Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orlen Wisła Płock - Torus Wybrzeże Gdańsk. Spokojna wygrana Nafciarzy w Orlen Arenie!

Damian Kelman
Damian Kelman
plock.naszemiasto.pl
W spotkaniu 15. serii PGNiG Superligi Orlen Wisła Płock podejmowała na swoim parkiecie Torus Wybrzeże Gdańsk. Po pierwszych wyrównanych minutach, Nafciarze wypracowali sobie przewagę i na przerwę schodzili, prowadząc 17:12. Po przerwie poprawili jeszcze minimalnie ten rezultat i ostatecznie wygrali 35:28.

Równy kwadrans

Podopieczni Xaviego Sabate rozpoczęli mecz w niespotykanym wyjściowym składzie: Admir Ahmetasević - Krzysztof Komarzewski, David Fernández, Sergei Kosorotov, Niko Mindegía, Mikołaj Czapliński, Marek Daćko. Jako pierwszy atakował nas zespół. Po rozegraniu piłki na rzut z drugiej linii zdecydował się Sergei Kosorotov, ale znacząco przestrzelił. W odpowiedzi, nie bez problemów, składną akcje spróbowali rozegrać goście, lecz tym razem skutecznie spisał się w bramce Admir Ahmetasević, a po chwili jego wyczyn powtórzył Miłosz Wach, zatrzymując znów Kosorotova. Chwilę później nie miał już szans. Przejęliśmy piłkę i w kontrze dobrze spisał się Mikołaj Czapliński, napoczynając wynik spotkania w 3. minucie. Przyjezdni na premierowe trafienie musieli poczekać chwilę dłużej, bo ponownie w bramce dobrze spisał się Bośniak, a w międzyczasie wynik podwyższył Marek Daćko. Dopiero wtedy trafienie zanotowali gdańszczanie i w 5. minucie mieliśmy wynik 2:1. W następnej akcji mógł być remis. Po naszej prostej stracie znów jednak doskonale spisał się bramkarz Wisły, a David Fernández po szybkim ataku rzucił trzecią bramkę dla Nafciarzy. Początek meczu zdecydowanie należał do Admira, który zanotował kolejne dwie skuteczne interwencje, a po naszym trafieniu na 4:1 o czas poprosił Mariusz Jurkiewicz. Akcja ofensywna po wznowieniu gry ułożyła się na korzyść Wybrzeża, bo karę otrzymał Tin Lučin, a następnie, chociaż nie bez problemów, wywalczyli oni rzut karny, który udało się zamienić na drugiego gola. W rewanżu my również odpowiedzieliśmy rzutem z siódmego metra - trafienie Przemysława Krajewskiego po dobitce. Festiwal karnych trwał nadal i znów trafili przyjezdni. Dopiero po tym golu rzuciliśmy bramkę z akcji, za sprawą trzeciego trafienia Fernandeza , ale goście odpowiedzieli bardzko szybko lewym skrzydłem i po 10. minutach mieliśmy wynik 6:4, a Nafciarze zostali powstrzymani w ataku przez goalkeepera rywali. To pozwoliło Wybrzeżowi dojść nas na jedno trafienie po rzucie z lewego rozegrania, a po chwili był już remis. W ataku pomylił się Abel Serdio, zaś po stronie przyjezdnych kolejne trafienie zanotował Patryk Pieczonka. Nafciarze nieoczekiwanie stanęli, nie potrafiąc zdobyć bramki, co przełożyło się na pierwsze prowadzenie zawodników z Pomorza, ale, na szczęście, szybko wróciliśmy do remisowego stanu po bramce z karnego Krajewskiego - 7:7. Wtedy znów o sobie dał znać Ahmetasević i po trafieniu Niko, to znów my posiadaliśmy przewagę, którą zaraz zniwelował Piotr Papaj i po kwadransie gry mieliśmy na tablicy wynik 8:8, a Wisła grała w osłabieniu.

Odjazd Nafciarzy

Gdańszczanie wyciągnęli nam pomocną dłoń i jeden z ich zawodników również powędrował na ławkę, co od razu wykorzystał Zoltán Szita, który po raz pierwszy zameldował się w tym meczu na boisku. W bramce znów dobrą interwencją popisał się nasz bramkarz, jednak tym razem był to Adam Morawski. Xavi Sabate zdecydował się na niespodziewany zabieg i nasi goalkeeperzy w zasadzie zmieniali się między słupkami co drugą akcję. Z kolei pod drugim polem karny rzut z siedmiu metrów wykorzystał "Krajek" i znów byliśmy dwie bramki na plusie, zaraz powiększając to do trzech trafień i zmuszając Jurkiewicza o kolejne wzięcie czasu. Przerwa na żądanie nic jednak nie dała - czwarte trafienie z rzędu zdobyli Nafciarze, a trafił po przejęciu piłki i kontrze Krajewski. Przestój gości trwał, a Wiślacy robili swoje. Tym razem trafił Lučin. Dopiero wtedy odpowiedzieli gdańszczanie rzutem z lewego skrzydła - 13:9. Nie wpłynęło to wcale na naszych szczypiornistów, którzy robili swoje, i do siatki trafił, raz jeszcze, nasz hiszpański środkowy. Goście odpowiedzi po karnym, ale my dołożyliśmy dwie następne bramki - Lučina, z akcji, i, znów, Krajewskiego z siedmiu metrów. Mieliśmy nawet dwie okazje do dorzucenia następnej, lecz obie były nieskuteczne, a rywale ponownie mieli rzut karny i ponownie go wykorzystali. W ostatniej minucie oba zespoły dorzuciły jeszcze po jednym trafieniu i na przerwę schodziliśmy z wynikiem 17:12. Wisła toczyła grę w spokojnym tempie, spisując się dobrze w obronie, co pozwoliło wypracować zasłużoną przewagę, mimo drobnych błędów w ataku.

Bramka za bramkę?

W drugiej połowie szybciej zobaczyliśmy bramki, bo już w pierwszej akcji trafili przyjezdni, a po chwili odpowiedział Lovro Mihić, a w obronie karę dwóch minut otrzymał Mirsad Terzić i znów trafili nasi rywale, a pomimo osłabienia, gola zdobył Fernández, lecz tym razem prędko odpowiedziało Wybrzeże. Pierwsze minuty cały czas zresztą przebiegały w systemie gol za gol, gdy po naszej stronie ponownie trafili Fernández, Czapliński i Szita. Dopiero w 39. minucie Nafciarze przerwali tę serię i po rzucie Serdio z kontrataku odskoczyliśmy na sześć bramek - 23:17. Trenerzy Wybrzeża nie chcieli pozwolić, by wynik za bardzo uciekł im spod kontroli, co mogłoby już "zabić" mecz, dlatego szybko zdecydowali się na wzięcie swojej trzeciej i ostatniej przerwy na żądanie, po której znów wróciliśmy do wymiany bramek, tym razem po celnych próbach z naszej strony Komarzewskiego i dwukrotnie Mindegíi. Znów to Wiślacy byli drużyną, która przerwała ten schemat - po obronie "Loczka" i kolejnej bramce Komarzewskiego wyszliśmy na siedmiobramkowe prowadzenie na kwadrans przed końcem meczu.

Spokojna wygrana przed Pfadi

To zdawał się być moment przełomowy. Raz jeszcze interweniował nasz bramkarz i dorzucili kolejną bramkę, wychodząc na osiem goli przewagi. Rywale przerwali swój prawie pięciominutowy okres bez gola, ale i my szybko rzuciliśmy kolejną bramkę, po której wyjątkowo nastały dwa trafienia przyjezdnych i tablica wyników wskazywała rezultat 29:23 w 49. minucie, a o czas poprosił Xavi Sabate. Przestój po stronie niebiesko-biało-niebieskich wydłużyła nieudana próba Serdio, a następnie w kontrataku w łatwy sposób piłkę zgubił Kosorotov, a jakby tego było mało, w następnym ataku pomylił się Komarzewski. Goście, chociaż nie do końca wykorzystywali wyciąganą przez nasz zespół rękę, to jednak mozolnie odrabiali straty. W 52. minucie doszli do nas na pięć bramek i na ławce kar wylądował jeszcze Rosjanin. Zastój Nafciarzy trwał w najlepsze, a bramka w tym fragmencie wydawała się być zaczarowana. Dwukrotnie rzucaliśmy w jednej akcji i dwukrotnie piłka odbijała się od poprzeczki, by następnie wrócić na pole gry. Na szczęście w ataku pomylili się też goście i wreszcie, po sześciu minutach, serię bez gola przełamał nasz hiszpański playmaker. W obronie przypomniał o sobie Morawski, broniąc "siódemkę", a po trafieniu Kosorotova znów wróciliśmy do siedmiu trafień przewagi, lecz błyskawicznie udało się odpowiedzieć gdańszczanom. W 56. minucie z grymasem bólu zszedł Krajewski. Etatowy reprezentant Polski opuścił boisko o własnych siłach, więc mamy nadzieję, że nie będzie to poważna kontuzja, która wyeliminowałaby go na dłuższy czas. Na parkiecie natomiast ostatnie minuty toczyły się w takim samym tempie jak pierwszych kwadrans po wznowieniu gry i obie ekipy na zmianę odpowiadały sobie celnymi rzutami i ostatecznie Nafciarze wygrali 35:28.

Wisła wygrała zgodnie z planem i teraz w pełni może skupić się na meczu ze szwajcarskim Pfadi Winterthur w Lidze Europejskiej, który odbędzie się już we wtorek. Początek meczu 15 lutego o godzinie 18:45 w Orlen Arenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto