Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Płock - Górnik Łęczna. Z nieba do piekła. Porażka Nafciarzy na Lubelszczyźnie

Damian Kelman
Damian Kelman
Przemysław Świderski
W meczu 7. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock mierzyła się na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Po godzinie gry Nafciarze prowadzili 2:0 i nic nie zapowiadało tak tragicznego zakończenia. Ostatecznie podopieczni Macieja Bartoszka wrócili do Płocka bez żadnego punktu, tracąc gola na 2:3 w doliczonym czasie spotkania.

Górnik Łęczna – Wisła Płock. Spokojny start

Spotkanie oba zespoły zaczęły z zachowaniem spokoju i bezpieczeństwa w swoich defensywnych sferach, lecz z upływem minut obie jedenastki zaczęły robić szum głównie na skrzydłach. Po upływie dziesięciu minut Nafciarze pokazali pierwszy przejaw błysku pod bramką rywala, gdy Damian Rasak zagrał piętką do swojego imiennika Warchoła. Ten został jednak sfaulowany przed polem karnym, a rzut wolny bardzo źle wykonał Łukasz Sekulski.

Górnik Łęczna – Wisła Płock. Przewaga i gol Nafciarzy

Ta sytuacja pobudziła Wiślaków, którzy postanowili pójść za ciosem. Trzy minuty później prawym skrzydłem pomknął Mateusz Szwoch i dośrodkował w pole karne. Obrońcy Górnika poradzili sobie z wrzutką, ale zaraz musieli bronić się przed kolejnym dośrodkowaniem - tym razem z lewej strony. Piłka trafiła na głowę Szwocha, który zgrał ją przed pole karne, a tam mocnym uderzeniem gola zdobył Rasak i wyprowadził niebiesko-biało-niebieskich na prowadzenie. Szczęście płocczan mogło trwać bardzo krótko. W polu karnym gości Filip Lesniak stoczył pojedynek z Leandro. Niejednoznaczna sytuacja była sprawdzana przez VAR, ale sędziowie stwierdzili, na szczęście Wisły, że faulu nie było.

Po tych intensywnych kilkunastu minutach tempo gry się uspokoiło, ale z pewnością Nafciarze nie zamierzali bronić wyniku, i kiedy tyko się dało dążyli do podprowadzenia futbolówki w pole karne bronione przez Macieja Gostomskiego. Tak było w 27. Minucie, kiedy to aktywny tego dnia Rasak wyszarpał piłkę w środkowej części boiska i ruszył do ataku, ale został faulowany przez Janusza Gola, który za tę interwencję obejrzał żółty kartonik. Kolejny rzut wolny zakończył się jednak kolejnym niepowodzeniem. Tym razem Szwoch uderzył prosto w podskakujący mur.

Górnik Łęczna – Wisła Płock. Kwadrans do poprawy

W 30. minucie jeden z nielicznych ataków w tej części przeprowadzili gospodarze. Ofensywna lewą stroną boiska zakończyła się strzałem, który odbił się od defensora Nafciarzy i wyszedł na rzut rożny, a korner został również skutecznie zwalczony przez naszą drużynę. 180 sekund później miał z kolei miejsce pierwszy celny strzał Górników. Uderzenie głową Orłowskiego po dośrodkowaniu Leandro nie sprawiło jednak żadnych problemów Krzysztofowi Kamińskiemu.

Po krótkiej przewadze łęcznian znów do głosu doszli Nafciarze. Piłkę otrzymał Warchoł i uderzył z dystansu, trafiając prosto w Kamila Pajnowskiego. Wydawać by się mogło, że zagrożenie zostało zażegnane, ale piłka po odbiciu się od obrońcy tylko minimalnie minęła słupek bramki gospodarzy i wyszła na rzut rożny, który, podobnie jak wcześniejsze rzuty wolne, nie przyniósł pozytywnych rezultatów. W końcówce połowy na jeszcze jeden zryw zdecydowali się Górnicy. Ich dośrodkowania nie sprawiły, co prawda problemów płockim obrońcom, ale już dośrodkowanie z rożnego spowodowało małe zamieszanie. Uderzenie głową, również głową, na szczęście skutecznie wybił jeden z płocczan. W ostatniej minucie było jeszcze groźniej. Orłowski zagrał z głębi pola do Bartosza Śpiączki, ten sprytnie piętką podał do Damiana Gąski, a jego uderzenie minęło dalszy słupek bramki strzeżonej przez Kamińskiego i schodziliśmy na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.

Górnik Łęczna – Wisła Płock. Mocny początek drugiej połowy

Drugą połowę Wisła zaczęła od ataków. Jeden z takich zakończył się rzutem rożnym i znów dwuznaczną sytuacją sprawdzaną przez sędziów VAR. Piłkę w polu karnym dostał Warchoł, i gdy szykował się do strzału, został zaatakowany przez Gąskę. Wideoweryfikacja trwała dłuższą chwilę, ale ostatecznie Tomasz Wajda przyznał rzut karny Nafciarzom. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Mateusz Szwoch i pewnym strzałem pokonał Gostomskiego, dokładając bramkę do wcześniejszej asysty.

Górnik Łęczna – Wisła Płock. 2:0 to niebezpieczny wynik

Zdesperowani gospodarze musieli rzucić się do odrabiania strat. Na początek spróbowali strzału z dystansu, który dał im rzut rożny. Piłka bita z rogu boiska przyniosła Górnikowi celny strzał, ale uderzenie ze skraju pola karnego nie mogła zaskoczyć Kamińskiego. Niebiesko-biało-niebiescy nie cofnęli się i nie pozwolili rozwinąć skrzydeł miejscowym i od razu odpowiedzieli tym samym – rzutem rożnym, a następnie groźną okazję miał Jakub Rzeźniczak, ale jego płaskie dośrodkowanie zostało wybite przez jednego z obrońców na kolejny korner. Kolejny bez zagrożenia.

Następne minuty były dość spokojnie, jeśli chodzi o konstruowanie akcji, ale oba zespoły nie unikały twardych zagrań i fauli. Jedną z nielicznych w tym okresie sytuacji miał Śpiączka, ale będąc sam na sam z bramkarzem zdecydowanie przestrzelił, a ostatecznie sędzia liniowy i tak zasygnalizował spalonego. Nafciarze z biegiem czasu coraz bardziej oddawali pole gospodarzom i cofali się pod własne pole. Z piłką przy nodze łęcznianie nie potrafili jednak wykreować sobie konkretnych sytuacji i spowodować zagrożenia pod naszą bramką, aż do 69. minuty. Wtedy to futbolówkę w prawej Stefie boiska otrzymał Orłowski i dośrodkował wprost na głowę Śpiączki. Robiący sporo zamieszania w tym meczu zawodnik wykorzystał podanie i zmniejszył stratę miejscowych do jednego trafienia.

Wiślacy zdawali się być zagubieni po utracie bramki i nie poradzili sobie z naporem gospodarzy, którzy pobudzeni dążyli do wyrównania i dopięli swego cztery minuty po bramce na 1:2. Gąska z drugiej linii wypatrzył wychodzącego na wolne pole Śpiączkę i posłał mu prostopadłe podanie. Napastnik zielono-czarnych wygrał pojedynek biegowy z defensorem i bez problemów pokonał Krzysztofa Kamińskiego.

Górnik Łęczna - Wisła Płock. Katastrofa

Morale po stronie gości zdecydowanie spadły po utracie prowadzenia. Na przeciwnym biegunie znaleźli się oczywiście Górnicy, którzy dążyli do strzelania do trzeciej bramki. Kolejną okazję miał Gąska, kolejny raz uderzając z dystansu, kolejny raz po rzucie rożnym. To uderzenie było prawdopodobnie najgroźniej ze wszystkich dotychczasowych, ale i tak minęło światło bramki Nafciarzy. W końcu odpowiedzieli również podopieczni Macieja Bartoszka. Siedem minut przed końcem po jednej z akcji piłkę Warchołowi dostarczył debiutujący Jorginho, ale strzał młodego pomocnika został zablokowany. Chwilę później próbował on jeszcze raz – głową po rożnym – ale nie trafił w bramkę.

Końcówka meczu toczyła się w szybkim tempie „akcja za akcję”. Po naporze Wisły, jeszcze jeden strzał z dystansu oddali gospodarze – strzelał wprowadzony chwilę wcześniej Álex Serran. Zaraz z rzutu wolnego dośrodkowywał Szymon Drewniak, lecz na szczęście piłkarze Kamila Kieresia nie potrafili go wykorzystać. Po chwili dośrodkowania po drugiej stronie próbował Warchoł, ale został

wyłapany przez Gostomskiego i piłka znów pomknęła pod pole karne Wisły. Piłkę z autu po chwili dośrodkowano w pole Kamińskiego i tam głową atakował Śpiączka – niecelnie. Wymiana ciosów skończyła się, niestety, szczęśliwe dla gospodarzy. Po zamieszaniu na lewej stronie piłkę zagrał Śpiączka. W polu karnym przepuścił ją Janusz Gol, a gola na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie zdobył Marcel Wędrychowski.

Wisła, mimo prowadzenia 2:0, nie wywiozła z Łęcznej nawet punktu, zwiększając serię porażek na wyjeździe. Najbliższy mecz już w sobotę na stadionie przy Łukasiewicza. Początek spotkania z Jagiellonią Białystok o 12:30

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na plock.naszemiasto.pl Nasze Miasto