimy powróciliśmy na remis - 9:9 w 19. minucie. Sytuacja na parkiecie zmieniała się bardzo szybko. Znów interweniował Loczek. Z kontrą ruszył Żytnikow, lecz i jego powstrzymał bramkarz, a następnie, znów, rywala zatrzymał Morawski i ostatecznie w 20. minucie Krajek przywrócił nam prowadzenie. W kolejnej akcji ofensywnej Niemców sędziowie zaś odgwizdali faul i przejęliśmy piłkę. Tym razem my rzuciliśmy cztery bramki z rzędu - trafił Kosa - i ponownie mieliśmy dwa oczka na plusie. Tak jak my przełamaliśmy się po czterech trafieniach rywali, tak też zrobiło TBV, a konkretniej Carlsbogård - 10:11. Nie odskoczyliśmy jednak ponownie, bo najpierw David Fernández zgubił piłkę, a potem sędziowie zabrali nam piłkę z powodu gry pasywnej i rywale przywrócili remis po kontrze. W międzyczasie znów dobrą interwencję zanotował z kolei Loczek. Tym razem nie pozwoliliśmy przeciwnikom bardziej rozwinąć skrzydeł i po ich dwóch bramkach odpowiedział Fernández, a szkoleniowiec Lemgo poprosił o czas, po którym natomiast Tin Lučin wyleciał na ławkę kar za uderzenie przeciwnika. Tym razem Niemcy nie mieli problemu z rozegraniem akcji w przewadze i dograli do koła, skąd gola zdobył Frederik Simak. Była to bardzo rwana połowa i oba zespoły grały falami, stąd też przyszedł czas, niestety, na przeciwników. Fernándeza zatrzymał bramkarz, a Simak wrzucił piłkę do pustej bramki, a następnie straciliśmy piłkę i ponownie do pustej bramki trafili rywale, którzy znów wyskoczyli na dwubramkowe prowadzenie po bardzo fatalnie rozegranym fragmencie w osłabieniu przez Wisłę. Passę przerwał Abel Serdio i, po niecelnej próbie miejscowych, mogliśmy wrócić do wyniku remisowego, ale tak się nie stało, bo Kosę zatrzymał goalkeeper. Szybki atak Lemgo był już natomiast skuteczny i znów prowadzili oni, mając na koncie o dwie bramki więcej, a do końca gry w tej części została minuta. Nie poprawiliśmy już tego rezultatu, tracąc piłkę, ale przeciwnicy też nie zdążyli odpowiedzieć i ostatecznie przegrywaliśmy 13:15. Pierwsza część gry była bardzo szarpana. Nafciarze nie uniknęli kilku prostych błędów, a w dodatku kilka udanych interwencji zanotował Johannesson. Na nasze szczęście gospodarze odwdzięczali się tym samym, a i Loczek, kiedy było trzeba, potrafił odbić rzuty. W szatni należało jednak poprawić wiele elementów.

Zaliczka przed rewanżem

Odrabianie strat w drugiej części rozpoczął Kosorotov, oddając bieżny rzut z biodra. Zaraz rywale popełnili faul, do siatki trafił Dima i już mieliśmy remis po niecałych dwóch minutach gry. Dopiero wtedy odpowiedział środkowy Niemców, rzucając mocno z podłoża. To co odrobiliśmy w półtorej minuty, w tyle samo mogliśmy stracić, bo niedokładnie Kosorotov zagrywał do Dimy, ale w doskonałej kontrze zawodnik TBV nie trafił w ogóle w światło bramki. W kolejnej akcji znów straciliśmy piłkę, lecz próba rywali też ponownie była niecelna. Popełnialiśmy jednak stanowczo za dużo głupich błędów. Tym razem takowy zrobił Dima i ostatecznie znów musieliśmy odrabiać dwie straty. Na szczęście dość szybko zreflektował się nasz rosyjski playmaker, z tym że i przeciwnicy szybko trafili, a później zatrzymany został Lučin, ale nie pozwoliliśmy przeciwnikom odejść na trzy gole - przejęliśmy piłkę i kontrę wykorzystał Krajek, po czym nastał nieco dłuższy fragment bez bramki. Najpierw rywale rzucili nad poprzeczką, a później Wisła miała okazję, w której na ławkę kar nawet powędrował jeden z rywali, a za nim karę obejrzał jeszcze klubowy kolega. Mimo tego nie wykorzystaliśmy szansy, a nawet pozwoliliśmy na bramkę przeciwnikom - 19:17. Przez moment nawet nastąpiła gra bramkę za bramkę - gdy do siatki trafili Abel i Dachu, aż w końcu przejęliśmy piłkę i Mihić doprowadził do remisu 20:20 w 42. minucie, dodatkowo na ławkę kar wywalając kolejnego przeciwnika. Niemcy wypracowali sobie dobrą okazję, lecz nie byli w stanie pokonać Morawskiego. Problemów ze skutecznością nie miał za to Krajewski, który przywrócił nam prowadzenie. Niestety naszą dobrą passę przerwała kara dla Szity, po której przebudzili się gospodarze, przywracając remis. W drugiej części gry mecz się zrobił bardziej ostry i sędziowie pokazywali więcej kar indywidualnych, dlatego też po raz kolejny miejscowym przyszło grać w osłabieniu i od razu wykorzystaliśmy to dograniem do Mihicia i bramką z prawego skrzydła, prowadząc na kwadrans przed końcem 22:21.

Gospodarze próbowali odpowiedzieć bardzo szybko, lecz nie przyniosło to zamierzonego skutku, a w zamian Nafciarze rozegrali piękną wrzutkę, jednakże przekroczyli oni linię pola karnego, a o czas poprosił trener naszych rywali. Pierwszy atak po wznowieniu przyniósł rzut karny, którego na trafienie zamienił Bjarki Már Elísson. Nafciarze długo męczyli się w ataku, nie do końca potrafiąc wymyślić sposobu na rozerwanie szeregów obronnych przeciwnika, aż wreszcie, pod presją gry pasywnej, na rzut z dystansu zdecydował się Dima, a po chwili przejęliśmy piłkę w obronie i kontrę wykorzystał Krajek i znów mieliśmy dwie bramki zapasu - 22:24. Gospodarze natomiast ponownie wywalczyli "siódemkę". Między słupkami na rzut karny stanął Krystian Witkowski, lecz nie zatrzymał on egzekutora. Do końca pozostało niecałe dziesięć minut, a gra cały czas się zaostrzała. TBV otrzymało kolejną karę dwóch minut. W przewadze rozegraliśmy akcję tak jak należy - zagrywając do skrzydła, skąd trafił Mihić, a później przytrafił się fantastyczny moment dla nas. Przejęliśmy piłkę i rzuciliśmy do pustej bramki - konkretnie Przemysław Krajewski, a w następnej akcji dobrze interweniował Loczek i gola po szybkim ataku zdobył Mihić - 23:27! Miejscowi przerwali naszą trzybramkową serię trafieniem Sutona, ale zaraz karnego wykorzystał też Kosorotov, a raczej trafił z dobitki, bo pierwszą próbę zatrzymał bramkarz. Mecz zaczął układać się świetnie i mogliśmy nawet odskoczyć już na pięć bramek, ale nie mogło być zbyt pięknie, o co sami postanowili zadbać nasi przeciwnicy, którzy znów zgubili piłkę, pozwalając Lemgo na gola z kontry, wtedy o czas poprosił Xavi Sabate przy wyniku 25:28 na pięć i pół minuty przed końcem. Wznowienie gry ułożylo się na szczęście po naszej myśli, bo znów celny był Kosa, ale miejscowi odpowiedzieli szybkim golem z prawego skrzydła. Następnie oba zespoły popełniły błędy w swoich próbach ofensywnych, a swój bój z Niemcami, w pewnym sensie zaczął toczyć Kosorotov, który zdobył naszą trzecią bramkę z rzędu, na co ponownie szybko odpowiedzieli gospodarze. Dopiero wtedy monopol młodego Rosjanina przerwał Krajewski. Prowadziliśmy 31:27 na niecałe dwie minuty przed końcem i wszystko wskazywało na to, że z Lemgo przywieziemy pozytywny rezultat. Szkoleniowiec miejscowych postanowił jeszcze ratować wynik, biorąc czas. Przerwa przyniosła pozytywny rezultat w postaci bramki, ale do końca zostało pół minuty. Wtedy czas wziął jeszcze nasz trener, ale nie udało nam się podwyższyć wyniku. Gospodarze spieszyli się i również nie wykorzystali sytuację, co oznaczało, że ostatecznie wygraliśmy 31:28. Był to bardzo trudny mecz, a Nafciarze nie zagrali perfekcyjnego spotkania, ale ostatecznie byli w stanie pokonać rywali i zapewnili sobie dość sporą zaliczkę, zważywszy na to, że rewanż zagrają przed własną publicznością.

Rewanż z TBV Lemgo Lippe odbędzie się już za tydzień w Orlen Arenie, ale zanim dojdzie do tego starcia Nafciarzy czeka jeszcze jedna ligowa potyczka. Na wyjeździe, w piątek, zagrają z Pogonią Szczecin. Spotkanie odbędzie się 1 kwietnia o godzinie 17:00.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto